II Liga: Joker znów zwycięski

Aktualny lider grupy pierwszej drugiej ligi mężczyzn zasłużenie pokonał MKS MDK Trzcianka w pojedynku derbowym. Spotkanie obejrzał nadkomplet widzów, którzy nie doczekali się jednak siatkówki na wysokim poziomie. Po serii porażek, miejscowi działacze postanowili ponownie sięgnąć po Michała Pankaua, który w minionym sezonie reprezentował MKS. Zastąpił on słabo spisującego się Pawła Zahorskiego na pozycji libero. Wychowanek notabene Jokera, miał jednak ponad półroczny rozbrat z siatkówką, choć jego forma z meczu na mecz będzie na pewno rosła

Paweł Siejak
Paweł Siejak

MKS MDK Trzcianka – MUKS JOKER-RODŁO PIŁA 1:3 (13:25, 22:25, 25:23, 21:25)

MKS MDK: Łojewski, Kramer, Rojek, Bońkowski, Konkel, Malinowski, Pankau (libero) oraz Lipiński, Galant, Sroga, Zahorski.

Joker-Rodło: Jurkojć, P. Kaczorowski, Chwastyniak, Iglewski, Zbierski, Polański, Krajewski (libero) oraz Pietkiewicz, Warda, Ł. Kaczorowski, Ożarski.

Pilanie przystąpili do tego pojedynku w najsilniejszym składzie, gospodarze, którzy wciąż mają problem z urazami wśród własnych zawodników, ze sporymi nadziejami oczekiwali lokalnych derby. Zaznaczmy jednak, że oba kluby nie są do siebie wrogo nastawione, wręcz przeciwnie, współpraca między nimi układa się wzorowo od wielu lat.

Pierwszy set to jednym słowem kompromitacją miejscowych. Zawodnicy mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki gości, która nie zawsze była taka trudna. Pilanie szybko odskoczyli na 9:5. W kolejnej akcji udany blok Jokera i kolejne oczko dla nich, jednak Zbierski, który zdobył punkt, doznał urazu palca. Zrobiło się zamieszanie na boisku z powodu przerwy na udzielanie pomocy, sędzia natychmiast ukarał zespół za opóźnianie gry. Sam zawodnik rozegrał jeszcze kilka akcji, ale ból wykluczył go do końca spotkania. Dalej jednak MKS nie mógł poradzić sobie z własną niemocą i przewaga przyjezdnych rosła z każdą kolejną akcją. Dwa asy zaliczył Paweł Kaczorowski, zagrywając po przekątnej, wyprowadzając pilan na siedmiopunktowe prowadzenie. Do końca tej partii obraz gry nie uległ zmianie, MDK grał fatalnie a goście dość przeciętnie co i tak wystarczyło do pogromu.

Druga odsłona miała podobny początek do poprzedniej, Joker szybko objął prowadzenie 5:1. Gra miejscowych mimo niekorzystnego wyniku jednak dawała nadzieje na nawiązanie walki. Od stanu 3:9, gospodarze wzięli się ostro do pracy i mozolnie zaczęli odrabiać straty. Zaskoczony takim przebiegiem gry przy 14:13 trener gości Dembończyk poprosił o pierwszą w tym meczu przerwę na żądanie. Po chwili mieliśmy jednak kolejną w tym secie kontrowersję, bo sędziowie nie zauważyli dotknięcia antenki przy ataku gości, pozbawiając Trzciankę pewnego punktu. Minimalną przewagę pilanie dowieźli do końca a zwycięstwo przypieczętował Paweł Kaczorowski atakiem z lewego skrzydła. Na pewno pozostał niesmak, bo dwa błędy sędziów wypaczyły wynik tego seta, który mógł paść łupem miejscowych.

Trzecia partia to koncertowa gra Bartosza Kramera , który sam zdobył aż osiem oczek i przy wsparciu kolegów walczył jak równy z równym z rywalem. Działał również blok miejscowych, który trzy razy upolował ataki gości. Walka trwała zażarta a piłka setowa, mogła być okrasą niejednego meczu. Fantastyczne obrony Pankaua i Krajewskiego skutkowały kolejnymi kontrami z obu stron. Akcje w końcu zakończył za drugim atakiem Paweł Bońkowski dając zwycięstwo MKS do dwudziestu trzech.

W ostatnim secie, znów początek należał do gości, którzy wypracowali czteropunktowe prowadzenie i spokojnie kontrolowali przebieg gry. Z obu stron mieliśmy sporo zepsutych zagrywek, co spowodowało, ze gra straciła na widowiskowości a i straty ciężko było nadrabiać miejscowym. Gospodarzom nie pomogły kolejne zmiany zawodników, dokonywane przez Piotra Winklera i goście wygrali ta partię i cały mecz.

Mimo porażki, ten mecz dał jakąś iskierkę nadziei miejscowym, których czekają dwa trudne wyjazdy do Sulęcina oraz Sulechowa. Nowy libero oprócz pierwszego seta zagrał dobrze, a w atakach Konkela zabrakło trochę szczęścia by nabić blok gości. Nie był to dzień w zagrywce dla zawodników MKS, którzy nie mogli się wstrzelić przez całe spotkanie. Cieniem siebie był Jakub Malinowski, który przeżył osobisty dramat w tym tygodniu i nadal nie może wrócił do wysokiej dyspozycji.

Po meczu trener przyjezdnych tryskał humorem: - Dobrze się grało w derbach, wygraliśmy 3:1, zdobyliśmy trzy punkty, wszystko jest dobrze, tak jak planowaliśmy. Wszyscy zagrali, ci rezerwowi co powchodzili się sprawdzili. Nie wiadomo co ze Zbierskim, coś mu chrupnęło w palcu, zawieziemy go na pogotowie, zrobimy prześwietlenie i się okaże co mu dolega. Po półmetku pilanie są samodzielnym liderem z sześcioma punktami przewagi nad kolejnym zespołem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×