- Wierzyliśmy w to, że wygramy. Wiem, że nie byliśmy faworytem meczu, ale my w tym sezonie najprawdopodobniej nie będziemy nim w żadnym ze spotkań. Jeżeli o mnie chodzi, to przyjechałem tutaj żeby dobrze zagrać, a że się udało przy okazji zwyciężyć, to pozostaje się tylko cieszyć - powiedział w rozmowie z naszym portalem Artur Szalpuk.
Już pierwsze dwie partie w wykonaniu podopiecznych Jakuba Bednaruka pokazały, że stołeczna ekipa nie zamierza łatwo oddać punktów rywalom. W decydujących fragmentach, górę wzięło jednak doświadczenie bydgoszczan. Z biegiem czasu "Inżynierowie" opanowali emocje i w dwóch kolejnych odsłonach odrobili straty, doprowadzając do tie-breaka, którego po dramatycznym boju także rozstrzygnęli na swoją korzyść. - Mieliśmy w składzie dwóch debiutantów i ten mecz z pewnością był dla nich ogromnym przeżyciem. Ja sam przed rokiem debiutowałem i wiem co to znaczy. Z biegiem czasu chłopaki się oswoili, ta gra zaczęła wyglądać normalnie i funkcjonować na takim poziomie, jaki chcemy prezentować przez cały sezon - stwierdził przyjmujący stołecznej ekipy.
[ad=rectangle]
Dla warszawskiej Politechniki, zwycięstwo w Bydgoszczy to spory sukces, jednak jak zapowiada Artur Szalpuk, nie zmieni on nastawienie zespołu przed kolejnymi spotkaniami - Nie myślimy o kolejnych punktach, ani o miejscu w tabeli, bo jak wspomniałem, nie będziemy faworytem w żadnym meczu. Gramy na młodzieńczej fantazji i to nam trochę pomaga. Wszyscy się wzajemnie nakręcamy, cieszymy z każdej udanej akcji, dzięki czemu gra nam się lepiej. Oby to trwało jak najdłużej - powiedział "Szalupa".
Dla 19-latka, obecny sezon jest dopiero drugim w PlusLidze. Po znakomitym debiucie, młody przyjmujący znalazł się na liście życzeń transferowych kilku czołowych klubów polskiej ekstraklasy, jednak ostatecznie zdecydował się pozostać w Warszawie. Jak zapewnia, podjętej decyzji nie żałuje. - Może miałem w głowie taki okres, że mogłem tego żałować, ale już tego nie ma. Cieszę się że jestem w Politechnice i mogę grać z tymi chłopakami - powiedział Szalpuk.
Pod skrzydłami Diabła :)