We Florencji podczas turnieju finałowego LŚ pojawiło się wiele znanych siatkarskich postaci. Jedną z nich był szkoleniowiec reprezentacji Francji, Laurent Tillie. - Przede wszystkim przyjechałem z żoną podziwiać to piękne miasto. A tak przy okazji chciałem zobaczyć poziom, jaki prezentują Włosi, Irańczycy i Amerykanie, bo to moi przeciwnicy w pierwszej fazie mistrzostw świata. Nie miałem okazji im się przyjrzeć w czasie rozgrywek interkontynentalnych, bo Francja grała w 2. dywizji i musieliśmy analizować mecze naszych rywali grupowych. Jestem pod dużym wrażeniem Iranu i ich postępów, Włosi to bardzo solidna drużyna, nie schodząca poniżej pewnego poziomu, a Amerykanie pokazali, że są bardzo groźni. Ale w fazie grupowej wygrali z Rosją i Serbią, więc tego się spodziewałem. Nie będą to łatwi przeciwnicy, to na pewno - mówił naszemu portalowi.
[ad=rectangle]
Reprezentacja Francji była bardzo blisko awansu do turnieju finałowego. Wygrała swoją grupę w 2. dywizji LŚ i walczyła o awans w Final Four w Sydney. Przegrała jednak w finale turnieju na przewagi w piątym secie z Australią i to podopieczni trenera Jona Uriarte mogli zmierzyć się z najlepszymi we Florencji. - Tak niewiele zabrakło, żebyśmy tu byli wszyscy, całą drużyną. Wszystkim nam, i naszej federacji, ogromnie zależało na zwycięstwie, udziale w turnieju finałowym i awansie do pierwszej dywizji. Byliśmy załamani po przegranej z Australią. Ale w półfinale i finale Edgar, australijski atakujący, był po prostu nie do zatrzymania, a nasza gra za bardzo falowała. W tie-breaku prowadziliśmy przecież 13:11 i mimo to nie zdołaliśmy wygrać. Ale to jest sport, trzeba się pozbierać i walczyć dalej - wspominał wciąż przygnębiony szkoleniowiec.
Laurent Tillie pojawił się we Włoszech z opóźnieniem, a po Final Six ma w planach jeszcze dłuższy wypoczynek. - Byłem tak przygnębiony po turnieju w Sydney, że musiałem wziąć kilka dni urlopu, a moim zawodnikom dałem trzy tygodnie wolnego. Przepracowaliśmy ciężko ostatnie miesiące, a oni byli jeszcze bardziej zdruzgotani niż ja. Chcę, żeby odpoczęli, pobyli z rodzinami, całkowicie zapomnieli o tej porażce, zresetowali głowy i wrócili na zgrupowanie głodni siatkówki i ze świeżą motywacją do walki - mówił 50-letni trener, który zacznie przygotowania do mistrzostw świata jako jeden z ostatnich.
Po długim odpoczynku siatkarze pojawią się w składzie nieco szerszym niż ten grający w rozgrywkach Ligi Światowej, bo francuski szkoleniowiec chce dać szansę kilku zawodnikom, których nie miał okazji oglądać w tym sezonie. - Zaprosiłem na zgrupowanie kilku nowych siatkarzy, którzy nie grali w Lidze Światowej, a których chcę pooglądać i ocenić przed mistrzostwami świata. Będą to między innymi 19-letni Thibault Rossard, przyjmujący, oraz rozgrywający Yoann Jaumel, trzeci oprócz Toniuttiego i Redwitza. Nie wiem, czy wezmę ich do składu na mistrzostwa świata, ale będę miał dwa tygodnie zgrupowania we Francji, żeby im się przyjrzeć. Potem jedziemy na tydzień do Bułgarii, gdzie gramy sparingi z tamtejszą reprezentacją i jeszcze na tydzień wracamy do kraju, ale to już głównie będzie odpoczynek. Poza Bułgarią rozegramy też sparingi z Brazylią i Japonią. No a potem już Kraków i walka o awans z bardzo trudnej grupy - przedstawił plany swojej drużyny Laurent Tillie.
Francja będzie walczyć w pierwszej fazie mistrzostw świata w grupie D z USA, Iranem, Włochami, Belgią i Portoryko.
Z Florencji dla SportoweFakty.pl
Ola Piskorska