Niedzielny mecz pod Dębowcem będzie pojedynkiem drużyn z końca tabeli PlusLigi. Zarówno siatkarze Effectora Kielce, jak i gospodarze z Bielska-Białej jeszcze w tym sezonie nie błysnęli, chociaż podopieczni Piotra Gruszki mają na swoim koncie trzy punkty i zwycięstwo nad AZS Politechniką Warszawską.
[ad=rectangle]
Na pewno nie takiej gry oczekiwali od siebie siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała przed rozpoczęciem sezonu. Słabszą dyspozycję z Jastrzębskim Węglem oraz Asseco Resovią Rzeszów można zrzucić na karb większego doświadczenia medalistów ubiegłorocznych rozgrywek. Jednak porażki w pojedynkach z Indykpolem AZS Olsztyn oraz Cerrad Czarnymi Radom nie powinny się przydarzyć, bowiem wszystkie z tych zespołów prezentują zbliżoną do siebie siatkówkę. Zwycięstwo nad Akademikami z Warszawy w 4. kolejce na pewno poprawiło nastroje zespołu ze stolicy Podbeskidzia.
- Z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej, ale jeszcze te wyniki nie są takie, jakbyśmy chcieli. Za ładną grę punktów się nie daje - powiedział po pojedynku w Radomiu kapitan bielskiej ekipy, Grzegorz Pilarz. Słabiej niż w zeszłym sezonie spisuje się Argentyńczyk Jose Luis Gonzalez, który miał stanowić o sile zespołu w tegorocznych rozgrywkach. Usprawiedliwieniem może być zmęczenie po mistrzostwach świata oraz fakt, że kilka tygodni temu zawodnik poleciał do Argentyny ze względów rodzinnych. Jego zmiennik, Bartosz Bućko prezentuje się poprawnie, ale brak mu jeszcze czasem zimnej krwi w decydujących momentach seta.
W tej sytuacji pałeczkę lidera BBTS-u przejął przyjmujący Wojciech Ferens. W dotychczasowych pojedynkach siatkarz zdobył w sumie osiemdziesiąt dwa punkty i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych punktujących całych rozgrywek PlusLigi. Ponadto, Ferens zapisał na swoim koncie dziesięć asów serwisowych, a prawdziwy popis możliwości w zagrywce dał w wygranym przez bielszczan meczu z AZS Politechniką Warszawską. Widać, że wypożyczenie z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle podziałało na zawodnika bardzo pozytywnie.
- Cieszy mnie gra zespołu, ale nie przekłada się ona na zdobycze punktowe. Na pewno po tym, co pokazaliśmy, nie zasłużyliśmy, by wyjechać bez żadnego "oczka", ale takie jest życie - przyznał po meczu z Czarnymi trener, Piotr Gruszka. Najlepszą okazję do kolejnego zwycięstwa, siatkarze z Bielska-Białej będą mieli w niedzielę, mierząc się z kielczanami.
Podopieczni Dariusza Daszkiewicza również nie mogą zaliczyć początku sezonu do udanych. Jeden punkt zdobyty w starciu z warszawskimi Akademikami nie jest tym, co zespół zakładał sobie przed startem rozgrywek. Kielczanie mają jednak problemy kadrowe, bowiem w pełni sił nie są dwaj atakujący. Sławomir Jungiewicz ma kontuzję barku, natomiast sprowadzony z Olsztyna Bartosz Krzysiek dochodzi do siebie po długiej rehabilitacji i jak pokazał ostatni mecz z AZS Częstochowa nie jest jeszcze w stanie zagrać na pełnych obrotach. - Muszę przyznać, że grało mi się bardzo dobrze. Powrót po 7. miesiącach, kiedy nie wszyscy byli przekonani czy w ogóle wrócę, to naprawdę dla mnie coś wielkiego i teraz muszę tylko doskonalić swoje umiejętności - cieszył się atakujący. Jakby tego było mało kłopoty ma również środkowy Andreas Takvam.
Problemy ze składem i zapewne słabsze wyniki zespołu skłoniły włodarzy kieleckiego klubu do zakontraktowania Litwina Arvydasa Miseikisa. Zawodnik w przeszłości występował już między innymi w Rumunii, Włoszech oraz Austrii, a ostatnio bronił barw drużyny Rennes Volley, będąc trzecim najlepszym atakującym Ligue A. - Jest to solidny zawodnik, który ma spore doświadczenie międzynarodowe. Jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne to ostatnio trenował na Litwie, więc na pewno ma pewne zaległości, które powinien szybko nadrobić - scharakteryzował nowego siatkarza szkoleniowiec Effectora. Miseikis swój debiut w PlusLidze zaliczy prawdopodobnie w Bielsku-Białej.
Pojedynek z częstochowianami na pewno na długo zapadnie w pamięci zawodników oraz kibiców. W drugim secie zespoły dały pokaz swoich umiejętności, a bardzo wyrównaną walkę zakończył dopiero skuteczny atak zespołu spod Jasnej Góry przy stanie 39:37. - Taki set podcina skrzydła. Trzeba umiejętnie dysponować siłami, bo uciekają one cały czas, nie tylko w akcjach, ale też podczas ciągłego "nakręcania się" do walki - skomentował Bartosz Krzysiek.
W niedzielę Effector Kielce powalczy pod Dębowcem o pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i opuszczenie trzynastego miejsca w tabeli. Wiele zależeć będzie od dyspozycji wszystkich zawodników, ale do tej pory ekipie z województwa świętokrzyskiego wyróżniał się przede wszystkim przyjmujący Adrian Staszewski. Siatkarz zdobył do tej pory pięćdziesiąt sześć "oczek" i jest najlepiej punktującym w swoim zespole.
Trudno wskazać faworyta pojedynku w Bielsku-Białej, bowiem obydwie ekipy nie pokazały jeszcze swojego prawdziwego oblicza w tym sezonie. Na korzyść BBTS-u przemawiać będą kibice oraz hala, która przyniosła im szczęście w starciu z Politechniką. Z kolei kielczanie będą chcieli udowodnić, że słabszy start sezonu, to tylko wypadek przy pracy, a kłopoty kadrowe nie będą stanowić większego problemu. Zagadką będzie także dyspozycja nowego atakującego Effectora, który być może stanowić będzie o sile zespołu. W zeszłym sezonie bielszczanie dwukrotnie musieli uznać wyższość swoich rywali, ale jak wiadomo, rewolucje kadrowe nie ominęły żadnego z tych zespołów.
BBTS Bielsko-Biała - Effector Kielce /niedziela, 26.10.2014, godz. 14:45