Te porażki cały czas w nas siedzą - komentarze po spotkaniu Farmutil Piła - Calisia Kalisz

Podopieczne Jerzego Matlaka odniosły pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Wicemistrzynie Polski nie bez problemów pokonały Calisię Kalisz. Siatkarki Farmutilu Piła dalej nie mogą sobie poradzić ze swoim największym mankamentem - seryjnie traconymi punktami. Przyjezdne z Kalisza w pierwszym i drugim secie zdołały wypracować sobie wysoką, kilkupunktową przewagę, ale później w ich zespole pojawiały się problemy z przyjęciem i wszystko traciły.

Anna Woźniakowska (kapitan Calisi Kalisz): Chciałabym pogratulować pilskiemu zespołowi zwycięstwa za trzy punkty. Na pewno nie możemy być zadowolone z tego meczu. W pierwszym secie prowadziłyśmy zdecydowanie. Widać było, że gra pilanek jeszcze się nie "kleiła", ale wygrały to spotkanie i teraz powinno być lepiej. My musimy szukać punktów w następnych meczach. Mam nadzieję, że przerwiemy marazm tych porażek i zaczniemy zwyciężać.

Mariusz Pieczonka (trener Calisi Kalisz): To był mecz błędów i nerwów. Zespoły zdobywały punkty seriami. Piła zagrała trochę lepsze spotkanie i dlatego wygrała. Wydaje mi się, że każdy mecz możemy wygrać i każdy przegrać. Dopóki nie zaczniemy zwyciężać, to będziemy tracić takie duże przewagi.

Agnieszka Kosmatka (kapitan Farmutilu Piła): Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, jak ryba wody. Cieszę się, że miałyśmy trochę więcej szczęścia niż w poprzednich meczach. Był to mecz nerwów. Gdy się przegrywa kilka spotkań pod rząd to później nie jest taką prostą sprawą wyjść z tego dołka. Mam nadzieje, że przerwałyśmy tą złą passę i już w następnym meczu będziemy grały o wiele lepiej.

Jerzy Matlak (trener Farmutilu Piła): Przeżyłem tutaj już wiele derbów, ale one były grane o inną stawkę. Teraz jedna i druga drużyna jest w bardzo wielkich kłopotach. Chwała Kaliszowi za to, że po odejściu czołowych zawodniczek w ogóle podjęli walkę. My sami sobie stworzyliśmy problemy. Po serii przegranych każdy podświadomie myślał, co będzie jak teraz znowu przegramy, a nie o tym jak wygrać to spotkanie. Te porażki cały czas w nas siedzą. Mam nadzieję, że w końcu rozpoczniemy marsz w górę tabeli. Kaliszanki pomogły nam w pierwszym i trzecim secie. Widocznie były jeszcze bardziej zdenerwowane od nas, ale je jest dużo łatwiej zrozumieć. Życzę sobie i im, aby w następnych meczach dziewczyny grały w siatkówkę, a nie w coś co może przyprawić o palpitacje serca.

Źródło artykułu: