Ivan Ilić: Nikt nie chce siedzieć na ławce

W piątek Asseco Resovia Rzeszów pokonała Jastrzębski Węgiel 3:1 i awansowała na trzecią lokatę w tabeli. Konfrontacja ze śląskim klubem potwierdziła, że siatkarze Ljubo Travicy wskakują powoli na właściwe tory, a potencjał drużyny zaczyna być należycie wykorzystywany. Bardzo dobry mecz zagrał Ivan Ilić, który po raz kolejny wygrał rywalizację z Pawłem Woickim i zgarnął nagrodę MVP.

- To był bardzo ciężki mecz. Nie był idealny w naszym wykonaniu, bo mieliśmy wzloty upadki. Popełniliśmy sporo błędów, ale ostatecznie znaleźliśmy sposób, by powstrzymać rywali - skomentował spotkanie w Jastrzębiu Ivan Ilić. Serb był nieco zaskoczony wyróżnieniem dla najlepszego gracza, bo jak stwierdził kandydatów było co najmniej kilku, a on sam nie pokazał wszystkiego, na co go stać. - Niemniej nagroda dla MVP bardzo cieszy, bo potwierdza, że jestem przydatny tej drużynie. Bardziej jednak radują trzy punty.

Ilić o miejsce w wyjściowej szóstce ściga się z Pawłem Woickim. Na razie pozostawia w pokonanym polu reprezentanta polskiej kadry, ale to wcale nie oznacza, że Ljubomir Travica mianował go już rozgrywającym numer jeden. Przed rozpoczęciem sezonu szkoleniowiec rzeszowian postawił sprawę jasno: będzie grał ten, kto jest w lepszej dyspozycji, nie ma pierwszego oraz drugiego. - Rywalizacja ma zmobilizować mnie i Pawła do ciężkiej pracy. Niektórzy lubią taką dodatkową adrenalinę na treningach i uważają, że przynosi korzyści drużynie. Ja wolałbym chyba więcej stabilizacji - wyznaje Ivan Ilić.

- Nie mamy wpływu na decyzje szkoleniowca i musimy się im podporządkować - taka nasza rola. Jasne, że tak ja, jak i Paweł bardzo chcemy grać i nie przyszliśmy do Rzeszowa, żeby oglądać mecze z kwadratu - dodaje zapewniając, że konkurencja jest zdrowa i w żaden sposób nie zmienia dobrych relacji między nimi. - Jesteśmy integralną częścią zespołu, ale niestety nie możemy grać w meczu równocześnie.

Serbski siatkarz podkreśla też, że sezon jest na tyle długi, że pracy starczy dla obydwu zawodników. Resovia zamierza pozostać w grze do ostatniego spotkania PlusLigi i walczyć o najcenniejsze laury. Posiadanie w składzie dwóch równorzędnych, a jednocześnie prezentujących kompletnie różne style rozgrywających, może okazać się największym atutem zespołu w decydujących meczach. - Fazę zasadnicza poświęcimy na docieranie się, by w play offach grać siatkówkę urozmaiconą i bogatą w wiele różnorodnych wariantów. Nie każdy zespół stać na taki luksus - twierdzi Ilić.

- Nie wiem czy to wystarczy, by zdetronizować Skrę, ale na pewno stać nas na finał PlusLigi - dodaje.

Kto jeszcze,poza Resovią i Skrą może się bić o medale? - Analiza ligowej tabeli mówi, że Kędzierzyn Koźle zgłasza swój akces. Moim zdaniem nie należy bagatelizować również Olsztyna. Jastrzębie zdążyło już pokazać w tym sezonie, że jest mocnym rywalem - wygrali przecież ze Skrą Bełchatów, ale w spotkaniu z nami nie do końca potwierdzili medalowe aspiracje.

Źródło artykułu: