Żenujący spektakl w Uranii - relacja z meczu Indykpol AZS Olsztyn - PGE Skra Bełchatów

Jeśli kibice Indykpolu AZS Olsztyn liczyli, że po słabym początku sezonu ich bezbarwny zespół poprawi swój wizerunek w meczu bez presji, srodze się zawiedli. Mistrz Polski zdeklasował gospodarzy.

PGE Skra Bełchatów przyjechała do Olsztyna bez przeziębionego Michała Winiarskiego, a Facundo Conte całe spotkanie obejrzał z kwadratu dla rezerwowych. Po stronie olsztynian w składzie meczowym zabrakło Grzegorza Szymańskiego. Brak dwóch gwiazd mistrza Polski na boisku tylko w początkowej fazie pierwszego seta pozwolił podopiecznym Krzysztofa Stelmacha na wyrównaną grę.

Kiedy na tablicy pojawił się wynik 9:12, kibice tłumnie wypełniający halę Urania jeszcze nie wiedzieli, że emocje w tym meczu właśnie się skończyły. Bełchatowianie punkt po punkcie rozpoczęli budowanie przewagi. Mocna zagrywka i skuteczna gra Mariusza Wlazłego sprawiły, że zawodnicy AZS-u do końca tej partii nie mieli już wiele do powiedzenia. Zakończyła się ona siedmiopunktową przewagą gości.
[ad=rectangle]
Dalej było już tylko gorzej dla gospodarzy. W drugim secie przewaga Skry urosła dużo szybciej. W tej fazie meczu koncertowo w każdym elemencie grał Nicolas Marechal. Swoje punkty, zwłaszcza serię na zagrywce, dokładał Wlazły. Gra olsztynian się nie kleiła, brak było dokładnego przyjęcia i skutecznej pierwszej akcji, a Paweł Adamajtis popełniał w ataku błąd za błędem. AZS bardziej na boisku stał niż grał. Coraz wyraźniej było widać, że nikt z Akademików nie ma ochoty do walki z liderem tabeli. Na parkiecie po kolei pojawiali się zawodnicy z coraz większych rezerw Skry: Maciej Muzaj, Aleksa Brdjovic, Piotr Badura. Mimo to drugi set zakończył się deklasacją gospodarzy.

Nic się nie zmieniło w partii trzeciej i ostatniej. Podopieczni Miguela Falaski robili na boisku praktycznie co chcieli. Regularnie sprawiali olsztynianom kłopot swoją zagrywką. Bez dobrego przyjęcia gospodarze nie byli w stanie poprawnie wyprowadzić żadnej akcji. Ale też niewiele robili w tym kierunku, żeby powalczyć o jakiś punkt. Nie było widać na ich twarzach żadnej chęci ambitniejszej gry. Spokojnie, a momentami z uśmiechem na ustach, czekali na dokończenie tego żenującego dla gospodarzy widowiska. Rezerwowi Skry: Muzaj, Badura, zastępujący Conte Wojciech Włodarczyk, czy Brdjović deklasowali olsztynian tak samo jak ich bardziej doświadczeni koledzy.

Największe oklaski, poza ekipą z Bełchatowa, należą się olsztyńskim kibicom, że do końca dzielnie wytrzymali to przykre widowisko bez jednego gwizdu z trybun.

Indykpol AZS Olsztyn - PGE Skra Bełchatów 0:3 (18:25, 14:25, 15:25)

AZS Olsztyn: Zatko, Adamajtis, Cabral, Ogurcak, Hain, Zniszczoł, Potera (libero) oraz Łuka, Gulak

PGE Skra: Uriarte, Wlazły, Marechal, Włodarczyk, Wrona, Lisinac, Piechocki (libero) oraz Brdjović, Muzaj, Badura

MVP: Kacper Piechocki (PGE Skra Bełchatów)

Źródło artykułu: