Na środowy pojedynek rozegrany w Ergo Arenie znajdującej się na granicy Gdańska i Sopotu, kibice ostrzyli sobie zęby od dłuższego czasu. Siatkarze z Trójmiasta oraz Bełchatowa nie zawiedli sympatyków siatkówki i po raz drugi w obecnym sezonie stworzyli widowisko na wysokim poziomie. [ad=rectangle]
- Według mnie był to mecz stojący na dobrym poziomie. Mam więc nadzieję, że nie zawiedliśmy oczekiwań sympatyków siatkówki. Od pierwszego gwizdka pojedynek obfitował w wiele długich wymian. Oba zespoły zagrały ofiarnie w defensywie, podbijały niezwykle trudne piłki. Rozgrywane akcje kosztowały zawodników obydwu drużyn wiele sił, każdą przerwę wykorzystywaliśmy więc na krótki odpoczynek oraz złapanie oddechu - powiedział po środowym pojedynku, zawodnik PGE Skry Bełchatów, Srecko Lisinac.
Inauguracyjna odsłona środowej potyczki należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy zwyciężyli 25:18. Bełchatowianie na początku spotkania mieli problemy ze znalezieniem sposobu na zatrzymanie ataków Murphy Troya oraz środkowych Lotosu Trefla Gdańsk. Kolejne trzy partie należały już jednak do Mistrzów Polski, a pierwsze skrzypce w zespole bełchatowskiej Skry grał Nicolas Uriarte, który rozgrywał piłki na najwyższym światowym poziomie i poprowadził swoją ekipę do szóstego ligowego zwycięstwa w 2015 roku.
- Wiele elementów złożyło się na naszą wygraną. W pierwszej, przegranej przez nas odsłonie, szwankował nasz blok. Nie byliśmy w stanie zatrzymać gdańszczan na siatce. W kolejnych partiach blok po naszej stronie w końcu "zaskoczył". Dodatkowo zaprezentowaliśmy wiele form ataków, które zaskakiwały rywali i zasłużenie wywozimy z Trójmiasta trzy punkty. Oczywiście trzeba przyznać, że przeciwnicy postawili nam trudne warunki. Niesieni dopingiem publiczności nie odpuszczali żadnej piłki - opowiedział o elementach decydujących o wyniku spotkania, bełchatowski środkowy.
Pojedynek rewelacji sezonu z mistrzem kraju przyciągnął do Ergo Areny 10635 widzów, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę. Uzyskany wynik jest nowym ligowym rekordem frekwencji trójmiejskiej hali, a zarazem drugim najlepszym rezultatem w historii rozgrywek Plus Ligi. Większa liczba widzów obejrzała na żywo pojedynek PGE Skry Bełchatów z Asseco Resovią Rzeszów w Atlas Arenie (11000 - osób)
- Zgodnie ze wszystkimi zapowiedziami hala w środę wypełniła się po brzegi. Można śmiało powiedzieć, że był to siatkarski spektakl. Atmosfera stworzona przez kibiców wpłynęła w znacznym stopniu na naszą postawę. Obie drużyny chciały pokazać się z jak najlepszej strony, aby nie rozczarować zgromadzonej publiczności - zakończył rozmowę Srecko Lisinac.