Atomówki wygrały w Łodzi bez straty seta. Dwie pierwsze partie podopieczne Lorenzo Micellego dość łatwo rozstrzygnęły na swoją korzyść. Dopiero w trzeciej odsłonie kibice w Atlas Arenie mogli zobaczyć więcej długich i emocjonujących wymian z obu stron.
[ad=rectangle]
- Nie było to tak łatwe spotkanie, na jakie wyglądało. Łodzianki były dla nas wymagające w elementach, nad którymi musimy cały czas pracować. Jednak cieszę się, że nareszcie zagrałyśmy jak zespół i to nam pomogło zwyciężyć - opowiadała po meczu przyjmująca gości, Deja McClendon.
W trzecim secie wiele wskazywało na to, że mecz w Łodzi zostanie przedłużony o przynajmniej jednego seta, ale brązowe medalistki Orlen Ligi jednak nie dały się pokonać w grze na przewagi - Zdarzają nam się jeszcze momenty, w których wkrada nam się pewna nerwowość. Same na sobie wywieramy niepotrzebną presję. Rozpamiętujemy niektóre akcje, o których dawno powinnyśmy zapomnieć. Pewnie stąd wzięła się nerwowa końcówka trzeciej partii. Lecz w kluczowym momencie umiałyśmy się uspokoić i na nowo skoncentrować. Dzięki temu udało się przechylić szalę na naszą korzyść - tłumaczyła Amerykanka.
Przed tygodniem drużyna z Trójmiasta dość niespodziewanie gładko uległa Polskiemu Cukrowi Muszyniance 0:3, ale w poniedziałkowy wieczór na parkiet wybiegła jakby zupełnie inna drużyna. - Za każdym razem staramy się poprawiać elementy, które wychodzą źle. Nienawidzimy przegrywać, więc ubiegłotygodniowa porażka z Muszyną jeszcze bardziej zmobilizowała nas do podjęcia walki w tym spotkaniu - powiedziała McClendon.
Po porażkach z prowadzącymi w tabeli Chemikiem i Muszynianką sopocianki znajdują się na trzeciej pozycji w tabeli Orlen Ligi. Do drugiego miejsca tracą jednak aż 4 punkty. - Co prawda pierwsza dwójka nieco nam uciekła, ale nadal wierzymy, że jesteśmy w stanie dogonić drużyny z Polic i Muszyny. Chcemy wygrywać kolejne mecze i na tym właśnie musimy się koncentrować, nie zaś na sytuacji w tabeli - mówiła przyjmująca PGE Atomu.
Zawodniczka przyznaje, że bardzo dobrze czuje się w Sopocie. - Kocham tę drużynę! Wszyscy w zespole przyjęli mnie bardzo ciepło. Trener Micelli jest co prawda bardzo wymagający na treningach, ale uwielbiam pracować z nim. Poza tym spotykam bardzo pomocnych ludzi dookoła, dzięki którym już zdążyłam bardzo polubić to miejsce - powiedziała na koniec z uśmiechem na twarzy.