Murphy Troy: Porażka nigdy nie satysfakcjonuje

Murphy Troy był najlepiej punktującym zawodnikiem hitowego meczu 10. kolejki PlusLigi pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Lotosem Treflem Gdańsk. Amerykański atakujący zespołu z Trójmiasta zdobył 28 oczek.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo tego, że w niedzielę mierzyły się ze sobą pierwsza z trzecią drużyną tabeli PlusLigi, na dość wyraźnego faworyta tego starcia wyrastała drużyna PGE Skry Bełchatów. Gdańszczanie przyjechali więc do Hali Energia z nastawieniem, by zaprezentować się lepiej niż w sensacyjnie przegranym pojedynku z Cuprum Lubin.
[ad=rectangle]
- Zawsze gramy o zwycięstwo. Wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym, jeśli będziemy prezentować to, co najlepsze. Myślę, że po naszym ostatnim, bardzo nieudanym, występie z Cuprum Lubin mieliśmy coś do udowodnienia. Ciężko pracowaliśmy, by w spotkaniu z PGE Skrą wypaść zdecydowanie lepiej - mówił po meczu w Bełchatowie atakujący Lotosu Trefla Gdańsk, Murphy Troy.

Jednak podopieczni Andrei Anastasiego po nieco ponad godzinie gry znaleźli się pod ścianą, ponieważ w trzecim secie walka toczyła się na przewagi, a gospodarze mieli już nawet piłkę meczową.

- Szkoda nam trochę pierwszej partii, ponieważ bełchatowianie byli w naszym zasięgu. Mieliśmy świadomość, że przegraliśmy seta, którego mogliśmy wygrać. To nas trochę podłamało i być może stąd tak kiepsko wypadliśmy w drugim secie. Na trzeciego musieliśmy się więc skoncentrować na nowo. Gdy wygraliśmy go na przewagi, uwierzyliśmy na nowo, że możemy jeszcze to spotkanie wygrać - przyznał Amerykanin.

Gdańszczanie w niedzielnym meczu zaprezentowali się naprawdę bardzo dobrze. Powstaje jednak pytanie, czy samych zawodników takie rozstrzygnięcie choć trochę zadowala?

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół z Bełchatowa to jedna z najlepszych ekip w Polsce. Bardzo trudno grało się w ich hali, przed ich publicznością. Doprowadzenie do tie-breaka z mistrzami Polski na ich terenie gdy przegrywa się już 0:2 jest niezwykle trudne. Cieszę się, że zdobyliśmy punkt i pokazaliśmy wolę walki, ale jednak mieliśmy szansę, by wygrać całe spotkanie. Porażka, nawet po takiej grze, nigdy nie będzie satysfakcjonować - tłumaczył zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk.

Po batalii z mistrzami Polski, zespół z Trójmiasta czeka potyczka z aktualnymi wicemistrzami kraju, drużyną Asseco Resovii Rzeszów. Ze względu na to, że Ergo Arena jest w najbliższy weekend zajęta, spotkanie to odbędzie się w Gdynia Arena.

- Jeszcze nigdy nie grałem w hali w Gdyni, ale w tym tygodniu odbędziemy w niej kilka treningów, by ją lepiej poznać. Mecz z Asseco Resovią zapowiada się znakomicie. To fantastyczna sprawa dla nas, że możemy rywalizować z zespołami z czołówki. Rzeszowianie, podobnie jak PGE Skra, to bardzo trudni przeciwnicy. Oni nie grają tylko 6-7 zawodnikami, mają kilkunastu siatkarzy grających na znakomitym poziomie. Musimy więc dobrze przygotować się do tego spotkania i przeanalizować, jak gra każdy z 14 zawodników, który przyjedzie do nas na ten mecz - powiedział Troy.

Po dziesięciu meczach sezonu 2014/2015 drużyna z Gdańska plasuje się na trzeciej pozycji w tabeli. Amerykanin życzyłby sobie i całemu zespołowi, by do play-offów Lotos Trefl przystąpił z miejsca w czołowej czwórce.

Amerykański atakujący liczy na miejsce w czwórce na koniec fazy zasadniczej.
Amerykański atakujący liczy na miejsce w czwórce na koniec fazy zasadniczej.

- Chcielibyśmy do play-offów wejść jako zespół z pierwszej czwórki. Rzecz jasna każde z 16 spotkań, jakie nam pozostało do rozegrania, będzie inne i wymagające, ale uważam, że mamy ciekawy zespół z potencjałem i jesteśmy w stanie tego dokonać, jeśli dalej będziemy pracować nad naszą grą - opowiadał atakujący Lotosu Trefla.

Murphy Troy - podobnie jak wielu innych zawodników w naszej lidze - włącza się do akcji Movember, polegającej na przypominaniu mężczyznom o profilaktyce raka prostaty i jąder poprzez zapuszczanie wąsów.

- Na razie słabo widoczny jest ten mój wąs, ale mam nadzieję, że za kilka dni będzie już bardziej wyraźny - zakończył z uśmiechem Amerykanin.

Komentarze (0)