Pojedynek Cerrad Czarnych z Indykpolem AZS Olsztyn był bardzo nierówny. Najlepiej świadczy o tym fakt, że olsztynianie wygrali drugą partię 25:14, by w następnej przegrać do 13. - Dwa sety kończyły się wysokimi wynikami, to było dziwne starcie - przyznał Krzysztof Stelmach. Ekipa z Warmii i Mazur jak na razie ma na swoim koncie tylko dwa wygrane spotkania. - Jeśli nieźle wejdziemy w mecz, to gramy dobrze. Niestety, często zdarza nam się sytuacja, że zaczynamy od dużej przewagi przeciwnika i trudno już później tę stratę zniwelować - zaznaczył szkoleniowiec.
[ad=rectangle]
Podobna sytuacja miała miejsce w Radomiu. Jedynie od początku drugiej odsłony Indykpol AZS prowadził, w pozostałych częściach spotkania już w pierwszych akcjach przewagę wypracowali miejscowi. Wprawdzie w czwartym secie drużyna gości doprowadziła do nerwowej końcówki, ale Wojskowi rozstrzygnęli ją na swoją korzyść. - W czwartej partii przegrywaliśmy 12:16 i 17:21, jednak udało nam się złapać kontakt z przeciwnikiem i zrobiło się nawet 21:20, ale set szybko się zakończył - przypomniał trener. Sporym mankamentem gości były błędy własne. W czterech odsłonach popełnili ich aż 30, w tym kilka w kluczowych momentach. - Jeśli w końcówce na cztery akcje mylimy się trzy razy, to niestety nie zasługujemy na zwycięstwo. W PlusLidze trudno wygrywać z taką grą - skomentował Krzysztof Stelmach.
Po jedenastu kolejkach PlusLigi sytuacja olsztynian nie jest zbyt optymistyczna - z sześcioma punktami zajmują dziesiąte miejsce. - W Radomiu chcieliśmy ugrać chociażby "oczko", nie udało się. Do końca rundy zostały nam mecze z Effectorem Kielce i AZS-em Czestochowa. Spróbujemy w nich zdobyć komplet, a przynajmniej pięć punktów, żeby móc patrzeć w przyszłość bardziej pozytywnie - zapowiedział szkoleniowiec.
Zdaniem Macieja Dobrowolskiego jego drużyna miała swoje szanse, ale w niedzielę Cerrad Czarni byli lepsi. - Chcieliśmy powalczyć w Radomiu. Myślę, że ta walka była, pomimo wysokich wyników w setach, natomiast zabrakło nam trochę umiejętności - skomentował kapitan Indykpolu AZS. Według rozgrywającego kluczowym elementem okazał się serwis. - Każda z partii od początku została ustawiona przez jeden z zespołów zagrywką, potem nie było historii. W końcówce czwartego seta mieliśmy jeszcze szansę nawiązać walkę, ale Radom z tego wybrnął. Przed nami kolejne mecze i następne okazje do zdobycia punktów i zanotowania zwycięstwa - dodał zawodnik.