Daniel Pliński: PGE Skra zdecydowanym faworytem do mistrzostwa

Środkowy Cerrad Czarnych Radom przyznaje, że ekipa z Bełchatowa zasłużenie pokonała jego zespół 3:0 i przekonuje, że podopieczni Miguela Falaski mają duże szanse na obronę tytułu.

Dla byłego reprezentanta Polski wizyta w miniony weekend w Hali "Energia" była wydarzeniem wyjątkowym. Doświadczony zawodnik w ekipie żółto-czarnych spędził bowiem siedem poprzednich sezonów. Status, jaki w Bełchatowie wypracował sobie Daniel Pliński, sprawił, że przed rozpoczęciem sobotniego meczu najpierw włodarze klubu, a następnie przedstawiciele fanów PGE Skry uhonorowali go pamiątkowymi podarunkami. Cała hala zaś zgotowała zawodnikowi owacje na stojąco.
[ad=rectangle]
- Powrót był na pewno sentymentalny. Dziękuję klubowi i kibicom, że tak wspaniale mnie przyjęli. Co do samego meczu to przede wszystkim wygrała drużyna lepsza. Zasłużyła na to w pełni i to chyba wystarczy za podsumowanie - powiedział tuż po spotkaniu serwisowi SportoweFakty.pl sam zainteresowany.

Choć ekipa Cerrad Czarnych Radom starała się na różne sposoby zaskoczyć gospodarzy (między innymi przestawiając na pozycję przyjmującego Mikko Oivanena), wyrównaną walkę nawiązali jedynie w pierwszej partii. - Skra Bełchatów jest bezapelacyjnie najlepiej zagrywającą drużyną w Polsce. Na tym bazuje. Potem stawia bardzo szczelny blok. Mają w zespole takich zawodników, jak Conte i Uriarte. Myślę, że wszystkie kluby w Polsce marzą o takim duecie, który podniósłby poziom każdego zespołu o jakieś 60-70 procent. Fajnie byłoby mieć u siebie takich siatkarzy. Ale mamy innych, swoich, walczymy o play-off i zobaczymy, co z tego wyjdzie - wyjaśnił przyczyny porażki 36-letni środkowy.

Daniel Pliński w Bełchatowie powitany został z honorami
Daniel Pliński w Bełchatowie powitany został z honorami

Były siatkarz PGE Skry nie musiał pomagać trenerowi Robertowi Pryglowi w rozpracowywaniu zawodników, z którymi jeszcze w zeszłym sezonie wspólnie grał i trenował. Jednak, choć mistrz Polski przed radomianami nie miał tajemnic, postawienie się dobrze dysponowanemu rywalowi okazało się zadaniem ponad siły gości. - Teoretycznie wszystko wiemy o każdym rywalu, ale zrealizować przedmeczowe założenia pod siatką jest później dużo trudniej. Te piłki lecą tak szybko, a Skra ma kim grać i kim straszyć, dlatego w sobotę po prostu wygrała drużyna lepsza - podkreślił Pliński. - Uważam, że zagraliśmy poprawnie. Nie była to może nasza najlepsza dyspozycja, ale właśnie poprawna. We wszystkich setach walczyliśmy. Mieliśmy swoje szanse w pierwszej i trzeciej partii. Przegraliśmy z ekipą bardziej doświadczoną i zwyczajnie silniejszą - dodał.

Do końca rundy zasadniczej zostało już tylko 6 kolejek. Pięciokrotny mistrz Polski na podstawie dotychczasowych 20 serii spotkań jest w stanie jednoznacznie wskazać zespół, który ma największe szanse na złoty medal PlusLigi. - Wydaje mi się, że bełchatowianie są zdecydowanym faworytem ligi. Grają najlepszą siatkówkę. Trzeba pamiętać, że gdy tracili punkty z MKS-em Banimexem kilku podstawowych zawodników nie grało i na to należy brać poprawkę. Okazuje się, że w każdym zespole jest 7-8 rewelacyjnych zawodników, a reszta to jednak, żeby nikogo nie urazić, zawodnicy poziomem troszkę słabsi, dlatego, jeśli Skra wystawia rezerwę to jakieś szanse drużyny przeciwne mają - zaznaczył nasz rozmówca.

Źródło artykułu: