Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wywalczyć złoto - rozmowa z Ryanem Millarem, mistrzem olimpijskim z Pekinu

Miniony rok bez cienia wątpliwości należał do reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Amerykanie pod wodzą Nowozelandczyka, Hugh McCutcheona w krótkim odstępie czasu zwyciężyli w rozgrywkach Ligi Światowej, a następnie swoją klasę potwierdzili na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, gdzie w finale okazali się lepsi od Brazylijczyków. Amerykanie po kilku latach posuchy znów są zatem na ustach wszystkich siatkarskich kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

O minionym roku, Igrzyskach Olimpijskich oraz występach we włoskiej Serie A1 opowiedział nam środkowy "złotej" reprezentacji Stanów Zjednoczonych, Ryan Millar.

Adrian Heluszka: Ryan, w tym roku zostałeś mistrzem olimpijskim. Jak się z tym czujesz?

Ryan Millar: Czuje się cudownie z powodu zdobycia złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. To był taki dzień w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę. Ten medal jest niezwykle ważny dla siatkówki w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że jego zdobycie sprawi, że siatkówka będzie w moim kraju lepiej postrzeganym sportem.

Jak z perspektywy czasu oceniasz olimpijski turniej w Pekinie?

- Kiedy wrócę myślami do tego turnieju, pamiętam wszystkie znakomite spotkania, które graliśmy i wspólnie wygrywaliśmy. Były momenty, kiedy waliliśmy głową w mur, ale cały czas walczyliśmy i nie poddawaliśmy się. To był wielki wysiłek całego zespołu.

Złoty medal to ogromny sukces dla siatkówki w Stanach Zjednoczonych, gdyż przed turniejem nie byliście raczej stawiani w roli faworytów…

- Nie wiem, co myśleli inni, ale my wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie wywalczyć złoty "krążek". Tak naprawdę tylko to się dla nas liczyło. Po wygraniu Ligi Światowej wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie tego dokonać.

Co czuliście przed finałowym spotkaniem z Brazylią? Wierzyliście w wygraną?

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że zawsze dobrze radziliśmy sobie w meczach przeciwko Brazylii. Z wielu względów wiedzieliśmy, że możemy w tym meczu zaprezentować się dobrze. Znaliśmy ich styl gry, gdyż graliśmy z nimi kilkukrotnie w ostatnim czasie, co bardzo nam pomogło.

Jednym z "ojców" tego sukcesu był wasz szkoleniowiec, Hugh McCutcheon. Co możesz powiedzieć na temat tego trenera?

- Hugh był niesamowity. Był moim trenerem od wielu lat i zawsze cieszyłem się z możliwości pracy z nim. To tak naprawdę trener zawodników. Doskonale rozumiał grę z punktu widzenia zawodników. To znakomity szkoleniowiec.

Jak Twoim zdaniem będzie wyglądała przyszłość siatkówki w Stanach Zjednoczonych po tym ogromnym sukcesie? Niestety, siatkówka nadal nie jest zbyt popularnym sportem w waszym kraju…

- Niestety, nie sądzę, by kiedykolwiek ten sport był większy. Stany Zjednoczone są zbyt wielkie i rozległe. W kraju jest zbyt wiele profesjonalnych sportów, co sprawia, że siatkówka nie może znaleźć swojego miejsca. Mam teraz nadzieję, że wszystko zbudujemy od podstaw i sprawimy, że ten sport wróci na odpowiednie miejsce i będzie budził radość wśród młodych ludzi.

Ostatni sezon spędziłeś we włoskiej Serie A1 w barwach Sparklingu Milan. Jak podsumujesz zatem miniony sezon we Włoszech?

- Nasza sytuacja w Milanie w zeszłym sezonie była bardzo skomplikowana. Prezydent klubu obiecywał wiele rzeczy, ale nic z tego nie wyszło. To niezbyt dobra sytuacja, gdyż dysponowaliśmy dobrym zespołem. Uważam, że jeśli nasz klub nie zostałby oszukiwany w ciągu całego sezonu, mielibyśmy łatwiejszą drogę do play-offów.

Po turnieju olimpijskim zdecydowałeś się na zmianę barw klubowych, przenosząc się do tureckiego Belediyesi Stambuł. Dlaczego zdecydowałeś się na grę w Turcji? Otrzymałeś oferty z innych klubów?

- Tak, miałem oferty z innych klubów, ale chciałem spróbować czegoś innego poza ligą włoską. Po tym, co wydarzyło się w Milanie naprawdę zmieniło się moje zdanie na temat ligi włoskiej. Cała ta sytuacja sprawiła, że opuściłem ligę, w której spędziłem siedem lat. Turcja jest bardzo miła i zupełnie pozbawiona stresu i presji. Jak dotąd, to był znakomity wybór.

Jak zatem porównasz ligę włoską i ligę turecką?

- Poziom ligi włoskiej jest znacznie lepszy od poziomu siatkówki w Turcji. Co roku jednak liga turecka pnie się w górę. Pieniądze są tutaj niezłe, co sprawia, że coraz lepsi zawodnicy co roku wybierają ligę turecką.

Jak widzisz swoją siatkarską przyszłość? Może pod koniec kariery zdecydujesz się na grę w Polsce?

- Będę starał się grać tak długo, jak będę w stanie. Psychicznie wciąż czuje się znakomicie, więc osobiście widzę jeszcze swoją grę przez następne pięć, sześć czy nawet siedem lat. Kocham występować w Polsce. Swego czasu byłem bardzo blisko kilku zespołów w Polsce. Mam znakomite mniemanie o polskiej lidze, moim zdaniem to wasza liga jest bardzo profesjonalna ze znakomitymi kibicami. Jeśli jakiś klub szuka środkowego bloku, polecam swoje usługi i czekam na kontakt.

Komentarze (0)