Mistrz Polski udanie zainaugurował start w tegorocznej edycji Champions League, pokonując na wyjeździe Jihostroj Czeskie Budziejowice 3:1. Gospodarze, choć mecz przegrali, nie mają jednak powodów do wstydu, gdyż w starciu z utytułowanym rywalem zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony. - To był najlepszy nasz mecz w tym sezonie i jedno z najlepszych spotkań, w jakich kiedykolwiek uczestniczyłem - przekonywał kapitan mistrza Czech Filip Habr.
[ad=rectangle]
Miejscowych siatkarzy pochwalił po spotkaniu szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów. - Cieszymy się ze zdobycia trzech punktów w tym spotkaniu. Jestem jednak przekonany, że mogliśmy zagrać lepiej, niż miało to miejsce. Gospodarze walczyli dzielnie i z tego są właśnie znani, dlatego jestem pewien, że widownia może być zadowolone z widowiska, jakie przyszło jej obejrzeć - przyznał Miguel Falasca.
Bełchatowianie większe problemy mieli jedynie w drugim secie, którego ostatecznie przegrali. W pozostałych nie pozwolili już rywalom przekroczyć bariery 20 oczek. - Przeciwnik grał na pewnym ryzyku i opłaciło mu się to w kilku momentach drugiego seta, którego zasłużenie wygrał. Przede wszystkim poprawił swoją grę, a my popełniliśmy w tej partii za dużo błędów. Dwie rzeczy złożyły się w jednym fragmencie gry i ciężko było odrabiać straty z tak dobrze grającym rywalem - wyjaśnił Mariusz Wlazły, który w Czeskich Budziejowicach miał pewne trudności ze zdobywaniem punktów w ataku, ale nękał rywali serwisem, zdobywając aż 5 punktów bezpośrednio z pola zagrywki.
W kolejnej serii spotkań aktualny lider PlusLigi zmierzy się z Precurą Antwerpia, która swój pierwszy mecz w tej edycji Ligi Mistrzów, podobnie jak Skra, wygrała 3:1.