Kiedy w połowie stycznia oficjalnie ogłoszono fakt przystąpienia męskiej reprezentacji Polski do rozgrywek Ligi Europejskiej, od razu ustalono też, że będą w niej występować sami młodzi siatkarze. - Dla rozwoju zawodnika nie ma nic lepszego niż oficjalne mecze na poziomie międzynarodowym. Nie ukrywam, że przed wyróżniającymi się siatkarzami mogą uchylić się drzwi pierwszej reprezentacji - podkreślał Philippe Blain, drugi trener kadry A.
Jak zapowiedziano, tak zrobiono. Wśród powołanych dominowali siatkarze urodzeni w latach 90. Jedynym wyjątkiem był 26-letni libero Michał Żurek. Nadzór nad poczynaniami młodzieży powierzony został przedstawicielom młodej myśli szkoleniowej. Pierwszym trenerem wybrano Andrzeja Kowala, na co dzień pracującego w Asseco Resovii Rzeszów, zaś jego głównym asystentem był Michał Gogol. Prowadzona przez nich kadra funkcjonowała zupełnie niezależnie od tej, z którą do Mistrzostw Świata 2014 przygotowywał się Stephane Antiga. - Mamy wielkie plany związane z tą reprezentacją. Wynik jest sprawą drugorzędną, traktujemy to przede wszystkim szkoleniowo. Wierzymy w trenera, że przygotuje kolejne pokolenia do tego, żeby mogły szybko i płynnie wejść do głównej reprezentacji - zapowiadał Witold Roman, wiceprezes PZPS do spraw szkoleniowych.
[ad=rectangle]
Podstawowy cel postawiony przed wyselekcjonowaną grupą najzdolniejszej młodzieży wciąż pozostaje dopiero przed nią. Jest nim bowiem udany występ w mistrzostwach świata U-23 w 2015 roku, gdzie najprawdopodobniej wystąpi większość zawodników, która w czerwcu i lipcu zbierała niezbędne doświadczenie na europejskich parkietach. - Staraliśmy się wziąć pod uwagę wszystkich, którzy pokazują, że mają potencjał, nie robić ostrej selekcji. Na tym etapie wiekowym zawodnicy wciąż się rozwijają. Jeżeli ktoś zaczął późno grać w siatkówkę i ma predyspozycje fizyczne, to w aspektach technicznych może mieć jeszcze niedociągnięcia, ale zasługuje na szansę, bo to można nadrobić - wyjaśniał Kowal.
Z kolei Ryszard Bosek, były utytułowany reprezentant Polski, dodawał: - Tym zawodnikom potrzebne jest ogranie. Liga Europejska, a właściwie obojętnie jakie mecze międzynarodowe są dla nich ogromnym kapitałem. Myślę, że na ten moment przeciwnicy nie mają znaczenia.
Biało-czerwoni zainaugurowali zmagania w Lidze Europejskiej na własnym terenie, przegrywając dwukrotnie z jednym z faworytów całej imprezy - Czarnogórą. W Miliczu polegli 2:3, natomiast w Wałbrzychu 1:3. Szansę gry w tym dwumeczu dostali wszyscy gracze z meczowej "dwunastki". Był to pierwszy wyraźny sygnał ze strony selekcjonera, że każdy otrzyma u niego okazję do pokazania swoich możliwości. - Chciałbym grać maksymalnie szerokim składem, bo chodzi mi o stworzenie zalążków grupy sportowej, która w przyszłym roku pójdzie za sobą w ogień. Gdybyśmy nastawiali się na Ligę Europejską, to raz: wybralibyśmy inny skład, dwa: gralibyśmy zdecydowanie w bardziej stabilnym ustawieniu - uzasadniał Kowal.
Kolejne dwa spotkania Polacy rozegrali na wyjeździe, w greckiej Larisie. Po powrocie z południa Europy byli w znacznie lepszych nastrojach niż po inauguracyjnym weekendzie. Pierwszy pojedynek przeciwko Grecji zakończył się wprawdzie ich przegraną 1:3, ponieważ nie udało im się powstrzymać absolutnej gwiazdy rywali, Mitara Djurica (28 pkt, 62 procent skuteczności w ataku). W drugim starciu grecki bombardier nie był już jednak tak skuteczny (21 pkt, 18/46 i 10 błędów bezpośrednich w ataku), dzięki czemu podopieczni Kowala zwyciężyli 3:1, odnosząc tym samym pierwszy triumf w historii polskich występów w Lidze Europejskiej.
