Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku - reprezentacja kobiet, czyli życie po Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie
Biało-czerwone mają za sobą bardzo ciężki sezon. Czy doświadczenia zebrane w minionych miesiącach przez młode kadrowiczki zaowocują w przyszłości?
Łódź idzie (w Łodzi) na dno
Styczeń 2014. To miał być triumfalny rejs zasłużonej, wiekowej, ale wciąż pięknej i podziwianej na całym świecie fregaty. Rzucone przez siatkarskich decydentów hasło "wszystkie ręce na pokład" w związku z walką o przepustkę na mundial zmotywowało do podjęcia kolejnego wyzwania najbardziej doświadczoną załogę z Małgorzatą Glinką-Mogentale na czele. Cumujący od niedawna w polickim porcie postrach europejskich i światowych mórz jednak nie wystarczył. Po rozbiciu szwajcarskiej i hiszpańskiej armady na drodze polskiego gwiazdozbioru stanęła ekipa piratów, ale nie z odległych Karaibów, tylko znacznie bliższego Beneluksu.Impreza: Kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Kobiet 2014
Bilans meczów (Z-P): 2-1
Wynik końcowy: 2. miejsce w grupie K (trzecia runda) - brak awansu
Rewolucja na drodze ewolucji
Styczniowa katastrofa wstrząsnęła żeńską kadrą. O jej przyszłym kształcie zadecydowały w głównej mierze dwa aspekty: zawieszenie kariery reprezentacyjnej przez wyeksploatowaną do granic możliwości Katarzynę Skowrońską-Dolatę, która dotąd, niezależnie od wyników i atmosfery wokół kadry, stawiała się na wezwanie kolejnych selekcjonerów i "ciągnęła" grę zespołu oraz skierowanie swojego zainteresowania selekcjonera na młode, niedoświadczone zawodniczki, w których widział jednak ogromny potencjał. Pierwsza ze wspomnianych spraw zapewne pomogła innym wartościowym reprezentantkom odmówić Makowskiemu. Druga kwestia implikowała zaś konieczność zlekceważenia wyników na rzecz ogrywania perspektywicznych kadrowiczek.
- Różne powody decydują o poszczególnych nieobecnościach. Czasem absencja spowodowana jest kontuzją, ktoś inny może nie pasować charakterologicznie. Może być też tak, że z którejś z dziewczyn zrezygnowałem w eliminacjach do mistrzostw świata i być może jest na mnie obrażona. Przyczyn jest na pewno wiele - nieco tajemniczo selekcjoner wyjaśniał nam, już po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego, taki, a nie inny kształt drużyny narodowej. Na szczęście pomóc zgodziły się mające za sobą świetny sezon klubowy: Joanna Wołosz (wicemistrzostwo Włoch) i najlepsza atakująca Orlen Ligi Katarzyna Zaroślińska. Powołania przyjęły również: Elżbieta Skowrońska, Izabela Kowalińska, Klaudia Kaczorowska i Izabela Bełcik. W szerokiej kadrze na nowy sezon znalazł się kwiat polskiej młodzieży, w tym ledwie osiemnastoletnie: Malwina Smarzek, Paulina Bałdyga i Kornelia Moskwa.Maj 2014. Premierowym, ale zarazem najważniejszym zadaniem, jakie stało w nowym sezonie przed biało-czerwonymi było wywalczenie awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Polki miały do rozegrania sześć spotkań: po dwa z Ukrainą, Szwajcarią i Łotwą. Już drugie z nich, z naszym wschodnim sąsiadem (w I turnieju w Lugano) okazało się wyzwaniem, które niemal przerosło kadrowiczki. Polki po dwóch przegranych setach wróciły jednak do gry i wygrały całe spotkanie 3:2. I na tym emocje w walce o przepustkę na EURO się skończyły.
Biało-czerwone wygrały wszystkie spotkania. Tylko Ukrainki potrafiły im się postawić i przekroczyć magiczną barierę 50 punktów (mimo to rewanż przegrały gładko 0:3). Podopieczne Piotra Makowskiego Łotyszkom w jednym z setów pozwoliły ugrać ledwie 6 oczek, a w innym Szwajcarkom 10. Poza wspomnianym pięciosetowym bojem z Ukrainą biało-czerwone deklasowały więc rywalki, dając do zrozumienia, że zmuszanie ich do gry w eliminacjach do ME to nieporozumienie. I choć do stylu gry nowej reprezentacji niektórzy mieli zastrzeżenia, liczyć powinien się przede wszystkim fakt wywalczenia awansu, zwłaszcza że reprezentacja (mimo doświadczonych zawodniczek w składzie) w nowym zestawieniu personalnym stawiała dopiero pierwsze kroki.
Impreza: Eliminacje do Mistrzostw Europy w Piłce Siatkowej Kobiet 2015
Bilans (Z-P): 6-0
Wynik końcowy: 1. miejsce w grupie B (druga runda) - bezpośredni awans
Poligon doświadczalny, czyli w pogoni za Europą...
Czerwiec/lipiec 2014. Miniony sezon reprezentacyjny, był pierwszym, w którym zarówno męska, jak i żeńska reprezentacja Polski spróbowały swoich sił w rozgrywkach Ligi Europejskiej. O ile w przypadku panów w turnieju tym udział oficjalnie wzięła kadra B prowadzona przez Andrzeja Kowala, o tyle w przypadku pań w LE, wystartowała pierwsza drużyna Piotra Makowskiego. Selekcjoner wykorzystał jednak turniej głównie do ogrywania młodych zawodniczek, co nie mogło nie odbić się na wynikach. Więcej odpoczynku (zwłaszcza na wyjazdach) dostały najbardziej doświadczone dziewczyny, a o sile zespoły zaczęły stanowić: Smarzek, Aleksandra Wójcik czy Katarzyna Połeć.
Tym razem bez porażek już się nie obyło. Przegrane z reprezentacją Niemiec na pewno mianem sensacji określić trudno, ale już strata siedmiu punktów w czterech meczach z Grecją, okazała się przykrym doświadczeniem dla zespołu i wiernych kibiców, zwłaszcza że nasze zachodnie sąsiadki zmagania w grupie B wygrały przewagą sześciu oczek... Założonego przed turniejem celu (występu w finale) zrealizować się nie udało, gdyż... w międzyczasie zmieniły się zasady rywalizacji i zrezygnowano z organizacji półfinałów. Występujące w eksperymentalnym składzie Polki nie miały więc dodatkowej szansy walki o awans do meczu o złoto. Na pocieszenie został im najniższy stopień podium, gdyż wygrały korespondencyjną rywalizację z Azerbejdżanem. Na plus zaliczyć można zwycięstwo 3:1 z Niemkami w Płocku, dzień po tym jak Polki przeciwko temu samemu rywalowi zdobyły ledwie 51 oczek. Po otrzymanym ciosie przyszła więc reakcja najlepsza z możliwych.
Impreza: Liga Europejska 2014
Bilans (Z-P): 7-5
Wynik końcowy: 3. miejsce w klasyfikacji generalnej (2. miejsce w grupie B)