AZS Częstochowa w nowym roku spisywał się zdecydowanie lepiej niż w grudniu. Akademicy sensacyjnie wygrali w Gdańsku, a także pokonali we własnej hali MKS Banimex Będzin. Z kolei z Bielska-Białej częstochowianie wywieźli punkt i w potyczce przeciwko Cuprum Lubin liczyli na podtrzymanie dobrej passy. Jednak Miedziowi, mimo osłabień, nie dali biało-zielonym praktycznie żadnych szans.
[ad=rectangle]
Siatkarze AZS-u Częstochowa w pierwszych dwóch setach potrafili dotrzymać kroku lubinianom do około dwudziestego punktu. Następnie goście włączali wyższy bieg, szybko odskakiwali Akademikom i mogli cieszyć się z setowych triumfów. Częstochowianie obudzili się dopiero w trzecim secie, którego zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść, lecz w czwartej odsłonie Miedziowi wzmocnili zagrywkę i przypieczętowali triumf pod Jasną Górą.
W zespole z Częstochowy na miarę oczekiwań spisał się Bartosz Janeczek, który był najlepiej punktującym zawodnikiem w swojej drużynie. Zawiódł między innymi Guillaume Samica. Doświadczony Francuz po raz kolejny dobrze spisywał się w przyjęciu, lecz w ataku popełnił cztery błędy, a pięć razy został zablokowany. - Na pewno nie był to nasz najlepszy pojedynek w tym sezonie. Troszeczkę nam zabrakło, ale za ten wynik biorę pełną odpowiedzialność na siebie. Widocznie popełniłem kilka błędów w przygotowaniu zawodników do starcia przeciwko Cuprum Lubin - przyznał po meczu trener Akademików, Michał Bąkiewicz.
W związku z tym, że 23. kolejka rozgrywana była w środę, kluby miało mało czasu, by przygotować się do kolejnego spotkania. Zdaniem szkoleniowca częstochowskiego klubu, nie miało to wpływu na wynik meczu. - To wcale nie chodzi o to, czy odczytaliśmy odpowiednio rywala. Po prostu nie zaprezentowaliśmy się tak, jak potrafimy grać i jak graliśmy w ostatnich meczach z drużynami z Gdańska, Będzina czy Bielska-Białej - powiedział Bąkiewicz.