Po dwóch tygodniach przerwy od meczowej rywalizacji, trzecim rywalem biało-czerwonych była Rumunia. W jej szeregach próżno było jednak szukać Adriana Gontariu, byłego zawodnika Asseco Resovii Rzeszów i AZS-u Politechniki Warszawskiej, a zarazem najbardziej znanego siatkarza w swoim kraju. Jego mało znani rodacy udowodnili jednak, że potrafią być nieobliczalni, wygrywając pierwszy mecz w płockiej Orlen Arenie 3:2. - Myślę, że zabrakło nam trzech rzeczy: doświadczenia, doświadczenia i doświadczenia - komentował po tamtej porażce Michał Żurek. Reprezentanci Polski zdołali wyciągnąć wnioski z niepowodzenia i kolejnego dnia pokonali przeciwnika w czterech setach. Znakomite zawody zanotował wówczas Bartłomiej Bołądź, który doskonale wywiązał się z roli jokera (20 pkt, 16/26 w ataku - 62 proc. skuteczności).
Na dwie ostatnie potyczki w fazie grupowej, do Azerbejdżanu, nasi reprezentanci udawali się z cieniem szans na wywalczenie awansu do półfinału. Aby pozostać w grze o medale musieli oni dwukrotnie bezdyskusyjnie pokonać Azerów oraz liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w innych spotkaniach. Już po pierwszym starciu w Baku było jednak wiadomo, że Polacy nie powalczą o miejsce na podium. Niesamowicie się męcząc, triumfowali oni dopiero po tie-breaku. Strata punktu sprawiła, że drugi pojedynek z egzotycznym przeciwnikiem był już tylko grą o honor. "Orlęta" pewnie zwyciężyły 3:0, a kolejny indywidualny popis zapisał na swoim koncie Bołądź (24 pkt, 22/30 w ataku - 73 proc. skuteczności i żadnego błędu własnego). Biało-czerwoni ukończyli zmagania w Lidze Europejskiej z dorobkiem 13 punktów, co pozwoliło im zająć 4. miejsce w grupie A.
Trener polskiej kadry B nie załamywał jednak rąk nad takim obrotem spraw. - Uważam, że chłopcy zrobili postępy. Kiedy decydowałem się zostać trenerem tej reprezentacji, to od razu ustaliłem z PZPS, że ten rok będzie etapem budowy podwalin w zespole i zwiększenia szansy tych chłopców na lepszy wynik na ewentualnych mistrzostwach świata za rok. Ja tych ludzi poznałem. Teraz wiem, jak mogą się zachowywać w tej czy innej trudnej sytuacji, na co mogę liczyć z ich strony, jak do każdego z nich podejść. To jest ogromna korzyść w kontekście naszej wspólnej pracy za rok. A do awansu w sumie naprawdę niewiele nam zabrakło - zaznaczał Andrzej Kowal.
- Zebraliśmy wiele cennego doświadczenia grając przeciwko zespołom seniorskim, często złożonym z zawodników starszych i utytułowanych. Myślę, że zagraliśmy w tych rozgrywkach na 75 procent możliwości drużyny i to dobry wynik - dodawał Michał Gogol. Wszystkim polskim kibicom pozostaje zatem trzymać kciuki, by młodzi rodacy dodali do jakości swojej gry 25 brakujących procent podczas mistrzostw świata U-23, które w 2015 roku zostaną rozegrane w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Wyniki reprezentacji Polski w Lidze Europejskiej:
Polska - Czarnogóra 2:3 (12:25, 25:21, 17:25, 26:24, 10:15)
Polska - Czarnogóra 1:3 (25:27, 25:23, 14:25, 20:25)
Grecja - Polska 3:1 (25:22, 25:22, 20:25, 25:22)
Grecja - Polska 1:3 (20:25, 25:21, 17:25, 21:25)
Polska - Rumunia 2:3 (22:25, 32:30, 20:25, 27:25, 12:15)
Polska - Rumunia 3:1 (22:25, 25:21, 25:16, 25:22)
Azerbejdżan - Polska 2:3 (21:25, 20:25, 25:20, 29:27, 12:15)
Azerbejdżan - Polska 0:3 (16:25, 14:25, 21:25)
W Lidze Europejskiej wystąpili:
Rozgrywający: Michał Kędzierski, Przemysław Stępień
Atakujący: Bartłomiej Bołądź, Michał Kaczyński, Maciej Muzaj
Przyjmujący: Michał Filip, Sławomir Stolc, Jakub Wachnik
Środkowy: Mateusz Bieniek, Dawid Dryja, Piotr Hain, Jan Nowakowski
Libero: Adam Kowalski, Michał Żurek
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)