Andrea Garghella: Nie gramy tego, na co nas stać

Siatkarze Antonvenety Padwa bardzo słabo spisują się w tegorocznych rozgrywkach włoskiej Serie A. Podopieczni trenera Bruno Bagnoliego w dotychczasowych ośmiu kolejkach nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa i z zerowym dorobkiem punktowym zamykają tabelę ligową, dzierżąc miano "czerwonej latarni". Zespół z Padwy wciąż nie składa jednak broni i w kolejnych spotkaniach z teoretycznie słabszymi rywalami, gracze Antonvenety zrobią wszystko by przełamać złą passę.

Zdaniem libero zespołu, Andrei Garghelli duży wpływ na taki stan rzeczy i ciągłe niepowodzenia ma niefortunny kalendarz rozgrywek. Jak dotąd, zespół z Padwy mierzył się bowiem w głównej mierze z rywalami z najwyższej półki, którzy w tym sezonie będą walczyć o największe ligowe "laury". Ekipie z Padwy przyświecają natomiast zgoła odmienne cele. - Graliśmy, jak dotąd z najmocniejszymi rywalami w lidze i nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Większość spotkań przegraliśmy jednak w stosunku 3:1 i wszystko zmierzało nawet do tie-breaka. Teraz przed nami pięć niezwykle ważnych spotkań, mocno wierzymy, że zaprezentujemy się w nich lepiej - mówi Garghella.

Na tak słaby obraz gry Antonvenety wpływ na wiele czynników. W letniej przerwie zespół trenera Bruno Bagnoliego przeszedł gruntowne przemeblowanie i obecnie Antonveneta to najmłodszy zespół w włoskiej Ekstraklasie. Zdaniem Garghelli czas pracować będzie na korzyść jego zespołu. - Powodem tego wszystkiego jest prawdopodobnie to, że zespół był zupełnie nowy i jesteśmy najmłodszą drużyną w lidze. Potrzebujemy czasu by złapać odpowiedni rytm gry. Mówiąc krótko, nie gramy tego, na co nas stać, począwszy od zagrywki - dodaje libero.

W zespole z Północy Włoch nie brakuje znanych nazwisk. Ramon Gato, Robert Kromm, Jiri Kral, czy będący wciąż w orbicie zainteresowań selekcjonera reprezentacji Włoch, Andrei Anastasiego, atakujący Lorenzo Perazzollo to zawodnicy, którzy mieli stanowić o sile swojego zespołu. Niestety, wyniki mówią same za siebie i jak na razie trener, Bruno Bagnoli może mieć spory ból głowy. W Padwie nie załamują, jednak rąk, gdyż do zakończenia sezonu jeszcze daleka droga. Jeśli jednak Antonveneta realnie myśli o zachowaniu ligowego bytu, począwszy od następnej kolejki, zespół musi sukcesywnie zacząć gromadzić punkty. - Możemy zmienić tą całą sytuację i przełamać złą passę. Myślę, że wiele będzie zależało od następnych pięciu spotkań, gdyż zmierzymy się z zespołami znajdującymi się niżej w tabeli - podkreśla Garghella.

Rozgrywki włoskiej Serie A mają to do siebie, że co roku nie brakuje w nich niespodzianek i na szerokie wody wypływają nowi zawodnicy, którzy na Półwyspie Apenińskim mają okazję zaprezentować pełnie swoich możliwości. Zdaniem Garghelli, poziom tegorocznych rozgrywek jest zbliżony do poprzednich, a jedyną różnicą są drobne niuanse w poszczególnych elementach siatkarskiego rzemiosła. - Nie wiem, czy poziom poszedł w górę. Oczywiście, trochę się zmieniło. Dla przykładu, prawie każdy zespół większą wagę przykłada do zagrywki. Pojawili się zawodnicy, którzy są w stanie popisać się kilkoma asami pod rząd i w ten sposób przesądzić o losach danego seta - zaznacza gracz ekipy z Padwy.

Jak na razie ligowe rozgrywki toczą się pod dyktando Itas Diatec Trentino oraz Lube Banci Macerata, które przed sezonem stawiane były w gronie głównych faworytów rozgrywek. Garghella nie ma cienia wątpliwości, że właśnie te dwa zespoły, to główni pretendenci do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Jego zdaniem do walki mogą włączyć się dodatkowo Copra Nordemanica Piacenza oraz Sisley Treviso. - Oczywiście Lube, Piacenza, Treviso i Trentino. Jeden z tych zespołów zdobędzie w tym roku mistrzostwo Włoch - kończy Garghella.

Komentarze (0)