Liga Mistrzów, gr. A: Copra Volley Piacenza z pierwszym zwycięstwem

Oba spotkania grupy A zakończyły się zwycięstwem gospodarzy 3:1. Tomis Constanta wygrał z Knack Roeselare, a Copra Volley Piacenza z Dragons Lugano.

Pojedynek rozpoczął się po myśli gospodarzy, ale po drugiej przerwie technicznej inicjatywę przejęli Belgowie - ze stanu 16:15 zrobiło się 19:21. Zawodnicy z Rumunii, pomimo bardzo dobrego przyjęcia (65 procent przy 50 rywala), nie potrafili wykorzystać tej zaliczki na siatce. Siatkarze Knack lepiej radzili sobie w bloku, aż cztery razy zatrzymali miejscowych. To okazało się kluczowe do wygrania premierowej odsłony. Po zmianie stron gracze Tomisu już na pierwszej przerwie technicznej mieli czteropunktową przewagę. Z każdą kolejną akcją ich prowadzenie rosło. Przeciwnicy nie mieli żadnych argumentów, dlatego drugi set zakończył się wynikiem 25:14.

Kolejna część meczu była o wiele bardziej wyrównana, w końcówce dwie skuteczne akcje z rzędu wyprowadzili gospodarze i to oni objęli prowadzenie 2:1. Czwarta partia również przebiegała pod dyktando zawodników z Rumunii (8:3, 16:7), w decydującym momencie belgijska ekipa odrobiła kilka "oczek", ale dobra gra Hendrika  Tuerlinckxa (16 punktów przy 44-procentowej skuteczności w ataku) nie wystarczyła na doprowadzenie do tie-breaka. Dobre zawody po stronie miejscowych rozegrał z kolei Ventzislav Simeonov, który zapisał na swoim koncie 19 "oczek".

Tomis Constanta - Knack Roeselare 3:1 (22:25, 25:14, 25:23, 25:20)

Tomis:
 Petkov, Spinu, Żekow, Janić, Laza, Simeonow, Rosić (libero) oraz Stancu, Tanasescu

Knack: Tervaportti, Rousseaux, Coolman, Tuerlinckx, Verhanneman, Paulides, Dejonckheere (libero) oraz Van Hirtum, Van de Velde, Claes
[ad=rectangle]
***

Pojedynek włoskich drużyn rozpoczął się od walki punkt za punkt, w zasadzie do drugiej przerwy technicznej nikt nie osiągnął znacznego prowadzenia. W końcówce inicjatywę przejęli gospodarze, którzy w premierowej odsłonie mieli świetne przyjęcie (71 procent). Nic więc dziwnego, że Valerio Vermiglio mógł grać kombinacyjnie, przeciwnicy mieli ogromne problemy z odczytaniem jego zamiarów (jeden bloku punktowy). Po zmianie stron siatkarze z Piacenzy prezentowali się jeszcze lepiej. Na skrzydłach skuteczni byli zwłaszcza Jacopo Massari oraz Thijs Ter Horst. Po drugiej przerwie technicznej ich ekipa "odjechała" rywalom i drugą partię wygrali różnicą ośmiu punktów.

Smoki nie zraziły się niekorzystnymi wynikami i zaczęły grać o wiele skuteczniej. Poprawili swoją skuteczność zwłaszcza w bloku, aż pięciokrotnie zatrzymali miejscowych na siatce. Oprócz tego dwoma asami serwisowymi popisał się Cesar Provenzano. Zawodnicy Copra Volley nie potrafili zatrzymać przeciwnika i prowadzili już tylko 2:1. W czwartym secie wszystko jednak wróciło do normy. Podopieczni Andrei Radiciego ponownie imponowali swoimi statystykami w przyjęciu (79 procent). Nie ustrzegli się błędów, ale gracze z Lugano nie potrafili tego wykorzystać, dlatego musieli przełknąć gorycz trzeciej porażki w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Copra Volley Piacenza - Dragons Lugano 3:1 (25:21, 25:17, 21:25, 25:16)

Copra: Vermiglio, Massari, Ostapenko, Zlatanov, Ter Horst, Alletti, Da Silva (libero) oraz Tencati, Page, Kohut, Tavares

Dragons: Gotch, Aguilera, Sanders, Jakovljevic, Felicio, Provenzano, Del Valle (libero) oraz Brander, Gelasio, Savic

DrużynaMeczePunktySety
1. Tomis Constanta 3 8 9:3
2. Knack Roeselare 3 5 7:6
3. Copra Volley Piacenza 3 5 7:7
4. Dragons Lugano 3 0 2:9
Komentarze (0)