Młode wielki, jak w tym sezonie mówi się o AZS Politechnice Warszawskiej, w sześciu kolejkach odnotowali cztery zwycięstwa, pokazując się z bardzo dobrej strony. Porażka z PGE Skra Bełchatów nie martwi jednak trenera i kapitana, bowiem była to dobra lekcja dla całej ekipy.
[ad=rectangle]
Najbardziej doświadczonym zawodnikiem w AZS PW jest Piotr Lipiński, który sprawuje funkcję kapitana. - Gratulacje dla PGE Skry za zasłużone zwycięstwo. W pierwszym i trzecim secie pokazali nam, jak się gra w siatkówkę. W drugiej partii mieliśmy dwie szanse, żeby to właściwie rozstrzygnąć i zdobyć seta na swoją korzyść, ale niestety nie udało się. PGE Skra jest bardziej doświadczoną drużyną. Cieszymy się na pewno, że podjęliśmy walkę, nie spuściliśmy głów. Może ten trzeci set nam troszeczkę podciął skrzydła. Jednakże podnosimy głowy do góry, na pewno ciężko gra się w Hali Energia, niejedne zespoły tutaj padają, jeszcze lepsze niż my - przyznał po meczu kapitan stołecznej ekipy.
Trener Jakub Bednaruk może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych w drugiej odsłonie. Jednakże cała drużyna walczyła do ostatniej piłki, by odwrócić losy meczu z PGE Skrą, za co należą jej się brawa. - Nie mam zamiaru rozdzierać szat ani się załamywać, nie ma czym. Do Bełchatowa przyjeżdża się właśnie, żeby oczywiście wygrać mecz, ale także by dostać jedną szansę na to, żeby coś odwrócić. Dzisiaj tę szansę mieliśmy, podano nam rękę, a my tę rękę odtrąciliśmy. To dobra nauczka - powiedział szkoleniowiec.
Inżynierowie mieli szansę na zakończenie drugiej partii na swoją korzyść. - Nie cieszę się, że Aleksander Śliwka wywalił te dwie piłki, ale cieszę się, że poznał to uczucie. To ważne momenty, niech ci młodzi ludzie się uczą. Głupio przegraliśmy tego drugiego seta, bo ostatnie cztery punkty oddaliśmy swoimi błędami. Nie robię z tego żadnej tragedii - wyjaśnił Bednaruk. - Nie panikuję, w środę gramy z Asseco Resovią. Dziś była gwiazdka, w środę kolejna gwiazdka. Dwie gwiazdki w ciągu czterech dni? Ja się cieszę, nie mam z tym problemu - dodał.
- Wiedzieliśmy, że nie ma Mariusza Wlazłego, więc żeby wyrównać szanse zostawiliśmy Waldka Świrydowicza w hotelu. Zachowaliśmy się fair play - zażartował na koniec trener. Środkowy AZS PW nie mógł zagrać w meczu z PGE Skrą z powodu zatrucia, natomiast atakujący mistrzów Polski dostał wolne od szkoleniowca.