Krzysztof Bieńkowski: Dobrze, że nie było tak łatwo

W ostatnim meczu fazy grupowej ME juniorów Polacy wygrali z Czechami 3:0, jednak spotkanie wcale nie było tak jednostronne, jak wskazuje wynik. - To będzie z korzyścią dla nas - twierdzi rozgrywający.

Za środowym rywalem biało-czerwonych była praktycznie cała hala. Praktycznie, bo oprócz kilku sympatyków z Polski, naszym reprezentantom głośno kibicowali Słoweńcy. W ich interesie było, aby Polacy wygrali za trzy punkty. - Fajnie się gra, gdy kibicują ci przedstawiciele innych państw - zauważa Krzysztof Bieńkowski. - Momentami Słoweńcy byli głośniejsi od miejscowych kibiców - dodaje rozgrywający.
[ad=rectangle]
Podopieczni Jacka Nawrockiego wcale nie musieli wygrywać spotkania, bo i tak mieli zapewnione pierwsze miejsce w grupie. Doping jednak ich zmobilizował, dzięki czemu potwierdzili swoją dyspozycję. - Na pewno wsparcie Słoweńców nam dodatkowo pomogło, dodało nam motywacji. Wygraliśmy i w półfinale zagrają Słoweńcy - informuje zawodnik.

Wynik może wskazywać na gładkie zwycięstwo Polaków, jednak wcale tak nie było. W drugiej i trzeciej partii nasi siatkarze musieli gonić wynik. Zdaniem Krzysztofa Bieńkowskiego dobrze, że taka sytuacja miała miejsce. - Dobrze, że wygrywamy w końcówkach, bo teraz nie będzie łatwych spotkań i właśnie końcówki mogą decydować. Uważam, że to, że nie wygraliśmy z Czechami tak łatwo, może nam się przydać - przyznaje 19-latek.

Po pięciu meczach Polacy mają na swoim koncie komplet zwycięstw i tylko jeden stracony punkt. Czy zawodnicy liczyli na taki rezultat? - Trudno powiedzieć, czy się spodziewaliśmy, na pewno mieliśmy takie nadzieje. W końcu przyjechaliśmy tutaj po medal i będziemy o niego walczyć - zapowiada Krzysztof Bieńkowski.

Z Brna,
Agata Kołacz

Komentarze (0)