Już w pierwszych akcjach bydgoszczanie udowodnili, że ich silną stroną jest blok. Najpierw z łatwością został zablokowany Adrian Hunek, a później z bydgoskim murem nie poradził sobie Sebastian Warda (2:4). W kolejnych akcjach gospodarze zaczęli wykorzystywać swoje szanse w ataku, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie (8:7). Po wznowieniu gra bardzo się wyrównała. Nieźle spisywał się Jakub Jarosz, po którego kiwce Transfer wyszedł na prowadzenie (13:12). Trzy akcje przegrane z rzędu sprawiły, że o czas poprosił Damian Dacewicz. Time-out nie przyniósł zamierzonych efektów, na drugiej przerwie również prowadzili siatkarze znad Brdy (16:12). Podopieczni Vitala Heynena przejęli inicjatywę do tego stopnia, że MKS zdobył swój kolejny punkt dopiero przy stanie 12:19. Gospodarze mieli spore problemy w przyjęciu, szczególnie gdy w polu zagrywki zameldował się Marcin Waliński (13:23). Ten sam zawodnik zakończył seta efektowną kiwką w blok aut (16:25).
[ad=rectangle]
Drugą partię lepiej zaczęli będzinianie, w ataku "rozhulał" się Miłosz Hebda, po którego akcjach o czas poprosił Vital Heynen (5:2). Przerwa nie przyniosła zmiany obrazu gry, a Atak Tomasza Tomczyka po ciasnym skosie powiększył prowadzenie gospodarzy (8:4). Z każdą akcją gra tygrysów wyglądała coraz lepiej. Serwisy Jakuba Oczko rozbiły obronę przyjezdnych znad Brdy (11:4). Goście nie potrafili znaleźć sposobu na będziński blok, a na dodatek psuli swoje zagrywki (16:10). Doping miejscowych kibiców niósł gospodarzy do kolejnych wygranych akcji (20:15). Na prawym skrzydle znowu błyszczał Tomczyk. Bydgoszczanie albo posyłali swoje ataki w aut, albo byli blokowani. Właśnie po bloku na Stevenie Marshallu MKS mógł się cieszyć z wygranej w drugiej partii (25:18).
Dwa skuteczne ataki Macieja Pawlińskiego - pierwszy z prawego skrzydła, a drugi z pipe'a otworzyły wynik trzeciej odsłony. Odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa. Blok Konstantina Cupkovica, a później uderzenie Marcina Walińskiego wyprowadziły bydgoszczan na prowadzenie (4:6). Po punktowym ataku Jakuba Jarosza zespoły zeszły na pierwszą przerwę (7:8). W kolejnych akcjach obie drużyny pokazały świetną grę w obronie. Szczególnie na pochwały zasłużył Robert Milczarek, który podbijał niemal każdy atak bydgoszczan. Na niewiele to się zdało, bo będzinianie nie potrafili skończyć swoich ataków (12:16). Przy zagrywkach Cupkovicia podopieczni Vitala Heynena jeszcze bardziej "odskoczyli" od rywali (12:18). Przy piłce setowej dla gości będzinianie zaczęli odrabiać straty. Różnica między obydwoma zespołami była jednak na tyle duża, że gospodarzom nie udało się odebrać zwycięstwa przyjezdnym (17:25).
Niesieni zwycięstwem w trzecim secie, bydgoszczanie świetnie rozpoczęli czwartą odsłonę (1:3). Zdecydowane ataki Stevena Marshalla z lewego skrzydła i Wojciecha Jurkiewicza ze środka przyczyniły się do zwiększenia przewagi gości (4:8). W takiej sytuacji Jakub Oczko postanowił częściej korzystać z usług swoich środkowych, co przyniosło efekt w postaci punktów (9:11). Na tym etapie bydgoszczanie zaczęli popełniać niewymuszone błędy. Najpierw autowy atak Marshalla, a później dotknięcie siatki sprawiło, że gospodarze byli coraz bliżej wyrównania (15:16). Rozochocone Tygrysy zaczęły serwować coraz mocniej. Zagrywka Mariusza Gacy dała im upragnione prowadzenie (17:16). Przy takim obrocie spraw widocznie poddenerwowany Konstantin Cupković postanowił nie szczędzić sił i uderzył z lewego skrzydła niemiłosiernie mocno dając swojej drużynie 21 punkt (19:21). Będzinianie nie chcieli się poddawać, po ataku Tomasza Tomczyka doprowadzili do remisu (22:22). Marzenia o pierwszych punktach w lidze rozmyły się, kiedy piłkę zaatakował Dawid Gunia.
MKS Banimex Będzin - Transfer Bydgoszcz 1:3 ( 16:25, 25:18, 17:25, 23:25)
MKS Banimex: Kowalski, Hebda, Sarnecki, Warda, Hunek, Żuk, Milczarek (libero) oraz Pawliński, Oczko, Tomczyk.
Transfer:
Duff, Jarosz, Waliński, Cupkovic, Woicki, Gunia, Nally (libero) oraz Jurkiewicz, Marshall, Wolański, Nowakowski.