Trener Krzysztof Stelmach przed meczem z Transferem Bydgoszcz postanowił wystawić do gry eksperymentalną wyjściową szóstkę. Spotkanie od pierwszych minut rozpoczęli więc m.in. Juraj Zatko, Paweł Adamajtis i Bartosz Bednorz natomiast na ławce rezerwowych zasiedli Grzegorz Szymański, Maciej Dobrowolski i Lévi Alves Cabral. - Chciałem dać szansę niektórym zawodnikom, aby pokazali, że nadają się do gry. Inni z kolei mieli problemy zdrowotne - tłumaczył po spotkaniu swoje decyzje opiekun Akademików.
[ad=rectangle]
Jak pokazał przebieg meczu, element zaskoczenia w drużynie gości nie zafunkcjonował tak, jak by tego oczekiwał sztab szkoleniowy ekipy z Olsztyna. Gracze Indykpolu AZS co prawda przez większość partii prowadzili z rywalami wyrównany bój, jednak ostatecznie zeszli z parkietu ulegając 0:3. - Mecz był wyrównany do dwudziestu punktów, potem decydowały nasze błędy. Faktem jest, że nie dajemy sobie rady w końcówkach. Pracowaliśmy z trenerem coachingu, ale to jak widać nie przynosi efektu. Naszą bolączką jest brak stabilności - powiedział po spotkaniu Krzysztof Stelmach.
Opinię szkoleniowca przyjezdnych potwierdził po meczu także kapitan gospodarzy Wojciech Jurkiewicz. - Do momentu decydujących fragmentów seta, w każdej z partii była w miarę wyrównana walka. W końcówkach dostaliśmy jednak sporo prezentów od ekipy z Olsztyna. To ich błędy własne decydowały o naszej wygranej.
Środkowy Transferu Bydgoszcz przyznał także, że skład w jakim olsztynianie przystąpili do meczu 15. kolejki PlusLigi, był dla jego ekipy niespodzianką. - Byliśmy zaskoczeni wyjściowym składem rywali, bo do zupełnie innej szóstki się przygotowywaliśmy. Bez względu jednak na to, kto był po drugiej stronie siatki, my staraliśmy się realizować nasze założenia, grać to co potrafimy najlepiej i to się udało. Roszady w składzie przeciwnika nie zmyliły nas na tyle, żeby jakiś niepokój się wdarł w naszą grę - stwierdził 37-letni siatkarz dodając, że trzy punkty zdobyte w tym starciu są bardzo cenne. - Cieszymy się ze zwycięstwa ponieważ wiedzieliśmy, że rywale po słabej pierwszej rundzie przyjadą do nas szukać punktów. Nic innego im zresztą nie pozostało, dlatego zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że goście zrobią wszystko, aby cokolwiek uszczkną. Postawiliśmy im jednak twarde warunki i zwyciężyliśmy.