Częstochowianie śrubują w ostatnich tygodniach niechlubny rekord spotkań bez zwycięstwa. Licznik nadal bije i obecnie wynosi już dziewięć meczów bez wygranej. W niedzielę Akademicy nie sprostali sąsiadowi z ligowej tabeli, Effectorowi Kielce. Po pierwszym secie, w którym częstochowianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść w walce na przewagi, później inicjatywę przejęli goście. - Nie zagraliśmy po prostu najlepiej. Momentami nie potrafiliśmy zapanować nad nerwami. Wpłynęło to na naszą postawę na boisku. Zaczęliśmy wtedy grać dużo gorzej. Nie powinno do tego dojść. Powinniśmy kontrolować emocje - zauważa reżyser gry częstochowskiej ekipy, Miguel Angel de Amo.
[ad=rectangle]
W czwartej partii częstochowianom wyraźnie puszczały nerwy. Akademicy nie zgadzali się z wieloma decyzjami arbitrów, a za dyskusję czerwoną kartką upomniany został trener, Michał Bąkiewicz. - Nie chciałbym zbyt dużo mówić na ten temat, ale po prostu nie zgadzam się z niektórymi decyzjami. Sędziowie nie byli dziś perfekcyjni, ale powinniśmy zapanować nad sytuacją. Co nam pozostało? Musimy nadal ciężko pracować - mówi z wyraźnym niezadowoleniem hiszpański rozgrywający.
Już od kilku tygodni wiadomo, że częstochowianie nie uzyskają przepustki do gry w rundzie play-off. Na otarcie łez, trzeci sezon z rzędu pozostanie im rywalizacja w fazie play-down. De Amo podkreśla, że biało-zieloni celują w dziesiąte miejsce na koniec rozgrywek. - Musimy teraz skoncentrować się już na grze w fazie play-down. Naszym celem powinno być teraz zajęcie dziesiątego miejsca. Będziemy grali wśród czterech drużyn i mamy na to szanse. Przede wszystkim musimy myśleć teraz o poprawie naszej gry - dodaje były zawodnik słowackiego Chemes Humenne.
Nawet małego symptomu poprawy gry AZS-u nie przyniosła, jak na razie zmiana szkoleniowca. Po porażce w Radomiu z AZS-em pożegnał się Marek Kardos, a jego miejsce zajął Michał Bąkiewicz. De Amo dostrzega różnice w pracy obu trenerów. - Niektóre rzeczy pozostały takie same, ale są też zmiany. Treningi są teraz bardziej intensywne, niż wcześniej. Mam nadzieję, że efekty tej pracy będą widoczne - kończy Miguel Angel de Amo.