Pojedynek minimalnie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy już w pierwszej akcji sprawili radomskim przyjmującym spore problemy. Cerrad Czarni na dodatek sami utrudniali sobie sytuację, bo zepsuli dwie zagrywki z rzędu. Dlatego na pierwszej przerwie technicznej Asseco Resovia prowadziła 8:5. Po autowym ataku Russella Holmesa zrobiło się jednak 7:8. Z każdą kolejną akcją rzeszowianie prezentowali się coraz lepiej i dzięki efektownym zbiciom Nikołaja Penczewa prowadzenie jego drużyny wzrosło do czterech "oczek". Wówczas o przerwę poprosił Robert Prygiel.
Jego podopieczni zniwelowali straty do minimum (13:14), ale inicjatywa cały czas leżała po stronie Asseco Resovii. Spora w tym zasługa Lukasa Tichacka, który gubił radomski blok. Wojskowi nie zamierzali jednak odpuszczać. Bartłomiej Bołądź nie dał się oszukać Dawidowi Konarskiemu, który próbował wybić piłkę po bloku (17:18). Andrzej Kowal starał się wybić rywala z rytmu, wykorzystując czas, ale po asie serwisowym Michała Kędzierskiego Czarni wyszli na prowadzenie 21:20. W końcówce walka toczyła się punkt za punkt, po bardzo zaciętej wymianie lepsi okazali się rzeszowianie.
[ad=rectangle]
Po zmianie stron Cerrad Czarni zaczęli grać dobrze blokiem, a gdy Dirk Westphal przepchnął piłkę przez siatkę, było 3:1. Ekipa z Podkarpacia miała problemy z zaprezentowaniem swoich dotychczasowych atutów, dlatego na pierwszej przerwie technicznej miejscowi prowadzili 8:5. Już po chwili, gdy zablokowany został Lukas Kampa, rzeszowianie tracili tylko punkt. Na szczęście dla radomian, dobre zawody w ataku rozgrywał Bartłomiej Bołądź. Pomyłka Penczewa ponownie dała Wojskowym trzy "oczka" przewagi (15:12). Po ataku blok - antenka w wykonaniu Wojciecha Żalińskiego tablica wyników wskazywała 19:15, dlatego Andrzej Kowal przywołał do siebie swoich podopiecznych. Przerwa nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, bo gospodarze kontrolowali wydarzenia na boisku. As serwisowy Bołądzia doprowadził do remisu w meczu.
Na początku trzeciego seta żadna z drużyn nie osiągnęła większego prowadzenia, dopiero gdy zagrywki Fabiana Drzyzgi nie przyjęli przyjmujący, Resovia schodziła na przerwę techniczną, mając dwa "oczka" przewagi. Czarni błyskawicznie doprowadzili do remisu. Od tego momentu walka ponownie toczyła się punkt za punkt. W ekipie gości wysoką skuteczność ze środka miał Piotr Nowakowski, to głównie dzięki jego skutecznym zbiciom zrobiło się 14:18. Radomianie nie potrafili znaleźć pomysłu na wyjście z "dołka", a przyjezdnym wychodziło praktycznie wszystko. Kolejne punkty zdobywali Jochen Schoeps i Marko Ivović. W końcówce Dirk Westphal popisał się dwoma asami serwisowymi (21:23), jednak piłkę setową wykorzystał Piotr Nowakowski, którego zagrywki nie przyjął Jakub Wachnik.
Bardzo szybko w czwartej partii o czas musiał poprosić Robert Prygiel. Po trzech blokach Asseco Resovia prowadziła już 5:2. Niekorzystną serię przerwał atakiem ze środka Daniel Pliński. Wojskowi mieli jednak spore problemy ze skutecznością na skrzydłach, całkowicie bezradny był Mikko Oivanen, dlatego zespół z Podkarpacia powiększył przewagę do czterech "oczek". Udane zbicia Bartłomieja Grzechnika pozwoliły gospodarzom zniwelować straty (10:12). Po kolejnym błędzie fińskiego atakującego na boisko powrócił Bołądź, ale dzięki dobrej postawie Schoepsa rzeszowianie utrzymywali trzypunktową przewagę. Zadania Lukasowi Kampie nie ułatwiali przyjmujący, którzy nie dogrywali w punkt. Na szczęście w szeregach Czarnych ciężar gry na swoje barki wziął Bołądź (23:23). Końcówka ponowie była nerwowa, ale podobnie jak w premierowej odsłonie, lepsi okazali się podopieczni Andrzeja Kowala.
Cerrad Czarni Radom - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (26:28, 25:19, 21:25, 26:28)
Czarni: Kampa, Żaliński, Pliński, Bołądź, Westphal, Grzechnik, Kowalski (libero) oraz Kędzierski, Oivanen, Wachnik, Ratajczak
Resovia: Tichacek, Penczew, Nowakowski, Konarski, Buszek, Holmes, Ignaczak (libero) oraz Schops, Drzyzga, Dryja, Ivović
MVP: Piotr Nowakowski
Szacun dla kibiców za to co się działo na hali. Mega mecz, mega oprawa, mega doping. Br Czytaj całość