SSK Calisia Kalisz - Impel Gwardia Wrocław 3:0 (26:24, 25:21, 25:21)
Calisia: Anna Woźniakowska, Anita Chojnacka, Ewelina Toborek, Masami Tanaka, Sylwia Wojcieska, Magdalena Godos, Marta Kuehn-Jarek (libero) oraz Dominika Sieradzan.
Gwardia: Marta Haładyn, Aleksandra Kruk, Katarzyna Mroczkowska, Marta Czerwińska, Bogumiła Barańska, Zuzanna Efimienko, Agnieszka Jagiełło(libero) oraz Aleksandra Krzos, Małgorzata Kupisz, Aleksandra Szafraniec.
MVP: Anna Woźniakowska
Sędziowie: Grzegorz Sołtysiak oraz Zbigniew Wolski
Przed spotkaniem w Kaliszu nastroje w obu ekipach były zupełnie odmienne. Drużyna z Wielkopolski zamykała tabelę z dorobkiem jednego punktu i tylko dwóch wygranych setów. Wrocławianki natomiast zdołały odnieść dwa zwycięstwa, a szczególnie niespodziewanie w Pile, z miejscowym Farmutilem. Pierwszy raz w kaliskim zespole od początku spotkania zagrała Japonka, Masami Tanaka, co okazało się trafnym posunięciem trenera Mariusza Pieczonki.
Spotkanie lepiej zaczęły zawodniczki Gwardii. Dobrze w mecz weszła Aleksandra Kruk. Po jej atakach i zagrywkach wrocławska drużyna objęła prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej 5:8. Po niej przewagę na boisku powoli osiągały gospodynie. Na środku nie było mocnych na Ewelinę Toborek, w ataku dobrze radziła sobie Anita Chojnacka oraz podpora kaliskiego zespołu, Anna Woźniakowska. Szczególnie ta ostatnia zasługiwała na pochwałę dobrze spisując się w ataku i przyjęciu zagrywki. Ostatecznie Calisia wyszła na czteropunktowe prowadzenie 17:13. Na boisku pojawiła się Dominika Sieradzan i… przewaga zaczęła gwałtownie topnieć. Zespół gości nie mylił się w ataku, co doprowadziło do trzech oczek przewagi w końcówce partii. Calisia nie podłamała się, obroniła dwie piłki setowe, i po niesamowicie długiej akcji Anna Woźniakowska zakończyła seta skutecznym atakiem.
W drugim secie wrocławianki szybko chciały zamazać złe wrażenie z końcówki pierwszej partii. Początkowy etap partii należał do nich, ale w miarę upływu czasu do głosu dochodziły zawodniczki z Kalisza. Na wyróżnienie zasługiwała Masami Tanaka, która znacznie poprawiła grę w obronie i przyjęciu zagrywki Calisii, co w tym sezonie było największym mankamentem zespołu. Jednak ponownie, tak jak w poprzedniej odsłonie zdarzył się przestój i to Gwardia prowadziła na drugiej przerwie technicznej. W ataku nadal w wrocławskim zespole przewodziła Aleksandra Kruk, co zmusiło trenera Pieczonkę do wzięcia przerwy. Po niej na parkiecie istniały tylko kaliszanki. Sześć zdobytych punktów z rzędu pozwoliło na spokojną końcówkę w szeregach gospodyń. W decydującej akcji seta ręka zadrżała Marcie Czerwińskiej, która zaatakowała w aut.
Po dwóch wygranych odsłonach meczu kaliszanki zapewniony miały już jeden punkt, ale widząc przebieg spotkania, gospodynie zwietrzyły szansę na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Gwardzistki jednak nie oddały tego seta bez walki. Udanie seta rozpoczęła Katarzyna Mroczkowska, co przyczyniło się do prowadzenia zespołu gości. Kaliszanki, tak jak w partiach poprzednich, powoli dochodziły do rywalek wykorzystując nadarzające się sytuacje do zdobycia punktów. Po kolejnym nieudanym ataku, tym razem ze środka, trener gości, Rafał Błaszczyk zmuszony był do poproszenia o chwilę wytchnienia dla swojego zespołu. Jednak obraz gry na boisku nie zmieniał się. W końcówce "gwardzistki" popełniły dużo nie wymuszonych błędów, co odbiło się na końcowym wyniku. Jeszcze jeden autowy atak i mecz zakończył się zwycięstwem Calisii.
Cały kaliski zespół zagrał bardzo dobre spotkanie, dlatego komisarz zawodów miał nie lada problem z wskazaniem najlepszej zawodniczki. Ostatecznie tytuł MVP spotkania trafił do Anny Woźniakowskiej. Po meczu kibice, którzy licznie stawili się w kaliskiej hali Arena, mogli odetchnąć z ulgą. Zespół z najstarszego miasta w Polsce zagrał wreszcie na miarę swoich możliwości i zdobył trzy punkty. Jednak świętowanie nie będzie zbyt długie, bo już w środę kolejne spotkanie. Tym razem do Kalisza przyjedzie Aluprof Bielsko-Biała, natomiast wyraźnie niezadowolone ze swojej postawy wrocławianki zmierzą się ze Stalą Mielec.