Globo: Wygrała drużyna spójniejsza
Najpopularniejszy dziennik sportowy w Brazylii Globo zauważa, że przez długi czas w tej edycji Ligi Światowej cały świat niepokoił się o końcowy wynik reprezentacji Brazylii, której występy w fazie grupowej turnieju stały na dużo niższym poziomie niż w latach ubiegłych. W decydujących fazie turnieju siatkarze prowadzeni przez Bernardo Rezende w pełni uwolnili swój potencjał, co wystarczyło do odprawienia Rosjan i Włochów. Mimo to marzenia o historycznym, dziesiątym zwycięstwie w LŚ muza oni odłożyć na co najmniej rok. - W niedzielę Amerykanie, których liderami byli Matthew Anderson i Taylor Sander, byli drużyną bardziej spójną i konsekwentną w decydujących momentach, co zaważyło na ich zwycięstwie 3:1 nad kadrą Brazylii - komentował dziennik.
[ad=rectangle]
- Nie zaprezentowaliśmy tego, co chcieliśmy. Traktujmy to jako lekcję na przyszłość: musimy utrzymać swoje tempo pracy i rozwoju na mistrzostwa świata, a zwłaszcza na igrzyska w 2016 roku. Widzę sporo do poprawy w stabilności gry i defensywie - mówił po meczy Rezende, który tradycyjnie szalał podczas spotkań: kamery jednej ze stacji wychwyciły, jak trener Canarinhos, wściekły na sędziego po niekorzystnym werdykcie w końcówce pierwszego seta, krzyknął w jego kierunku: - Jesteś g...m![i]
[/i]R-Sport: Rosjanie nie obronili tytułu
Rosyjskie media zajmujące się siatkówką nie poświęciły wiele miejsca analizie najważniejszych spotkań turnieju we Florencji, co nie powinno specjalnie dziwić. Podkreśla się jedynie dość niespodziewane zwycięstwo kadry Amerykanów nad coraz lepszą z każdym kolejnym spotkaniem Brazylią i nagrodę MVP dla przyjmującego Taylora Sandera. Ponadto portal R-Sport w podsumowaniu występu Rosjan w Lidze Światowej zauważa, że nie mogli oni przez długi czas korzystać ze swoich najlepszych zawodników, jak choćby Maksim Michajłow czy Jewgienij Siwożelez. Tematem numer jeden jest... transfer Aleksieja Spiridonowa (tego samego, który przewidywał, że Brazylijczycy nie pozwolą jego kadrze na przejście do fazy pucharowej finałów LŚ) do Zenita Kazań, którego trenerem jest nielubiany przez siatkarze Władimir Alekno. "Spirik" deklaruje, że uważa byłego selekcjonera Sbornej za "wybitnego, prawdziwego człowieka", a czas dostatecznie zaleczył rany.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[nextpage]Championat: Dwie drogi do finału
Rosyjski dziennikarz Lew Rossoszik przypomniał w swoim tekście podsumowującym finał LŚ, że Amerykanie rozpoczęli swój udział w tegorocznej edycji towarzyskich zmagań od siedmiu zwycięstw, a drużyna Rezende zanotowała na tym samym etapie aż cztery porażki, jednak nie znalazło to zupełnego przełożenia na mecze we Florencji. Rosjanin tłumaczy wahania formy obu reprezentacji na przestrzeni całego turnieju niewystarczającą głębokością składu, która nie pozwalała im (w przeciwieństwie do np. Włochów) na desygnowanie do boju w mniej istotnym spotkaniu rezerwowej kadry bez spadku poziomu gry. Mimo to Włosi musieli żegnać się z marzeniami o pierwszym od 2004 roku złotym medalu LŚ po meczu z Brazylią.
Dziennikarz skupia się przede wszystkim na ocenie występu Amerykanów: z jednej strony chwali Sandera i Andersona, z drugiej wskazuje wyraźne, że najsłabszym ogniwem Jankesów był zastępujący od miesięcy William Priddy'ego Sean Rooney. - Czy strategia przygotowań do mistrzostwa świata opracowana przez Johna Sperawa sprawdziła się? Nie wybiegajmy daleko w przyszłość: w 2008 roku Amerykanie najpierw zwyciężyli w Lidze, by w tym samym roku wygrać w turnieju olimpijskim. Ale to tylko przypomnienie, nie prawidłowość. Cztery lata później Rosjanie nie przebrnęli nawet pierwszej fazy Ligi... i też wygrali złoto olimpijskie. Najlepiej zakończyć te rozważania biblijnym cytatem, na jaki trafiłem we Florencji: każdego nagradzać według jego wysiłków. Tak, piszę tu o Brazylii - z przekąsem napisał Rossoszik.
La Gazzetta Dello Sport: Potrzebna nauka z porażki
Gospodarze florenckiego Final Six co prawda po raz drugi z rzędu zdobyli brązowy medal tej imprezy, pokonując Iran 3:0, ale apetyty był zdecydowanie większe. Największy włoski dziennik sportowy w relacji ze spotkania zawarł myśl, według której Włosi muszą szybko poddać ocenie swój tegoroczny występ w "Światówce" i zorientować się, czego jeszcze im brakuje w porównaniu do najlepszych reprezentacji świata.
Iwan Zajcew przyznawał, że forma przygotowań Azzurrich do decydujących meczów LŚ, która zakładała ponad trzytygodniowy odpoczynek najlepszych włoskich gracz w fazie grupowej zawodów i ich powrót na dwa mecze Brazylią, mogła okazać się błędem. Natomiast Filippo Lanza, jeden z bohaterów meczu o brąz z Iranem, twierdził: - Musieliśmy zareagować na klęskę w półfinale i udało nam się to w pełni. Wykazaliśmy się jako grupa. Teraz musimy zwrócić uwagę na nasza porażkę z Brazylią i wyciągnąć z niej wnioski - uznał zawodnik, mają w pamięci doskonale fakt, że to jego reprezentacja pozwoliła w końcówce zmagań grupowych LŚ na udział Kanarkowych w turnieju we Florencji.