Ostatnie starcie rundy - Tygrysy podejmą kielczan. Hala atutem będzinian? (foto)

Ostatnią kolejkę pierwszej rundy PlusLigi w środę zamknie konfrontacja MKS-u Banimex Będzin z Effectorem Kielce. Czy po stronie Zagłębiaków, oprócz kibiców, będzie również sosnowiecka hala?

W tym artykule dowiesz się o:

Środowi przeciwnicy zamykają tabelę PlusLigi, na 13. miejscu plasuje się bowiem MKS Banimex Będzin, a 14. pozycję zajmuje Effector Kielce. Spotkanie będzie więc bardzo ważne dla obu drużyn, a jego stawką będzie przysłowiowych sześć punktów.
[ad=rectangle]
Nic dziwnego, że zarówno będzinianom, jak i kielczanom zależy na udanym finiszu pierwszej rundy sezonu zasadniczego. Mimo że tylko jeden z tych zespołów jest beniaminkiem PlusLigi, to dotychczasowe rozgrywki dla obu ekip nie układały się po ich myśli - wystarczy spojrzeć w tabelę, która pokazuje ich fatalny bilans meczowy kształtujący się z jedną wygraną i aż jedenastoma porażkami. Tygrysy plasują się oczko wyżej od swoich rywali tylko dzięki lepszemu bilansowi setów.

Oba zespoły swoje zwycięstwa odniosły dawno temu. Effector w dniu 29 października 3:2 pokonał Cuprum Lubin, a w dniu 8 listopada MKS Banimex triumfował 3:1 nad AZS-em Częstochowa. Zagłębiacy wygraną odnieśli we własnej hali. Czy pomoże im ona w tym arcyważnym starciu z kielczanami?

Znalezienie punktów odniesienia w sosnowieckiej hali jest dla siatkarzy bardzo ważne, koszykarzom łatwiej jest się przyzwyczaić do specyficznego obiektu / Foto: Maciej Wasik, Sportowezaglebie.pl
Znalezienie punktów odniesienia w sosnowieckiej hali jest dla siatkarzy bardzo ważne, koszykarzom łatwiej jest się przyzwyczaić do specyficznego obiektu / Foto: Maciej Wasik, Sportowezaglebie.pl

Wiele drużyn, którym przyszło rywalizować w sosnowieckiej hali MOSiR-u nie ukrywało, że jest to wymagający obiekt. Hala ma bowiem niski sufit - co w siatkówce wiąże się z ograniczeniem możliwości bronienia - który jest w kształcie dwóch złączonych łuków rozchodzących się od środka na boki.

Dokładnie tydzień temu w "Żeromie" będzinianie stawili opór faworytowi meczu, którym było Cuprum Lubin. Po zwycięstwie Grzegorz Łomacz wypowiedział się na temat obiektu. - Ta hala jest specyficzna i potrzebowaliśmy sporo czasu, by się w niej odnaleźć. Bardzo się cieszymy, że po tak trudnym meczu udało się zdobyć komplet punktów - przyznał.

Brat rozgrywającego, Jakub Łomacz, za czasów swoich występów w Płomieniu Sosnowiec był jednym z liderów zespołu. Halą, w której wtedy Płomień trenował i rozgrywał swoje mecze był właśnie "Żerom", gdzie w roku 1996 drużyna zdobyła swój ostatni tytuł mistrza Polski.

Sufit, za sprawą jego konstrukcji, jest jedną z cech charakterystycznych "Żeroma" / Foto: Maciej Wasik, Sportowezaglebie.pl
Sufit, za sprawą jego konstrukcji, jest jedną z cech charakterystycznych "Żeroma" / Foto: Maciej Wasik, Sportowezaglebie.pl

Czy w związku z tym brat przekazywał rozgrywającemu Cuprum jakieś wskazówki, ułatwiające grę w wymagającej hali? - Nie, absolutnie. Rozmawiam z bratem, ale co do hali nie przekazał mi żadnych wskazówek. Po prostu trzeba w niej trenować i się przyzwyczaić, znaleźć punkty odniesienia i to jest klucz - wyjaśnił.

Czy podopiecznym Dariusza Daszkiewicza uda się znaleźć punkty odniesienia? We własnej hali będzinianie odnieśli jedyne zwycięstwo w obecnym sezonie, a doping kibiców może napędzić ich grę. Zresztą już w konfrontacji z Cuprum było widać ogromną mobilizację w szeregach będzińskich Tygrysów, której zapewne nie zabraknie i tym razem.

Komentarze (0)