Reprezentacja Polski rozpoczęła start w World Grand Prix od dwóch turniejów w Peru. Choć warunki, jakie gospodarze zaoferowali uczestnikom, pozostawiały wiele do życzenia, gospodynie dotychczas zdołały odnieść tylko dwa zwycięstwa. Nie pomogła im publiczność ani atut własnej hali.
[ad=rectangle]
Drużyna prowadzona przez byłą siatkarkę Natalię Malagę, pokonała w pierwszym turnieju Kanadę, a w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu, najsłabszą drużynę w stawce - Kubę. Liderkami ekipy w pięciu rozegranych spotkaniach były Angela Leyva oraz Carla Rueda. Potrafiły one zagrozić Polkom na tyle, by w wieńczącym turniej w Limie spotkaniu, wygrać jedną partię. - Generalnie dobrze zagraliśmy wówczas taktycznie i tą taktykę będziemy chcieli realizować przed kolejnym meczem z Peru. Nie za wiele się zmieniło w grze Peruwianek, wychodzą na boisko tą samą szóstką, ale spisują się jednak coraz słabiej. Być może to wynika z tego, że są już trochę zmęczone - wyjaśnił Jakub Głuszak statystyk polskiej ekipy.
Biało-czerwone poniosły znaczną kadrową stratę. Z powodu kontuzji, Peru musiała opuścić Joanna Wołosz i najprawdopodobniej nie zagra już w cyklu World Grand Prix. W trybie pilnym została ściągnięta Emilia Kajzer, ale główne skrzypce odgrywa na razie doświadczona Izabela Bełcik, która nie miała okazji występować w Lidze Europejskiej.
Piotr Makowski rotuje składem, pozwalając wykazać się większości powołanych zawodniczek. Po dwóch meczach w Trujillo najwięcej punktów wywalczyły Izabela Kowalińska, Malwina Smarzek i Katarzyna Zaroślińska, ale prawdziwym asem w polu zagrywki okazała się Klaudia Kaczorowska, która dwukrotnie wchodziła z ławki i jej zmiana wnosiła nową jakość. W starciu z Portoryko to jednak nie wystarczyło, Polki przegrały w czterech setach, ponosząc pierwszą porażkę w tegorocznym cyklu WGP. Styl pozostawiał wiele do życzenia, ale obok Belgii, był to najgroźniejszy rywal w peruwiańskich turniejach.
[i]
- Mieliśmy swój plan ten mecz, ale za mało ryzykowaliśmy właśnie na zagrywce. Inny powód przegranej to fakt, że nasze środkowe, mają drobne kłopoty ze zdrowiem, one mają potencjał, ale nie są do końca wykorzystywane. Portorykanki w bloku praktycznie odpuszczały środek. Nie prezentowaliśmy się dzisiaj zbyt dobrze, nasze reakcje w bloku, czy w obronie były spóźnione. Piłki, które bez kłopotu zwykle podbijamy, wpadały nam w boisko[/i] - tłumaczył po meczu Piotr Makowski, trener reprezentacji.
Polki czeka już ostatnia przeprawa w Peru, z gospodyniami. Następnie Polki przeniosą się do Europy, gdzie czeka je najtrudniejszy turniej. Zmierzą się tam z Belgią, Holandią i ponownie Portoryko. Biało-czerwone mają jednak zapewniony udział w Final Four, który zostanie rozegrany w Koszalinie. Zwycięzca tej imprezy zagra w turnieju finałowym cyklu w Tokio.
Peru - Polska / noc z soboty na niedzielę, 4 sierpnia, godz. 1:10
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)