Marzę o tym, żeby wygrać dziewięć spotkań - rozmowa z Damianem Dacewiczem, trenerem MKS-u Banimex Będzin

Dlaczego w MKS-ie nie zagrają obcokrajowcy? Jak siatkarze czują się po przeprowadzce do Sosnowca? Na te pytania w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl odpowiedzi udzielił trener będzińskiej drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

Nicole Makarewicz: Za wami kilka sparingów z zespołami PlusLigi. Przegraliście między innymi z ZAKSĄ, ale wygraliście z Czarnymi Radom. Jak ocenia pan okres przygotowawczy?

Damian Dacewicz: Na pewno cieszę się z tego, że udało nam się przez te dziewięć tygodni być w komplecie. To było cenne, mogliśmy ćwiczyć w pełnej grupie. Mogliśmy ćwiczyć wszystko to, co chcieliśmy i cieszę się, że "dojechaliśmy" w pełni zdrowia do końca tych przygotowań. Wiadomo, że ostatni tydzień poświęcamy na to, żeby przygotować się jak najlepiej do pierwszej kolejki. Odnośnie sparingów uważam, że za krótko dobrze graliśmy w tych meczach kontrolnych, żebyśmy mogli je wygrywać. Tylko fragmentami graliśmy dobrze. Jest dużo do poprawienia. Wiemy, jakie mankamenty nas spotkały i teraz pracujemy nad tym, aby unikać przydarzających się nam przestojów w grze i prostych błędów, a także wzmacniać te elementy, które nam nie wychodziły.
[ad=rectangle]
Czyli przestoje, to najważniejszy element, nad którym musicie jeszcze popracować?

- Myślę, że to jeden z czynników, przez który przegrywaliśmy te sparingi. Były ustawienia, które nie do końca nam wychodziły, ale mieliśmy czas na to, by przetestować się w boju. Każdy miał możliwość, żeby pokazać na co go stać w tym momencie.

Polska reprezentacja udowodniła w mistrzostwach świata, że kluczem do sukcesu jest posiadanie drużyny, monolitu. W pana zespole pojawiło się paru nowych zawodników. Mieli czas, żeby się zaaklimatyzować, ale czy o pana zespole można już powiedzieć, że tworzy kolektyw?

- Myślę, że jesteśmy na etapie nie tylko zgrywania drużyny, ale też tworzenia teamu, kolektywu, tej atmosfery, która jest dla nas niezbędna do tego, aby nasza gra wyglądała dobrze i żeby móc zwyciężać. To nie jest jeszcze to, czego chcemy. Nie tylko my, trenerzy, ale też sami zawodnicy widzą, że jest jeszcze dużo do poprawienia. Atmosfera poza treningami jest świetna, ale chcemy też poprawić atmosferę na boisku. Wszyscy dookoła jesteśmy odpowiedzialni za to, by ta chemia biła z boiska i nad tym też pracujemy.

Jednym z nowych zawodników jest Robert Milczarek, siatkarz, który może grać nie tylko jako przyjmujący, ale i libero. Na jakiej pozycji będzie grał w MKS-ie?

- Już zdecydowaliśmy przed podpisaniem kontraktu, że Robert będzie grał na pozycji libero.

Inny nowy siatkarz - Maciej Pawliński został kapitanem. Dlaczego właśnie on?

- Dlatego, że pełnił tę funkcję już wcześniej. Ma wyrobioną markę w zespołach, w których wcześniej grał i pełnił funkcje kapitana. Sprawdzał się w tej roli. Dlatego wybór był dla nas łatwiejszy.

MKS jest drugim zespołem, który został wprowadzony do PlusLigi przez Damiana Dacewicza
MKS jest drugim zespołem, który został wprowadzony do PlusLigi przez Damiana Dacewicza

W zeszłym sezonie Czarni Radom udowodnili, że beniaminek może wygrywać nawet z najlepszymi zespołami. W tym roku to wy pełnicie rolę beniaminka. Jakie cele stawiacie sobie na ten sezon?

- Założyliśmy z włodarzami klubu, że jako beniaminek musimy zrobić wszystko, żeby się utrzymać w rozgrywkach PlusLigi. A czy stać nas na takie niespodzianki, jakie sprawiali Czarni Radom? Nie wiem. Pamiętam tylko wywiad Roberta Prygla i prywatne rozmowy, które z nim toczyłem przed tamtym sezonem, kiedy rozpoczynał walkę w ekstraklasie. Mówił mi: Damian, nie wiem czy wygram chociaż jeden mecz, bo to jest po prostu niewiadoma. Radomianom faktycznie udało się szybko zgrać zespół i na tyle dobrze trafili z transferami w tamtym roku, biorąc do drużyny szczególnie doświadczonych graczy, obcokrajowców, że było widać kto trzyma grę podczas każdego spotkania. Naprawdę świetnie to wyszło, szczególnie w sezonie regularnym potrafili grać na wysokim poziomie i pokusili się o kilka cennych zwycięstw, co dało im na koniec sezonu dobry rezultat. Czy nas będzie stać na takie granie jak Czarnych? Marzę o tym, żeby wygrać nawet dziewięć spotkań, jak radomianie w tamtym roku. To byłby dla nas sukces.

No właśnie, tam byli obcokrajowcy, a wasz skład jest w stu procentach polski. Jest jakiś szczególny powód, dla którego zdecydowaliście się wyłącznie na polskich zawodników?

- Ze względów budżetowych zdecydowaliśmy się na naszych graczy z PlusLigi i pierwszej ligi. Nie było możliwości ściągnięcia obcokrajowców w tym roku do drużyny.

Już w pierwszej kolejce zmierzycie się z mistrzem Polski. Z zespołem, który ma w swoim składzie mistrzów świata. Myśli pan, że fakt, iż już na początku sezonu zagracie z takim zespołem jak Skra może onieśmielić pana zawodników?

- Nie podejrzewam, aby to nas spotkało. Bardziej myślę o tym, żeby to, co udało nam się wypracować w ciągu tych dwóch miesięcy pokazać na tle PGE Skry Bełchatów. Wiemy jaka jest klasa rywala, ilu mistrzów świata, ilu reprezentantów tam gra. Na pewno jest to drużyna złożona w celu obrony tytułu mistrza Polski i grania jeszcze lepiej w Lidze Mistrzów. Po to tylu zagranicznych zawodników zasiliło szeregi bełchatowskiej ekipy. Znamy ich siłę. Wiemy na co ich stać. Jeśli pozwolą nam grać, to mam nadzieję, że ze swojej strony pokażemy dobrą siatkówkę. Jeżeli przyjadą i już na tym etapie będą grać na najwyższym poziomie, na topie, to będzie nam o wiele trudniej, ale liczę na to, że to nie będzie jednostronne widowisko. Chciałbym, myśląc o kibicach, którzy już wykupili bilety na mecz, by było to wyrównane widowisko i żebyśmy nawet na początku sezonu stoczyli prawdziwy bój z mistrzami Polski.

Ten mecz gracie u siebie, chociaż nie do końca. Jesteście z Będzina, ale spotkania będziecie grać w Sosnowcu. Czujecie się tu, w hali przy ulicy Żeromskiego (Sosnowiec - przyp. red.) jak u siebie?

- Tak. Od kilku tygodni wchodzimy do tej hali jakbyśmy grali tu od kilku sezonów. Dosyć fajnie się zaaklimatyzowaliśmy. Zobaczymy jak wypadniemy w rozgrywkach.

Czego panu życzyć w tym sezonie?

- Szczerze? Po pierwsze to zdrowia, po drugie minimum siedmiu zwycięstw.

Źródło artykułu: