Zwycięska passa Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza trwa w najlepsze: zagłębiowski zespół przystępował do ćwierćfinałowego meczu Pucharu CEV kobiet z Galatasaray Daikin Stambuł tuż po sensacyjnym ligowym zwycięstwie nad Chemikiem Police, ale mało kto spodziewał się, że ekipa pod wodzą Juana Manuela Serramalery będzie w stanie prowadzić wyrównaną walkę z renomowanym rywalem z Turcji i ostatecznie go pokonać. Jest to pierwsza w historii klubu wygrana z drużyną znad Bosforu. - Cieszę się z takiego wyniku, cały zespół był przygotowany na to, że ten mecz będzie trudny i faktycznie był on dość wymagający. Najważniejsze jest to, że w newralgicznych momentach spotkania nie zawiodła nas dobra zagrywka. Myślę, że dzięki niej odniosłyśmy dzisiaj zwycięstwo. W przyszłym tygodniu czeka nas kolejne trudne starcie, ale mam nadzieję, że postaramy się tam o wygraną - cieszyła się po spotkaniu Eleonora Dziękiewicz, kapitan zwycięskiej drużyny.
[ad=rectangle]
Wspomniana przez środkową zagrywka odegrała niebagatelną rolę w triumfie polskiej ekipy. Dąbrowianki swoimi kąśliwymi serwisami zmusiły rywalki do popełnienia aż 22 bezpośrednich błędów w przyjęciu (przy 15 siatkarek MKS-u), do tego aż jedenastokrotnie punktowały dzięki pewnej ręce w polu serwisowym (5 asów Dominiki Sobolskiej, 4 Katarzyny Koniecznej). Nie zmienia to faktu, że polsko-tureckie starcie w hali "Centrum" nie stało na najwyższym poziomie: gdy któryś z zespołów osiągał na początku znaczną przewagę, nie oddawał jej do samego końca seta.
- Zgadzam się z tym, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu obu zespołów. Miały na to wpływ zbyt duże wahania formy, co widać wyraźnie w rezultatach poszczególnych setów. Cieszy mnie to, że w piątym secie wróciliśmy do naszej gry z początku spotkania i ostatecznie wygraliśmy cały mecz - przyznał Argentyńczyk Serramalera, który mógł być zadowolony z postawy swoich atakujących. Aż cztery jego zawodniczki zakończyły spotkanie z dwucyfrowym dorobkiem, a Kaciaryna Zakrewskaja (19 pkt., 41 procent skuteczności) oraz Katarzyna Konieczna (17 pkt., 34 proc.) w niczym nie ustępowały Nadii Centoni i Caterinie Bosetti (20 i 19 pkt.).
Wynik 3:2 nie przesądza o awansie polskiej ekipy, tym bardziej, że drugie spotkanie z Galatasaray, rozgrywane na terenie rywala, z pewnością będzie trudniejsze niż rywalizacja w hali "Centrum". - Rewanż w Stambule zapowiada się jako wyzwanie, ale na tym etapie rozgrywek wszystkie zespoły prezentują podobny poziom, dlatego wynik naszego kolejnego meczu z Galatasaray jest sprawą otwartą. Musimy zaprezentować podobny poziom, tego samego ducha walki, by wywalczyć korzystny dla nas rezultat. Podejrzewam, że kolejny mecz będzie przebiegał podobnie jak dzisiejsza rywalizacja - uznał pierwszy trener Taurona Banimexu MKS.