Przed sezonem Damian Dacewicz marzył o dziewięciu zwycięstwach, dziś ani jego, ani dziewięciu zwycięstw w MKS-ie Banimex Będzin nie ma. Nie ma też wypełnionego wymogu wygrania pięciu spotkań w sezonie zasadniczym, który zakłada regulamin PlusLigi. Jest za to trener Roberto Santilli i nadzieja, że w jakiś magiczny sposób uda się pokonać lepszy po rundzie rewanżowej BBTS Bielsko-Biała oraz zagwarantować sobie miejsce w walce o lokaty 5-12.
[ad=rectangle]
Ktoś może powiedzieć, że pokonanie bielszczan, to marzenie ściętej głowy. Wszak podopieczni Piotra Gruszki lepiej poradzili sobie w rozgrywkach, a w bezpośrednich konfrontacjach nie dali szans rywalom znad Czarnej Przemszy. Zanim jednak przeanalizujemy szanse obu drużyn, sprawdźmy jak zespoły poradziły sobie w 26. kolejce.
Zagłębiacy tuż przed rozpoczęciem play-off pojechali do Kielc, by tam zmierzyć się z miejscowym Effectorem. Była to ich ostatnia, a zarazem najlepsza szansa na piątą wygraną, zawodnikom determinacji więc nie brakowało. Pierwsze dwa sety można określić jako blamaż przyjezdnych. Goście w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła popełniali sporo błędów, a kielczanie bardzo szybko doprowadzili do stanu 2:0. W trzeciej odsłonie gra Tygrysów się jednak odmieniła. Inicjatorem tej zmiany był Miłosz Hebda. Jego skuteczne akcje dodały kolegom z zespołu animuszu. Dzięki poprawie gry w ofensywie będzinianie wygrali dwie kolejne odsłony. Tie-break był szczęśliwszy dla gospodarzy, którzy za sprawą świetnych zagrań Mateusza Bieńka ostatecznie zwyciężyli 3:2.
Na koniec sezonu zasadniczego porażkę zanotował także BBTS Bielsko-Biała. Siatkarze z hali pod Dębowcem mieli znacznie trudniejszego rywala niż MKS. Klubowi z Podbeskidzia przyszło się zmierzyć z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Spotkanie było bardzo jednostronne. Od pierwszego, do ostatniego gwizdka na boisku dominowali Trójkolorowi. Ekipa z Opolszczyzny rozprawiła się z drużyną Piotra Gruszki w trzech ekspresowych setach. - O meczu można powiedzieć tak naprawdę tyle, że się odbył. Grała praktycznie tylko jedna strona. Nie dorównaliśmy poziomem ZAKSIE w żadnym elemencie. Mieliśmy cel, żeby zająć przez play-offami 10. miejsce, które premiowało grą z 9. zespołem, ale niestety się nie udało. Szkoda, ale na pewno walczyliśmy do samego końca. Niedługo czeka nas kolejny mecz i już na tym trzeba się teraz skupić - skomentował Michał Błoński.
Można by uznać, że w kontekście porażek w ostatniej kolejce oba zespoły podejdą do środowego meczu w podobnych nastrojach. BBTS jest jednak w o wiele lepszej sytuacji przed tym starciem. Zawodnicy z Bielska-Białej mają nad rywalami przewagę psychiczną w postaci dwóch zwycięstw w bezpośrednich konfrontacjach. W 10. rundzie spotkań bielszczanie przyjechali do Sosnowca, by pokonać miejscowy MKS w trzech setach. Rewanż również nie udał się będzinianom. Pod Dębowcem, już z nowym trenerem - Roberto Santillim, Zagłebiacy przegrali po trzech odsłonach.
W obydwu spotkaniach między MKS-em, a BBTS-em bielszczanie zapewnili sobie zwycięstwo dzięki dobrej grze w polu serwisowym i wzorowej postawie środkowych. Podczas pierwszego starcia w zespole z Podbeskidzia błyszczeli Jose Luis Gonzalez i Wojciech Sobala. Oboje zdobywali punkty bezpośrednio z zagrywki. Potrafili także rozstrzygać akcje w ofensywie dzięki umiejętnością indywidualnym. W drugim spotkaniu na środku rewelacyjnie sprawował się Bartosz Buniak, a na zagrywce swoje zrobił Wojciech Ferens. By wygrać wystarczy więc, że bielszczanie utrzymają tak dobry serwis jak w poprzednich meczach, a Bartłomiej Neroj często będzie korzystał z usług swoich środkowych. Jeśli gracze znad Czarnej Przemszy chcą uratować swoją reputację i w końcu pokonać BBTS, to konieczne będzie wykazanie się lepszym przyjęciem.
MKS Banimex Będzin - BBTS Bielsko-Biała / środa, 25.02.2014 r., godz. 18:00