Przez dwa ostatnie sezony drogi Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle krzyżowały się w pierwszej rundzie play off. - To były bardzo zacięte mecze, a ja najdłużej będę chyba pamiętał setowa piłkę w tie breaku ostatniego, czwartego spotkania. Mieliśmy ją w górze, ale ostatecznie wygrało Jastrzębie - wspomina prezes niezwyciężonej w tym sezonie ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk.
Czyżby więc przyszedł czas na słodki rewanż? W Kędzierzynie każdemu gra się bardzo trudno, ale miejscowi również swoje najlepsze mecze rozegrali na wyjazdach. - Tak się jakoś ułożyło, ale proszę mi wierzyć, że we własnej hali też potrafimy dać z siebie wszystko i wyjść nawet z największych opresji - twierdzi Michał Masny, który, tak jak cała drużyna gospodarzy sobotniego spotkania, nie zamierza kończyć serii zwycięstw.
Jastrzębski Węgiel w przeciwieństwie do ZAKSY nie prezentował się ostatnio zbyt interesująco. Najlepiej postawę "zielono-żółtych" ocenił ich kapitan, Robert Prygiel. - Musimy poprawić wszystko, bo każdy widzi, że gramy słabo. Może właśnie w Kędzierzynie odbijemy się od dna. Bo tylko tak można określić to co ostatnio prezentowaliśmy. Musimy zacząć grać tak jak w pierwszych czterech kolejkach ligi. - powiedział po wygranym w wielkich męczarniach, pięciosetowym meczu Pucharu CEV z portugalskim A.J. Fonte Bastardo.
- W ubiegłym roku, też mieliśmy podobny dołek. Udało się go przełamać i potem wygraliśmy dziewięć meczów z rzędu, zagraliśmy w finale Puchar Polski i pokonaliśmy ZAKSĘ w play off. Może właśnie w Kędzierzynie rozpocznie się ta dobra seria? Nikt na nas nie stawia, ale ja wiem, że grać potrafimy - mówił najlepszy atakujący „Ptaków”. Jastrzębianie nie prezentują jednak ostatnio szampańskich humorów. - Z czego tu się cieszyć. Mamy trochę problemów psychicznych, ale wynik naszego meczu z ZAKSĄ jest sprawą otwartą. Wystarczy porównać nazwiska graczy. Czy oni są od nas lepsi? Chyba nie. Po prostu ostatnio nie gramy tak, jak każdy z nas potrafi - stwierdził Prygiel, który wcale nie żałuje, że dwa lata temu, nie dogadał się z prezesem Kazimierzem Pietrzykiem.- Były takie rozmowy, ale gram w dobrym klubie, pracuję z doskonałym trenerem, więc nie mam czego żałować.
W zupełnie innych nastrojach rozpoczną spotkanie z Jastrzębskim Węglem gracze Krzysztofa Stelmacha. Do zdrowia powraca Dan Lewis, coraz lepiej czuje się Jakub Novotny, a wszyscy zawodnicy ciężko pracują na treningach i z uwagą słuchają niezwykle cennych uwag taktycznych trenerów. - To mi się podoba u Stelmacha, że nie pozwolił zawodnikom zachłysnąć się serią zwycięstw. On cały czas powtarza, że możemy grać lepiej, a o wygranych meczach najlepiej szybko zapomnieć. Nikt w klubie jeszcze nie wpada w euforię. Owszem, chcemy dalej wygrywać, ale jeśli przegramy to tragedii nie będzie - tłumaczy Kazimierz Pietrzyk, który stawia jednak na swój zespół. -
W najbliższą sobotę, kędzierzyńska hala „"Azoty" zapełni się po brzegi kibicami, a ci którzy nie kupili przed sezonem karnetów, bo nie wierzyli w drużyną "trójkolorowych", muszą teraz wystawać w długich kolejkach i nie mają pewności, czy zobaczą na żywo kolejny sukces lidera PlusLigi. A może pierwsza porażkę? Jak mówią czasami trenerzy – zaczynamy mecz przy wyniku 0:0 i nie ma w sporcie pewniaków. Ale kędzierzyńscy fani nie sobie z tego nie robią i żartują - Ustrzelimy te "Ptaki"!