Siatkarze Transferu Bydgoszcz w ostatnim czasie nie zwykli przegrywać, co potwierdzili w pucharowym starciu z AZS Częstochowa. Gracze Effectora Kielce, po słabym początku sezonu, w ostatnich tygodniach pokonali AZS Politechnikę Warszawską i Cerrad Czarnych Radom udowadniając tym samym, że posiadają spory potencjał. W sobotnie popołudnie w hali Łuczniczka, można więc było spodziewać się sporych emocji. Tym bardziej, że goście przybyli do grodu nad Brdą wzmocnieni Humberto Machaconem.
[ad=rectangle]
Od początku meczu, minimalnie lepiej spisywali się bydgoszczanie, którzy rozpoczęli mecz w wyjściowej szóstce z Dawidem Gunią zamiast Wojciecha Jurkiewicza. To właśnie były gracz AZS Politechniki Warszawskiej i jego partner na środku siatki Justin Duff byli najjaśniejszymi postaciami w pierwszej części meczu. Obaj znakomicie współpracowali z Pawłem Woickim, dzięki czemu gospodarze na pierwszą przerwę techniczną zeszli z prowadzeniem (8:5). Po powrocie na plac gry przewaga miejscowych uwidoczniła się jeszcze bardziej. Goście natomiast zaczęli popełniać coraz więcej błędów w ataku, dzięki czemu podopieczni Vitala Heynena powiększyli różnicę (16:9). Trener Dariusz Daszkiewicz starał się wpłynąć na swój zespół, posyłając w końcowym fragmencie seta na boisko Grzegorza Pająka i Sławomira Jungiewicza, jednak wobec znakomitej gry blokiem Justina Duffa i atomowych ataków ze skrzydeł w wykonaniu Jakuba Jarosza oraz Konstantina Cupkovicia goście byli kompletnie bezradni, przegrywając ostatecznie inauguracyjną odsłonę 14:25.
Drugiego seta goście rozpoczęli z Grzegorzem Pająkiem w wyjściowym składzie. Decyzja kieleckiego szkoleniowca pozytywnie odmieniła grę przyjezdnych, którzy zdecydowanie poprawili grę w ataku i do stanu 6:6 prowadzili z wyżej notowanym przeciwnikiem grę punkt za punkt. Na pierwszą przerwę techniczną, z dwoma punktami przewagi zeszli jednak gospodarze, bowiem chwilę później w ataku pomylili się Adrian Buchowski i Jędrzej Maćkowiak. Po powrocie na boisko blok punktowy dołożył Dawid Gunia w aut zaatakował Andreas Takvam i miejscowi ponownie zaczęli odjeżdżać od rywali, na przerwę techniczną schodząc z sześcioma punktami przewagi (16:10). W dalszej części gry niewiele się zmieniło. Miejscowi spisywali się skutecznie zarówno w polu serwisowym oraz ataku, nie pozwalając kielczanom na zmniejszenie strat i pieczętując wygraną po skutecznym ataku Jakuba Jarosza.
Trzecią odsłonę od mocnego uderzenia rozpoczęli miejscowi, którzy szybko objęli prowadzenie 4:1, zmuszając Dariusza Daszkiewicza do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie. Narada ze sztabem szkoleniowym nie pomogła jednak kielczanom, którzy popełniali sporo błędów w ataku i polu zagrywki, tym samym ułatwiając zadanie rywalom, którzy zeszli na przerwę techniczną z pięcioma oczkami przewagi (8:3). Po powrocie obu ekip na boisko w dalszym ciągu niewiele się działo. Podopieczni Vitala Heynena w dalszym ciągu posiadali inicjatywę. Przypomniał o sobie także Konstantin Cupkovic, dzięki czemu miejscowi dodatkowo powiększyli dystans (15:8). Po drugiej przerwie technicznej obraz gry także nie uległ zmianie. Trener Dariusz Daszkiewicz starał się wpłynąć na postawę swoich podopiecznych dokonując zmian, jednak bez efektu. Gospodarze po postawili kropkę nad "i" po zepsutej zagrywce gości.
Transfer Bydgoszcz - Effector Kielce 3:0 (25:14, 25:19, 25:18)
Transfer: Duff, Jarosz, Cupkovic, Woicki, Gunia, Nally, Murek (libero) oraz Bonisławski (libero), Wolański, Marshall
Effector: Maćkowiak, Janusz, Staszewski, Takvam, Buchowski, Krzysiek, Sufa (libero) oraz Pająk, Jungiewicz, Penchew, Wacek
MVP: Konstantin Cupkovic (Transfer)