Lubię podejmować nowe wyzwania - rozmowa z Marco Falaschim, rozgrywającym Lotosu Trefla Gdańsk

Marco Falaschi jest jednym z zawodników, którzy mają zbudować nowe oblicze Lotosu Trefla Gdańsk. - Przenosiny do Polski to kolejne wyzwanie - mówi o przeprowadzce do Trójmiasta, włoski rozgrywający.

W tym artykule dowiesz się o:

Karolina Biesik: Po roku spędzonym w drużynie Budvanska Rivijera Budva będziesz miał okazję zaprezentować się polskim kibicom. Dlaczego twój wybór padł akurat na Lotos Trefl Gdańsk?

Marco Falaschi: Lotos Trefl Gdańsk okazał zainteresowanie moją osobą tuż po zakończeniu sezonu w Czarnogórze. Przedstawiono mi naprawdę dobrą ofertę. Przenosiny do Polski odbieram jako kolejne wyzwanie. Rozgrywki PlusLigi śledzę od jakiegoś czasu więc znam potencjał grających tutaj zespołów. Wasza liga jest jedną z najsilniejszych w Europie, co z roku na rok pokazują rozgrywki Ligi Mistrzów. Więc gra tutaj to nowe, cenne doświadczenie w mojej karierze. Liczę na udany sezon. [ad=rectangle]
Na pewno wpływ na twoją decyzję miała także osoba Andrei Anastasiego, który przejął stery w gdańskim klubie?

- Zdecydowanie! Znam trenera Anastasiego i jego metody treningowe. Sporo rozmawiałem z nim przed podjęciem decyzji. On opowiadał mi o waszym kraju oraz lidze, którą zna bardzo dobrze, bo przecież nie tak dawno był selekcjonerem polskiej reprezentacji. Obaj jesteśmy Włochami, więc to normalne, że będzie nam się łatwiej komunikować. Myślę, że z nim na czele możemy zaprezentować się z dobrej strony.

Lotos Trefl Gdańsk nie jest klubem z czołówki, raczej można powiedzieć, że w dotychczasowych występach w PlusLidze ekipa z Trójmiasta sprawiała spory zawód. Jakie są twoje oczekiwania związane z nadchodzącym sezonem?

- Myślę, że takim pierwszym celem jaki zostanie postawiony przed nami jest wejście do fazy play-off. Zwłaszcza, że w ubiegłym roku Lotos Trefl Gdańsk nie znalazł się w najlepszej ósemce. Mam nadzieję, że poczynimy ten krok do przodu. Kibice będą tego od nas oczekiwać.

Wspomniałeś, że śledziłeś rozgrywki PlusLigi od dłuższego czasu i znasz jej potencjał. Zastanawia mnie natomiast co sądzisz o Polsce jako kraju?

- Pierwsze moje skojarzenie związane z Polską to kibice siatkówki. Jesteście krajem, w którym naprawdę wielu ludzi interesuje się tą dyscypliną sportu. Sportowe wspomnienia związane z Polską mam wyłącznie pozytywne. W zeszłym sezonie miałem okazję rozegrać spotkanie Ligi Mistrzów w Rzeszowie. To było coś niesamowitego. Dla naszego zespołu było to dodatkowo pozytywne przeżycie, bo wygraliśmy z tak silnym zespołem jakim jest Asseco Resovia Rzeszów. Teraz po przyjeździe do Gdańska muszę przyznać, że wszystko mi się podoba. Nawet pogoda dopisuje.

Zimą nie będzie już tak przyjemnie...

- Zobaczymy (śmiech). Myślę, że z zimą też sobie poradzę.

Marco Falaschi (fot. Biuro prasowe Lotosu Trefla Gdańsk)
Marco Falaschi (fot. Biuro prasowe Lotosu Trefla Gdańsk)

Wracając jeszcze do twojej decyzji dotyczącej przenosin do Polski, trzeba przyznać, że PlusLiga nie jest zbyt popularnym kierunkiem transferowym wśród twoich rodaków.

- Może w takim razie nie jestem typowym Włochem (śmiech)? Ja po prostu lubię podejmować nowe wyzwania. Dla przykładu, w zeszłym sezonie zdecydowałem się na przeprowadzkę do Czarnogóry, bo zależało mi na spróbowaniu swoich sił w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Chciałem pokazać się na parkietach europejskich i sprawdzić się przeciwko najlepszym drużynom kontynentu. Więc przyjąłem ofertę Budvy. Teraz spróbuję swoich sił w PlusLidze i bardzo się z tego cieszę. Co do ligi włoskiej, to aktualnie w moim kraju jest lekki problem ze sprawami finansowymi. Wielu sponsorów wycofuje się z wspierania siatkówki. Taka sytuacja nie zachęca do pozostania we Włoszech.

Skoro jesteśmy już przy tematyce włoskiej to jak oceniasz występ reprezentacji Italii w tegorocznej Lidze Światowej? Czy trzecie miejsce, biorąc pod uwagę fakt, że Final Six zostało rozegrane we Florencji, to dobry wynik?

- Według mnie to trzecie miejsce można uznać za takie minimum. W samym turnieju finałowym nasza kadra mogła pokazać się z trochę lepszej strony. Ale to jest właśnie siatkówka, która naprawdę jest trudną dyscypliną (śmiech). Przydarzyć się może jeden gorszy mecz w rozgrywkach i nie gra się w wielkim finale. Więc miejsce na najniższym stopniu podium to dobra pozycja.

W zeszłym roku wasza reprezentacja również zdobyła brązowe medale w Lidze Światowej. Znalazłeś się wówczas w składzie powołanym na te rozgrywki przez trenera Mauro Berruto. Czy liczysz w przyszłości na kolejne występy w koszulce reprezentacyjnej?

- Mam taką cichą nadzieję. W tym momencie Michał Baranowicz oraz Dragan Travica są trochę ode mnie lepsi i trener Mauro Berruto stawia właśnie na tą dwójkę na rozegraniu. A jak będzie w przyszłości? Dużo zależy od tego, jak spiszę się w najbliższym sezonie na parkietach polskiej ligi.

Za niespełna miesiąc rozpoczną się Mistrzostwa Świata. Na koniec zapytam jakie są twoje przewidywania co do występu Italii na Mundialu organizowanym w Polsce?

- Myślę, że stać ich na miejsce w najlepszej "czwórce" mistrzostw. Będę trzymał kciuki za dobry występ. W czołówce znajdą się również Rosjanie, Brazylijczycy. Może też Polacy... Dlaczego nie? Te ekipy mogą okazać się lepsze w walce o medale od reprezentacji mojego kraju.

Komentarze (5)
avatar
szczypior0101
8.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mam nadzieję, że ten pan urządzi Rzeszowiaków w lidze w nadchodzącym sezonie jak z Budvą to zrobił, powodzenia. :) Bardziej nie mogę się doczekać sezonu klubowego niż mistrzostw świata. 
avatar
KANAP
8.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wystarczy żeby rozgrywał tak jak w Budvie, czyli szybkie, płaskie i dokładne piłki. szkoda że nie sprowadzili razem z nim dwóch jego kompanów z dawnej drużyny Bojicia i Vojina Ćaćića wtedy to b Czytaj całość
avatar
KANAP
8.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wystarczy żeby rozgrywał tak jak w Budvie, czyli szybkie, płaskie i dokładne piłki. szkoda że nie sprowadzili razem z nim dwóch jego kompanów z dawnej drużyny Bojicia i Vojina Ćaćića wtedy to b Czytaj całość
avatar
Eroll
8.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Baranowicz w niczym nie jest lepszy.