Marcin Olczyk: Rewolucja (nie)kontrolowana w Jastrzębskim Węglu

Gdy ponad dwa miesiące temu Jastrzębski Węgiel ogłaszał skład na nowy sezon, wydawało się, że klub czeka najspokojniejszy okres przygotowawczy od lat. Nic z tego...

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Stabilizacja

Już w połowie maja znane były nazwiska zawodników, którzy reprezentować mają w nowym sezonie barwy aktualnego brązowego medalisty PlusLigi i Ligi Mistrzów. Zmiany okazały się raczej kosmetyczne. Klub zrezygnował z graczy drugoplanowych, wzmacniając przyjęcie (Denis Kaliberda) i środek (Grzegorz Kosok). Uzupełnieniem drużyny w nowym sezonie mają być młodzi zawodnicy z Akademii Talentów, których utrzymanie jest na pewno dużo korzystniejsze (niskie koszty i nadzieja na rozwój w cenie) niż opłacanie zagranicznych siatkarzy, których wkład w wyniki Jastrzębskiego Węgla był znacznie mniejszy niż zakładano.
Dla kibiców i tak najważniejszy był fakt pozostania w klubie Michała Kubiaka, Michała Łaski i Michała Masnego (zbieżność imion zupełnie przypadkowa). W międzyczasie umowę przedłużył również Lorenzo Bernardi - status quo został więc zachowany. Lipiec wstrząsnął jednak szatnią mającej mistrzowskie aspiracje drużyny. W przeciągu kilkunastu dni JW stracił mózg i serce. Udany przeszczep może pacjenta uratować, ale żeby wrócić do życia organizm będzie musiał nowe organy najpierw przyjąć.

Serce

Choć kapitanem zespołu jest Łasko, to jednak, zwłaszcza na parkiecie, odpowiedzialny za tłoczenie krwi w jastrzębskim obiegu (przynajmniej w minionym sezonie) był Kubiak. Zawodnik, który przez znaczącą część ekspertów uznany został (nie bez powodu) MVP PlusLigi 2013/2014, wywiązywał się z roli boiskowego przywódcy znakomicie. Zawodził bardzo rzadko, a jego prawdziwą wartość poznać można było pod nieobecność najlepszego atakującego zespołu. Wtedy właśnie "Dziku" pokazał pełnię swoich umiejętności, dźwigając na swoich barkach nie tylko ciężar gry defensywnej, ale również, a raczej przede wszystkim, zdobywania punktów (rewanż w fazie grupowej Ligi Mistrzów z Halkbankiem Ankara to jego popisowy "numer"). Niestety, 4 lipca potwierdził się najczarniejszy scenariusz - Kubiak jednak odchodzi! Co gorsza, klub, przynajmniej oficjalnie, długo nie był w stanie znaleźć jego następcy. Zresztą w opinii wielu ekspertów takiego zawodnika zastąpić się po prostu nie da.
Kibice nie wyobrażają sobie Jastrzębskiego Węgla bez Michała Kubiaka. Jak koledzy poradzą sobie bez niego? Kibice nie wyobrażają sobie Jastrzębskiego Węgla bez Michała Kubiaka. Jak koledzy poradzą sobie bez niego?
Wśród medialnych spekulacji najczęściej padało nazwisko Zbigniewa Bartmana, jako zawodnika, który miałby wypełnić lukę po nowym nabytku Halkbanku (bo tam właśnie wylądował przyjmujący reprezentacji Polski). W czwartek spekulacje te wreszcie się potwierdziły i to właśnie "Zibi" domknął kadrę klubu z Jastrzębia Zdroju. Na pewno jest on solidnym siatkarzem, ale: 1) od kilku lat występuje na pozycji atakującego, więc nadrobienie zaległości w grze obronnej zająć może mu znacznie więcej czasu niż zostało do startu ligi (poza tym w defensywie, gdzie liczy się refleks i "czucie", praktyki meczowej nie zastąpi nawet najlepszy i najbardziej intensywny trening); 2) o ile podobnie jak Kubiak jest emocjonalnym wulkanem, to jednak gromadzące się w nim pokłady energii znacznie częściej niż w przypadku "Dzika" opatrzone są ładunkiem ujemnym, co w kluczowych momentach wpływ na zespół może mieć katastrofalny.

Mózg

Najgorsze, że nie upłynęło dużo czasu od straty Kubiaka, a jastrzębianie otrzymali kolejny cios. O rozwiązanie umowy (podobnie jak wcześniej jego podwładny) poprosił Bernardi. W tym przypadku klub był jednak w stanie zareagować znacznie szybciej i w przeciągu kilku dni poinformować o znalezieniu następcy. Zresztą nic w tym dziwnego, skoro o zmianie pracy przez Włocha mówiło się już jakiś czas temu (był w gronie potencjalnych następców Julio Velasco na stanowisku selekcjonera Iranu). Poza tym z końcem sezonu 2013/2014 wygasała jego dotychczasowa umowa. Niezależnie od woli klubu i trenera, rekonesans na rynku był więc wskazany.

Ostatecznie Bernardiego zastąpił jego rodak Roberto Piazza. Ojczyzna myśli trenerskiej niby ta sama, ale już samo zaplecze jakże odmienne. W zakresie szkoleniowym Jastrzębski Węgiel czeka rewolucja. Ostatnie trzy i pół roku klub prowadzony był tak naprawdę przez wciąż uczącego się, początkującego trenera, który wcześniej opiekował się włoską młodzieżą, a jedyną pracę klubową stracił po pół roku za sprawą kiepskich wyników. Z takim zapleczem objął jeden z najbogatszych zespołów w Polsce i... szybko doczekał się pierwszej kompromitacji. Inauguracyjny sezon jego Jastrzębski skończył bowiem w grupie spadkowej i zamiast walczyć w tym samym czasie o ligowe medale, musiał obronić ligowy byt (gdyby nie dwie przykre domowe porażki z Delectą Bydgoszcz i Siatkarzem Pamapol Wieluń w styczniu 2011 roku już pod wodzą Włocha Ślązacy najprawdopodobniej znaleźliby się w pierwszej szóstce).

Większą stratą dla klubu z Jastrzębia Zdroju okaże się odejście:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×