Kielczanie wyrwali pierwszą wygraną! - relacja z meczu Effector Kielce - Cuprum Lubin

Kieleccy kibice w końcu się doczekali zwycięstwa! Po trzymającym w napięciu pięciosetowym boju zawodnicy Dariusza Daszkiewicza okazali się lepsi od tegorocznego beniaminka z Lubina.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po efektownym bloku dwójki Mateusz Bieniek - Adrian Staszewski prowadzili 5:2. Chwilę później pierwszym w meczu asem serwisowym popisał się Bieniek, a następnie Bartosz Krzysiek oznajmił pierwszą przerwę techniczną (8:4). Kilkanaście sekund przerwy nie pomogło lubinianom, którzy po "ścianie" postawionej przez Jędrzeja Maćkowiaka i skutecznym skosie Staszewskiego przegrywali 10:5. Podopieczni Gheorghe Cretu nie zamierzali łatwo odpuścić i dzięki dobrej postawie m.in. Marcela Gromadowskiego, a także grze blokiem potrafili zniwelować straty (13:11).
[ad=rectangle]
Kielczanie nie dali się jednak wybić z tonu i na drugiej przerwie technicznej znów prowadzili po tym, jak sędzia odgwizdał podwójnie odbicie w zespole Cuprum (16:13). Błąd Staszewskiego, który na kontrze trafił w siatkę, spowodował, że kilkadziesiąt sekund później na tablicy wyników zrobiło się 17:15. Przyjezdni nie potrafili jednak wykorzystać lepszego momentu i po dwóch punktach Bieńka tracili już cztery oczka (20:16). Mimo to w końcówce emocji nie brakowało. Zadbał o nie m.in. Jeroen Trommel, który zaskoczył gospodarzy zagrywką (23:22). Ostatecznie set numer jeden padł łupem Effectora (25:23).

Druga odsłona zapowiadała się na bardzo wyrównaną. Na ataki aktywnego Krzyśka odpowiadał wprowadzony na parkiet Ivan Borovnjak. Dopiero po udanej akcji Dmytro Paszyckiego goście objęli prowadzenie, by na pierwszą przerwę techniczną zejść przy wyniku 6:8. Ekipa ze świętokrzyskiego zaczęła popełniać proste błędy, które w połączeniu z coraz lepszą dyspozycją Cuprum - złożyła się nią m.in. świetna zagrywka Trommela i Kadziewicza - pozwoliły tegorocznemu beniaminkowi powiększać przewagę (8:13). Mimo zabiegów trenera Daszkiewicza wydarzenia w Chęcinach nie układały się po myśli kielczan, których ewidentnie dopadł kryzys. Efektowny atak Borovnjak i goście prowadzili sześcioma punktami (10:16). Grający dynamicznie, z dużym luzem lubinianie pewnie zmierzali po zwycięstwo w drugim secie (13:21). Dwa z rzędu asy doskonale dysponowanego Trommela i atak ze skrzydła Borovnjak dopełniły dzieła zniszczenia (13:25).

Walki, bloków i asów w Chęcinach nie brakowało
Walki, bloków i asów w Chęcinach nie brakowało

Podbudowani łatwym zwycięstwem gracze rumuńskiego szkoleniowca trzecią odsłonę rozpoczęli m.in. od punktów Kadziewicza i skutecznej gry blokiem, która pozwoliła im prowadzić na pierwszym czasie (5:8). Ofiarne obrony Bartosza Kaczmarka oraz mocniejsza zagrywka przełożyły się na zmniejszenie strat przez kielczan (7:8). Ich radość nie trwała długo. Lubinianie bez wysiłku szybko uciekli rywalowi (8:13). Inna sprawa, że podopieczni Daszkiewicza popełniali bardzo dużo prostych błędów, czym tylko za darmo dostarczali punkty. Po atomowej zagrywce Marcela Gromadowskiego Cuprum prowadził już 16:11. Lubinianie nie potrafili jednak ustrzec się pomyłek. Trommel, Gromadowski i Paszycki nie skończyli swoich akcji (15:17). W końcówce więcej zimnej krwi zachowali goście, nie dając sobie tym samym wydrzeć wcześniej wypracowanej przewagi. Atak ze środka Paszyckiego zakończył set (21:25).

Czwarta partia dobrze rozpoczął się dla gości (1:5). Główne role odegrali znów Ivan Borovnjak i Jeroen Trommel. Kielczanie udowodnili jednak, że będą walczyć do ostatniej piłki i dzięki m.in. grze blokiem najpierw doprowadzili do remisu 6:6, a po błędzie Borovnjaka i zatrzymaniu Marcela Gromadowskiego wyszli na prowadzenie (8:6). Chwilę później kontuzji stawu skokowego nabawił się Andreas Takvam. Był to drugi zawodnik Effectora, po Staszewskim - problem z plecami - który przedwcześnie zakończył mecz. Mimo tych trudności drużyna Daszkiewicza nie dawała się dogonić, a nawet po atakach Mateusza Bieńka odskoczyła beniaminkowi na cztery oczka (16:12). Rozgrywający bardzo dobrą partię Bartosz Krzysiek uderzeniem po prostej przybliżył swój zespół do wyrównania stanu meczu (21:17). Dzięki dwóm atakom blok-aut lubinianie co prawda zaczęli niwelować straty, lecz ich nerwowa postawa nie pozwoliła wrócić do gry. Blok na Borovnjaku oznajmił, że spotkanie rozstrzygnie się w tie-breaku (25:20).

Decydująca część tego pojedynku od początku trzymała w napięciu (4:4). Dwa ataki po bloku i przechodząca w wykonaniu Szymona Romacia pozwoliły lubinianom objąć trzypunktową przewagę (4:7). Zepsuta zagrywka Trommela dała nadzieję kielczanom na wyrównanie (7:8). Kielczanie nie zamierzali zmarnować tej szansy i po bloku pary Penczew - Bieniek odrobili starty (11:11). Kolejne dwa punkty padły łupem podopiecznych Gheorghe Cretu i to goście byli znacznie bliżej zwycięstwa (11:13). Doskonała praca zagrywką Mateusza Bieńka, w tym as pozwoliły jednak odwrócić losy tego spotkania, które padło łupem Effectora po ataku Rozalina Penczewa (16:14).

Effector Kielce - Cuprum Lubin 3:2 (25:23, 13:25, 21:25, 25:20, 16:14)

Effector Kielce: Maćkowiak, Janusz, Staszewski, Buchowski, Bieniek, Krzysiek, Kaczmarek (libero) oraz Takvam, Pająk, Penczew, Miseikis.

Cuprum Lubin: Łomacz, Gromadowski, Trommel, Paszycki, Kadziewicz, Siezieniewski, Rusek (libero) oraz Łapczyński, Borovnjak, Gorzkiewicz, Romać.

MVP: Mateusz Bieniek.

Komentarze (2)
DexterCK
29.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo! Oby to był przełomowy moment. 
avatar
stary kibic
29.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To się Kadziu musiał pewnie wnerwić :) Brawo Kielce - trup padał gęsto (jakby opisali dziennikarze SF ;) ale walczyli do końca. I skutecznie.