Liga Mistrzów, gr. E: O włos od niespodzianki w Stambule. Fenerbahce wyrywa zwycięstwo Paris Volley

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Tego czego dwukrotnie nie wykorzystał Paris Volley, w pierwszym uderzeniu bezwzględnie zrobiła ekipa Fenerbahce Stambuł. Podopieczni Castellaniego zdołali wyciągnąć wynik spotkania z 0:2 do 3:2.

W trzeciej kolejce Ligi Mistrzów grupy E do walki o cenne punkty stanęły zespoły Fenerbahce Stambuł i Paris Volley. Dotychczas łatwo ulegająca francuska ekipa pokazała charakter w starciu z turecką drużyną. [ad=rectangle] Spokój jaki towarzyszył meczowi w tureckiej hali pomógł, ale drużynie przyjezdnej, która zdecydowanie lepiej weszła w spotkanie. W pierwszym secie kluczowe okazało się ryzyko w zagrywce oraz wynikające z tego korzyści. Siatkarze Paris Volley trzykrotnie punktowali przeciwników zagrywką, tym samym rozbijając całą koncepcję gry w ataku podopiecznych Daniela Castellaniego. Najbardziej widoczna niemoc w skończeniu ataku była widoczna na środku siatki, gdzie kilkakrotnie wystawiał Arslan Eksi, niestety dla gospodarzy z marnym efektem.

Z kolei w drugiej partii poprawa w defensywie dała o sobie znać i wyprowadziła na prowadzenie Fenerbahce Stambuł. Jednak kilkupunktowa zaliczka z jaką schodzili na drugą przerwę techniczną podopieczni byłego selekcjonera Biało-czerwonych okazała się za mała. Po udanych atakach Dimitriego Bahowa oraz Marko Bojicia przyjezdni z Paryża zdołali wyrównać stan seta, a po koncertowej grze w bloku Nikoli Gjorgiewa wygrali seta do 23.

W trzeciej odsłonie wszystko zapowiadało na rozstrzygnięcie spotkania w trzech setach na korzyść Paris Volley. Prowadząca wynik ekipa z Paryża, przez długą część partii dominowała na boisku. Sytuacja zmieniła się po powrocie z drugiej przerwy technicznej, kiedy to po kończących atakach Ivana Miljkovicia gospodarze wrócili do gry. W zaciętej końcówce argentyński szkoleniowiec idealnie wstrzelił się rotacją zawodników na boisku i pomógł wygrać swoim podopiecznym. Seta zakończył atak lidera tureckiej drużyny Ivana Miljkovicia, który ryzykownym atakiem z 6 metra dał 25 punkt swojemu zespołowi.

Wygranie zaciętej końcówki przeniosło się na grę Fenerbahce w kolejnej odsłonie. Mocnym otwarciem 4:0, gospodarze narzucili swój styl gry podopiecznym Doriana Rougeyrona. Pomimo niejednokrotnego odrabiania strat przez Paris Volley siatkarskie szczęście było po stronie siatkarzy z Stambułu, którzy zakończyli seta do 22.

Natomiast przebieg piątej partii był najbardziej rozmaity i nieprzewidywalny. Pełna koncentracja i zdeterminowanie francuskiej ekipy przełożyło się na tablicę wyników, gdzie przy zmianie stron boiska widniała różnica 4 oczek na korzyść gości. Przewaga utrzymywała się do stanu 12:8, kiedy to siatkarze Fenerbahce postawili ścianę nie do przejścia dla atakujących Paris Volley w postaci Wouta Wijsmansa. Z niekorzystnej czteropunktowej straty, podopieczni Castellaniego zdołali odwrócić losy seta i po obronieniu dwóch piłek meczowych, zakończyć spotkanie zwycięstwem (16:14).

Antybohaterem tie breaka dla zespołu Paris Volley był Marko Bojić, który fantastycznie spisując się na boisku na przestrzeni czterech partii, w dwóch ostatnich akcjach meczu zawiódł tym samym oddając wygraną Fenerbahce Stambuł.

Fenerbahce Grundig Stambuł - Paris Volley 3:2 (23:25, 23:25, 25:22, 25:22, 16:14)

Fenerbahce: Kayhan (11), Wijsmans (16), Bohme (11), Eksi (3), Nikić (9), Milijković (29), Kilić (libero) oraz Toy, Cevikel, Hazirol.

Paris Volley: Hernan, Bojić (28), Gjorgiev (19), Fernandez (13), Bahov (12), Kreek (11), Steuerwald (libero) oraz Brizard (1).

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1Biełogorie Bielgorod33-09:29
2Fenerbahce Stambuł32-17:74
3Lube Banca Macerata31-26:64
4Paris Volley30-32:91
Źródło artykułu:
Komentarze (0)