PTPS Farmutil Piła - MKS Dąbrowa Górnicza 3:0 (25:22, 26:24, 25:23)
Składy zespołów:
Farmutil Piła: Sadurek-Mikołajczyk, Bednarek, Hendzel, Teixeira, Kaczorowska, Kosmatka, Maj (libero) oraz Kucharska, Wojtowicz
MKS Dąbrowa Górnicza: Śliwa, Lis, Wysocka, Sieczka, Staniucha-Szczurek, Sadowska, Tkaczewska (libero) oraz Strządała, Cieśla, Matyjaszek, Wilczyńska
W czwartek w spotkaniu kończącym szóstą serię spotkań o mistrzostwo Polski rywalizowały ze sobą zespoły z Piły i Dąbrowy Górniczej. Kibice obu zespołów liczyli na to, że ich ulubienice stworzą dobre widowisko i tak w istocie było. Pojedynek nie stał na najwyższym poziomie. Oba zespoły popełniały wiele błędów i seriami traciły punkty, ale emocji było w nim dostatek. Gospodynie przystąpiły do tego meczu osłabione brakiem kontuzjowanych Marty Szczygielskiej i Joanny Frąckowiak. Te osłabienia bardzo ograniczyły pole manewru Jerzemu Matlakowi.
Początek spotkania należał do wicemistrzyń Polski. Kapitalną serią zagrywek popisała się Agnieszka Bednarek. Środkowa pilskiego zespołu posłała od razu rywalkom trzy asy. Szkoleniowiec przyjezdnych zmuszony był do wzięcia czasu. Zawodniczki z Zagłębia Dąbrowskiego przegrywały 0:5, ale po kilku minutach otrząsnęły się z tego marazmu. Na pierwszą przerwę techniczną zeszły "jedynie" z trzy punktową stratą. Trzydzieści sekund przerwy lepiej wykorzystał szkoleniowiec MKS-u - Waldemar Kawka. Jego podopieczne po dobrych zagraniach w ofensywie Magdaleny Sadowskiej i Katarzyny Wysockiej wyrównały 8:8. Lecz później po tej pogoni zespół z Dąbrowy Górniczej zaczął seryjnie popełniać błędy. Siatkarki ze Śląska miały problem z wyprowadzeniem skutecznego ataku. Pilanki grały ofiarnie w obronie i skutecznie kontrataku 18:14. W końcowej części pierwszej partii zespoły grały bardzo nierówno po dobrych akcjach przychodziły proste błędy. Taka gra bardzo dopowiadała przyjezdnym, które doprowadziły do wyniku 22:21 (dla Farmutilu), ale niezła gra w końcówce nie wystarczyła do pokonania miejscowych. Ważne punkty dla gospodyń zdobywały skrzydłowe Edyta Kucharska i Michela Teixeira, a po ataku Brazylijki sędzia zakończył pierwszego seta (25:22).
Drugi set miał podobny początek, co poprzednia odsłona. Mocne zagrywki Aleny Hendzel sprawiły, że przyjezdne miały olbrzymie problemy z poprawnym dograniem piłki do swojej rozgrywającej - Magdaleny Śliwy. Miejscowe prowadziły 4:0 i z taką samą przewagą zeszły na pierwszą przerwę techniczną. Po czasie za odrabianie strat wzięły się zawodniczki z Zagłębia Dąbrowskiego. Przyjezdne miały szanse na doprowadzenie do remisu 11:11, ale piłkę z lewego ataku daleko w aut posłała Magdalena Sadowska. Co się nie udało chwilę wcześniej to się udało później. Po udanym ataku Marzeny Wilczyńskiej na tablicy widniał wynik 13:13. W tej fazie seta trwała zacięta walka. Żaden z zespołów nie odpuszczał. Trener Jerzy Matlak zdecydował się ściągnąć z parkietu Agnieszkę Kosmatkę, a w jej miejsce pojawiła się Klaudia Kaczorowska. W końcówce seta dąbrowianki miały wiele okazji do ponownego wyrównania stanu meczu, ale popełniały proste błędy 23:20. Nosem trenerskim popisał się Waldemar Kawka. Do boju posłał Małgorzatę Cieślę i Beatę Strządałę. Podwójna zmiana ożywiła poczynania jego siatkarek i na tablicy pojawił się remis, a po ataku Strządały MKS prowadził 24:23. Piłkę setową uderzeniem po skosie uratowała Edyta Kucharska. Kolejne trzy akcje na swoją korzyść rozstrzygnęła ekipa z grodu Staszica. Dzięki temu miejscowe prowadziły w spotkaniu 2:0.
Trzeci set miał zdecydowanie rożny początek od obu wcześniejszych. W poprzednich partiach już na samym początku gospodynie odskakiwały rywalkom. Teraz żadnej z drużyn nie udało się objąć kilku punktowego prowadzenia, a na tablicy wyników często świecił się remis (5:5, 8:8). Po raz pierwszy w tym secie zawodniczki z Zagłębia Dąbrowskiego wyszły na prowadzenie po kontrze Beaty Strządały, a ich przewaga wzrosła o kolejne oczko po autowym uderzeniu Edyty Kucharskiej - 10:8. Po kilku chwilach w spotkaniu ponownie był remis. Efektownym blokiem na Katarzynie Wysockiej popisała się Alena Hendzel. W zespole pilskim zawodziła kapitan zespołu Agnieszka Kosmatka. Miejscowe w tej fazie seta miały problemy z przebiciem się przez blok przyjezdnych (16:12 dla Dąbrowy). Przez kolejnych kilka akcji oba zespoły grały punkt za punkt, ale o tym co się stało później dąbrowianki na pewno będą chciały jak najszybciej zapomnieć. Wydawało się, że mają bezpieczną, pięciopunktową przewagę (20:15). Jednak gospodynie zdobyły się na szaleńczą szarżę. Wicemistrzynie Polski cały czas starały się wywierać presję na rywalkach, a te zaczęły się mylić na potęgę. Dąbrowianki popełniały błędy w ataku i przyjęciu. Trener Kawka starał się jeszcze ratować sytuację i zmienił bezradną Magdalenę Śliwę na Ewę Matyjaszek. Przyniosło to lekką poprawę. MKS prowadził 23:21, ale kolejne akcje należały do miejscowych. Po bloku Aleny Hendzel ekipa znad Gwdy miała piłkę setową, a spotkanie zakończył autowy atak Eweliny Sieczki.
MVP spotkania: Michela Teixeira