Liga Mistrzów, gr. C: Berlin Recycling Volleys z kłopotami, ale i z kompletem punktów

Choć mistrz Niemiec pokonał ACH Volley Lublana 3:1, to mecz wcale nie był "spacerkiem". Najlepiej świadczy o tym premierowa odsłoną, którą mimo prowadzenia gospodarzy 20:14, wygrali Słoweńcy.

Do stanu 5:4 żadna z drużyn nie była w stanie osiągnąć większej przewagi. Udało się to dopiero, gdy w ekipie z Berlina na zagrywkę udał się Kawika Shoji. Dzięki jego serwisom miejscowi na pierwszą przerwę techniczną schodzili z czteropunktowym prowadzeniem. Już po chwili jednak z tej zaliczki praktycznie nic nie zostało (13:12). Podopieczni Marka Lebedewa mieli pewne problemy z przyjęciem, ale Słoweńcy nie potrafili nawiązać kontaktu z rywalem (18:14). Gdy przewaga wzrosła do sześciu "oczek", wydawało się, że już nic w tej premierowej odsłonie się nie wydarzy. Zawodnicy ACH Volley nie zamierzali jednak odpuszczać. Walczyli o każdą piłkę, wyprawiali cuda w obronie i doprowadzili do stanu 22:21. Od tego momentu gra była bardzo zacięta, ale nieporozumienia w ekipie mistrza Niemiec wykorzystali przyjezdni i wygrali 28:26.
[ad=rectangle]
Po zmianie stron nie zmienił się zbytnio obraz gry. Berlińczycy popełniali sporo błędów (9:9). Z każdą kolejną akcją prezentowali się jednak lepiej i po skutecznych zbiciach Paula Carrolla wreszcie osiągnęli trzypunktową przewagę (18:15). Słoweńcy zupełnie nie potrafili poradzić sobie z dobrą postawą swoich przeciwników, a na dodatek sami byli nieskuteczni w ataku (zaledwie osiem punktów w tym elemencie!). As serwisowy Roba Bontje doprowadził do wyrównania w meczu (25:19).

W trzecim secie wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Obie drużyny potrafiły zdobyć trzy punkty w jednym ustawieniu, by za chwilę jeszcze szybciej te punkty stracić. Wśród siatkarzy z Lublany prym w ataku wiódł Nathan Roberts. O sile ofensywnej Niemców stanowili z kolei wspomniany Carroll oraz Robert Kromm. Końcówka, podobnie jak w pierwszej partii, była bardzo zacięta, ale tym razem na swoją korzyść rozstrzygnęli ją gospodarze.

O czwartej partii Słoweńcy pewnie szybko chcieliby zapomnieć. Początek nie wskazywał na to, że Recycling włączy "piąty bieg", ale blokujący świetnie odczytywali zamiary Matiji Jereba i co chwila utrudniali atakującym przebicie się przez siatkę. Na dodatek po stronie naszych sąsiadów bardzo dobrze funkcjonowała zagrywka (asy serwisowe Tomasa Kmeta przy stanie 12:6 i Francesco De Marchiego - 17:9). Zawodnicy ACH Volley byli kompletnie bezradni i przegrali 16:25.

Berlin Recycling Volleys - ACH Volley Lublana 3:1 (26:28, 25:19, 28:26, 25:16)

Recycling: Shoji K., Touzinsky, Bontje, Carroll, Kromm, Kmet, Krystof (libero) oraz Dunnes, De Marchi, Shoji E., Kuhner

ACH Volley: Dolegombai, Jereb, Flajs, Kozamernik, Pokersnik, Roberts, Plot (libero) oraz Purić, Plesko, Mochalski, Koncilja, Kasnik

DrużynaMeczePunktySety
1. Asseco Resovia Rzeszów 1 3 3:0
2. Berlin Recycling Volleys 1 3 3:1
3. ACH Volley Lublana 1 0 1:3
4. Budvanska Rivijera Budva 1 0 0:3
Komentarze (0)