Czas będzie działał na korzyść tego zespołu - rozmowa z przyjmującym AZS UWM Olsztyn, Pawłem Siezieniewskim

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze AZS UWM Olsztyn rewelacyjnie spisują się na początku tegorocznego sezonu. Przyszłość olsztyńskiej siatkówki jeszcze do niedawna wisiała na włosku, a tymczasem po czterech kolejkach podopieczni Mariusza Sordyla mają w dorobku dziewięć punktów i znajdują się w ścisłym "czubie" tabeli. O sytuacji w zespole, początku tegorocznego sezonu oraz problemach finansowych klubu rozmawialiśmy z przyjmującym, <b>Pawłem Siezieniewskim</b>.

Adrian Heluszka: Na początek, jak ocenisz spotkanie z częstochowskim zespołem?

Paweł Siezieniewski: Cieszy na pewno zwycięstwo na trudnym terenie. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, że ten mecz się tak zakończy. Jednoczenie cieszymy się, bo założyliśmy sobie kilka taktycznych rzeczy i one nam wychodziły w tym spotkaniu. Myślę, że każdy zawodnik, który pojawił się na parkiecie, dołożył swoją "cegiełkę" do zwycięstwa. Na pewno, jednak łatwo nie było. Pomimo tego, że wynik wygląda, jak wygląda, to jednak zostawiliśmy sporo zdrowia na boisku. Cieszymy się z wygranej.

Ten mecz dowodzi, że porażka w Biełgorodzie nie zostawiła większego śladu na waszej psychice…

- Nikt nie lubi przegrywać, my również. Nie ma co ukrywać, przegraliśmy tam gładko 3:0, ale z dobrym zespołem. Jadąc na to spotkanie wiedzieliśmy, że czeka ans ciężka przeprawa. Zostawiliśmy dużo zdrowia i nerwów podczas podróży, bo jednak dwadzieścia cztery godziny w podróży robią swoje. Mieliśmy zatem mało czasu na odpoczynek i trening. Żałuje, że takich meczy, jak z Biełgorodem nie ma więcej, bo z takich spotkań można wiele wyciągnąć. Gdybyśmy częściej mieli okazję konfrontować się z takimi zespołami, to na pewno wiedzielibyśmy, co jeszcze można poprawić w naszej grze. My mamy jednak inne priorytety w tym sezonie. Najważniejsza jest dla nas liga i Puchar Polski. Oczywiście do każdego spotkania podchodzimy skoncentrowani bez znaczenia, czy jest to mecz ligowy, czy pucharowy i zawsze gramy na maksimum swoich możliwości.

Czy Biełgorod był rzeczywiście poza waszym zasięgiem? Czy byliście w stanie ich „ugryźć”?

- Ciężko mi ocenić, kontrolowali raczej całe spotkanie. Może poza pierwszym setem, w którym na dobrą sprawę przegraliśmy do 23 i mieliśmy nawet piłkę na remis. Poza tym kontrolowali grę. Nie można powiedzieć, że nas "zlali" i wygrali zdecydowanie. Niemniej, jednak zasłużenie zwyciężyli 3:0.

Przed wami rewanż z Rosjanami na własnym parkiecie. Nie wszystko zatem dla Was stracone w tym dwumeczu…

- Wyjdziemy i postaramy się zagrać najlepiej, jak potrafimy. Każdy zna klasę zawodników, którzy grają w Biełgorodzie, jest tam paru reprezentantów Rosji. Wobec tego, jeśli naprawdę będzie im się chciało, to są w stanie nas brzydko mówiąc, "spakować" w godzinę z prysznicem. Natomiast, my potraktujemy ten mecz treningowo i szkoleniowo, gdyż nie mamy nic do stracenia. Wyciągniemy na pewno, jak najlepsze wnioski z tego dwumeczu na przyszłość i na następne mecze.

Po odejściu m.in. Bjoerna Andre, czy Richarda Lambourne wydawało się, że w tym sezonie nie odegracie w lidze już tak dużej roli, jak miało to miejsce w poprzednich latach. Początek sezonu pokazuje, jednak, że Olsztyn może w tym roku wiele namieszać w lidze…

- Na pewno, mieliśmy mały rozbiór zespołu przed sezonem. Nie ma co ukrywać, odeszło paru zawodników w ich miejsce przyszli inni. Tamtego zespołu już nie ma i nie będzie i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Nie można żyć przeszłością i marzeniami. Mamy taki zespół, jaki mamy. Zdajemy sobie sprawę, że momentami gramy jeszcze nierówno, mamy przestoje czy mankamenty, ale myślę, że czas będzie działał na korzyść tego zespołu. Mam nadzieję, że każdy z nas przez ciężką pracę udowodni, że może zbyt wcześnie nas przekreślano. Sądzę, że idziemy w dobrym kierunku. Zakładamy sobie pewne rzeczy, ale wiadomo, to jest sport i wszystko wyjdzie w praniu.

Nie od dziś wiadomo, że klub boryka się z problemami finansowymi. Powiedz, odbija się to jakoś na waszej grze? Myślicie o tym? Wyniki pokazują, że chyba nie…

- Nie można powiedzieć, że nie. Oddzielamy te sprawy. Jeśli chodzi o trening i mecze, to koncentrujemy się tylko na tym i ze swojej strony staramy się robić wszystko, jak najlepiej, by być fair wobec siebie, wobec klubu, czy kibiców. Reszta należy już do zarządu i władz klubu. Nie ukrywamy, że gdzieś wolnych chwilach ten temat do nas wraca i odbija się to na naszym życiu osobistym i sportowym. Nie ma czegoś takiego, że o tym nie myślimy. Staramy się grać, jak najlepiej i swoją dobrą postawą może przyciągnąć jakiegoś sponsora. Miejmy nadzieję, że od nowego roku wszystko się wyjaśni.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)