- W naszym wydaniu wygląda to tak, że staramy się popsuć jak najwięcej krwi ile tylko się da naszym przeciwniczkom - powiedział po meczu Łukasz Przybylak, trener PGNiG Nafty Piła.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec mimo porażki swojego zespołu, komplementował ostrowiecki obiekt i kibiców, którzy żywiołowym dopingiem wspomagają w trudnych momentach siatkarki KSZO. Nic więc dziwnego, że przy takich trybunach trudno gra się zespołom przyjezdnym.
- Przyjechaliśmy na bardzo trudny teren jakim jest hala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jest to specyficzny obiekt, na którym wszystkie zespoły nie lubią grać. Przychodzi tutaj dużo kibiców, którzy bardzo pomagają swoim siatkarkom żywiołowymi reakcjami i to jest piękne. My przyjechaliśmy tutaj pokazać, że potrafimy walczyć w każdym meczu i nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej nie jesteśmy chłopcami do bicia.
Łukasz Przybylak nawet po przegranej potrafił znaleźć pozytywy tego rozstrzygnięcia. Skomentował też prace arbitrów, jednak nie upatrywał w tym porażki siatkarek Nafty.
- Myślę, że jeszcze trochę czasu i my też będziemy wygrywać - nawet 3:0. W meczu z KSZO zdecydowanie zabrakło nam zimnej krwi, a dodatkowo szczęście sprzyja lepszym. Sędziowie w mojej opinii podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, a to też nie pomaga.
Trener gości nie omieszkał również odnieść się do gry wychowanki ostrowieckiego klubu, a obecnie siatkarki z Piły, rozgrywającej Katarzyny Nadziałek.
- Kasia Nadziałek jest wychowanką zespołu z Ostrowca Świętokrzyskiego i na pewno był to dla niej i ważny i trudny mecz. Na pewno jest to trudne przyjechać w miejsce, gdzie stawiało się swoje pierwsze siatkarskie kroki, jednak Kasia zagrała poprawnie. Popełniła kilka błędów, ale taki jest sport - zakończył.