[bullet=hop.jpg] Hop
Reprezentacja USA kobiet - mało kto się spodziewał, że to właśnie ta drużyna sięgnie po pierwsze w swojej historii mistrzostwo globu, ale z drugiej strony patrząc na pracę, jaką wykonały podopieczne Karcha Kiraly'ego (o którym będzie jeszcze mowa) przez dwa ostatnie lata, wydaje się, że mało kto zasłużył bardziej na taki sukces. Do tej pory wielu obserwatorów kwestionowało potencjał Jankesek i wybory kadrowe ich selekcjonera, ale włoski turniej udowodnił, że wywodząca się z najlepszych uniwersytetów amerykańska szkoła siatkówki przynosi owoce i pozwala spełnić American Dream mimo braku profesjonalnej ligi i rozproszenia najlepszych zawodniczek na całym świecie.
Karch Kiraly - przez niektórych nazywany złośliwie "Pastorem" ze względu na swoje długie i natchnione przemowy do podopiecznych podczas przerw w grze. Do tej pory prowadzonej przez niego od dwóch lat kadrze nie brakowało niczego poza wynikiem sportowym. Aż do października 2014 roku, kiedy okazało się, że Kiraly łączący akademickie podejście do dyscypliny i motywację godną najlepszych coachów bezbłędnie przygotował swój zespół pod względem fizycznym i mentalnym, ponadto wyzwolił w pełni możliwości do tej pory raczej anonimowej Kimberly Hill i zasklepił lukę w ataku USA po zastopowaniu kariery przez Destinee Hooker. Tym samym najlepszy siatkarz XX wieku stał się czwartym człowiekiem w historii siatkówki, który zdobywał złoto mistrzostw świata jako zawodnik i trener.
Jenny Lang Ping i Reprezentacja Chin kobiet - inną wybitną postacią należąca do tego grona jest aktualna szkoleniowiec kadry z Państwa Środka, która mimo porażki w wielkim finale może być dumna z jej postawy. Wystarczył jej rok pracy z rodaczkami, by wyciągnąć je z przeciętności i najpierw sięgnąć po srebro zeszłorocznej edycji World Grand Prix, a następnie osiągnąć najlepszy wynik na mundialu od 1998 roku. Chinki pod wodzą Lang Ping są zdyscyplinowane taktycznie, niemal nie popełniają błędów własnych i mogą liczyć na wybitne indywidualności...
Nowe gwiazdy siatkówki - ... jak choćby zaledwie 19-letnią przyjmującą Zhu Ting, wybraną do drużyny All-Stars turnieju dzięki perfekcji w ataku i odbiorze zagrywki. Dzięki mundialowi w pełni zajaśniała gwiazda 25-letniej Kimberly Hill, poza tym swój czas doskonale wykorzystała atakująca Włoszek Valentina Diouf i środkowa Junjing Yang, a we wcześniejszych fazach rozgrywek z dobrej strony pokazywała się choćby Chorwatka Samanta Fabris, 17-letnia Serbka Tijana Bosković czy gwiazda Dominikanek Bethania De La Cruz.
Reprezentacja Dominikany kobiet - chyba największe pozytywne zaskoczenie tej imprezy, biorąc pod uwagę kiepskie rezultaty osiągane przez siatkarki Marcosa Kwieka w tym roku. Karaibski zespół wysłał do Włoch jedynie 12 zawodniczek, lecz wąska kadra okazała się paradoksalnie jego największym atutem. Mistrzynie piątego seta: rozegrały w turnieju aż siedem tie-breaków, sęk w tym, że ostatnie trzy z nich przegrały, co przeszkodziło im w kolejnych mundialowych podbojach. Mimo to ich awans do czołowej szóstki mistrzostw należy uznać za spory sukces i triumf wieloletniej pracy Brazylijczyka Kwieka, który wspomógł doskonałe warunki fizyczne swoich siatkarek solidną praca w najważniejszych elementach rzemiosła.
[nextpage] [bullet=bec.jpg] Bęc
Reprezentacja Rosji kobiet - ponoć trener Jurij Mariczew może spać spokojnie, bo nikt nie zamierza mu odbierać kierownictwa nad Sborną po jej odpadnięciu w trzeciej fazie grupowej. Jednak nikt nie ukrywa, że udział mistrzyń świata w tegorocznych mistrzostwach to oczywista klęska, którą trudno tłumaczyć nawet problemami tej kadry na przyjęciu. Rosjanki w niczym nie przypominały zespołu, który w świetnym stylu zgarnął rok mistrzostwo Europy, a najmocniej zawiodła siatkarka, na którą liczono najbardziej: Jekaterina Gamowa, wracająca do reprezentacji po dwóch latach przerwy, okazała się być zupełnie nieprzygotowana na trudny turnieju, co miało wpływ na wynik całej drużyny.
Reprezentacja Brazylii kobiet - skoro sam José Roberto Guimarães przyznawał, że jego rodaków nie interesuje żaden inny wynik we Włoszech poza złotym medalem, trudno mówić o trzecim miejscu siatkarek z Kraju Kawy na podium jako o sukcesie. Podrażnione porażkami w dwóch ostatnich finałach mundialu Brazylijki szły jak burza przez cały turniej, prezentując się równie wybornie jak podczas tegorocznego World Grand Prix, by zatrzymać swój triumfalny pochód w półfinale, w którym Amerykanki właściwie zmiotły je z parkietu. Bezapelacyjnie najlepsza drużyna ostatniej dekady w siatkówce kobiet wciąż pozostaje niespełniona na mistrzostwach świata.
Reprezentacja Serbii kobiet - niekoniecznie chodzi o wynik, w końcu Serbki trafiły do wyjątkowo trudnego zestawu drużyn w drugiej fazie grupowej i 7. miejsce nie jest powodem do wstydu, ale można odnieść wrażenie, że mistrzynie Europy z 2011 roku stać byłoby na więcej, gdyby nie kiepskie relacje z trenerem Zoranem Terziciem. Szkoleniowiec najpierw w tajemniczych okolicznościach odsunął tuż przed turniejem od składu kadry Sanję Malagurski, by skłócić się z czołowymi postaciami kadry z Jovaną Brakocević na czele. Do tego stopnia, że słynna atakująca rozważa zakończenie przygody z reprezentacją!
Wygwizdanie Ze Roberto - trener Brazylijek odebrał podczas ceremonii zamknięcia turnieju nagrodę Fair Play, co spotkało się z olbrzymią dezaprobatą niektórych widzów zgromadzonych w mediolańskiej hali Forum. Do końca nie wiadomo, co byłą przyczyną tak bezczelnego i nieprzystającego imprezie tej rangi zachowania obserwatorów: być może niektórzy wciąż mieli Guimaresowi za złe słowa krytyki, jakie wypowiedział pod adresem sędziów półfinałowego, przegranego spotkania z USA.
Technologia - kilkukrotnie w ciągu całego turnieju posłuszeństwa odmawiał elektroniczny protokół, przez co musiano awaryjnie korzystać ze starych, "analogowych" rozwiązań. To jeszcze można organizatorom wybaczyć, w końcu technika niekiedy zawodzi, ale wiele osób zachodziło w głowę, jak to możliwe, że podczas turnieju promowanego przez innowacyjny system tworzenia statystyk i programy do nauki angielskiego dla arbitrów system wideoweryfikacji był dostępny dla zespołów dopiero... od drugiej rundy?