Karol Kłos: Tak naprawdę jeszcze nic nie mamy

PGE Skra Bełchatów ma przed sobą dwa bardzo ważne spotkania, ale w ostatnich dniach prezentowała równą formę, więc zawodnicy są dobrej myśli.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
PGE Skra Bełchatów do Włoch wyruszyła w ubiegły poniedziałek, po środowym zwycięstwie nad Cucine Lube Banca Marche Treia, powróciła do kraju. Mistrzowie Polski nie mieli jednak czasu na treningi u siebie, bowiem w sobotę mierzyli się z BBTS-em Bielsko-Biała. Trener Miguel Falasca oszczędził większość podstawowych graczy i oddelegował do walki drugą szóstkę.
- Mamy wyrównany skład i każdy chce grać, każdego potrzebujemy w tych najważniejszych meczach. Takie spotkania są okazją do tego, żeby wszyscy mogli pograć i wszyscy się czuli w formie boiskowej. Myślę, że dzięki temu tworzymy monolit, taki zespół. Kiedy ktoś wypada, np. przez kontuzje, to wchodzi drugi człowiek, który jest gotowy do grania - wyjaśnił Karol Kłos, który obserwował poczynania kolegów z kwadratu.Bełchatowianie pokonali mistrzów Włoch w trzech setach i do awansu potrzebują punktu, czyli dwóch wygranych partii. - Tak naprawdę jeszcze nic nie mamy i ten drugi mecz będzie o wszystkim decydował. Po tym pierwszym spotkaniu wiemy mniej więcej, co mogą zagrać. Wiadomo, że nie pokazali wszystkiego, bo my bardzo dobrze zagraliśmy, nie pozwoliliśmy im na pokazanie wszystkiego. Jesteśmy jednak po jednym spotkaniu i jesteśmy mądrzejsi, oni na pewno też. Myślę, że to będzie ciekawe spotkanie, mam nadzieję, że hala wypełni się do ostatniego kibica i będzie to wspaniałe widowisko zakończone sukcesem i awansem do kolejnej rundy - zapowiedział środkowy.
PGE Skra poradziła sobie we Włoszech doskonale, pomimo tego, że dojazd do Civitanova wcale nie jest łatwy. Podróż Lube również była długa, drużyna do Łodzi dotarła dopiero we wtorek wieczorem, a w środę miała tylko jeden trening w hali. - Teraz to oni będą musieli podróżować, my wycieczkę już odbyliśmy, dwukrotnie pobudka o godz. 5:00, wyjazd na lotnisko, a następnie trzy godziny autokarem, to nie było zbyt fajne. Umieliśmy sobie mimo wszystko z tym poradzić. Jesteśmy pozytywnie i bojowo nastawieni do tego meczu - zapewnił Kłos.

Atutu własnego obiektu być nie powinno, bowiem bełchatowianie spotkania ligowe, a także grupowe Ligi Mistrzów, rozgrywają w Hali Energia. W Łodzi mierzyli się tylko na koniec listopada z Asseco Resovią Rzeszów. - Ci zawodnicy mieli okazję grać w Atlas Arenie, halę znają, a potrenują tyle, ile będą mogli. Nie upatruję w tym przewagi. Gramy u siebie, mimo że nie w Bełchatowie, znamy tę halę, chociażby z reprezentacji. Już się nie mogę doczekać tego spotkania - zakończył siatkarz.

Czy PGE Skra Bełchatów awansuje do kolejnej rundy Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×