Podobnie jak poprzednie rozgrywki dwóch drużyn z północy Polski, również walka o półfinały spełniała wszystkie założenia widowisk stojących na wysokim poziomie. Mecze pomiędzy zespołami belgijskiego oraz włoskiego trenera wywoływały wiele emocji wśród zgromadzonych kibiców, a także samych zawodników.
[ad=rectangle]
Bydgoszczanie, dla których była to już piąta w tym sezonie potyczka z Lotosem Treflem Gdańsk, nie będą pamiętać ich pozytywnie. W trakcie trwania całej ligi ani razu nie udało im się triumfować, pomimo dobrej postawy na boisku. - Te spotkania mówią dużo o pewnego rodzaju konsekwencji ze strony Lotosu. Za każdym razem gdańszczanie grali dobrze. My także prezentowaliśmy się poprawnie, ale zawsze czegoś brakowało do odniesienia zwycięstwa. Żeby wygrać, trzeba od początku do końca panować nad sytuacją na boisku. To jest najważniejsze - mówił po spotkaniu Andrew John Nally, wspominając także mecz rozegrany na własnej hali.
- Podczas poprzedniego spotkania graliśmy bardzo dobrze w przyjęciu. Niestety teraz ten element zupełnie nam nie wychodził. Mieliśmy problemy z poprawnym odbiorem, nachodziliśmy na siebie przy przyjęciu. Graliśmy w zupełnej opozycji w porównaniu do wcześniejszej rywalizacji. W trakcie gry chcieliśmy jak najbardziej poprawić się, jednak było tylko gorzej. Niestety, czasem tak bywa.
Amerykanin, który nominalnie gra na pozycji przyjmującego czasem także występuje jako libero. Jednak taktyka Vitala Heynena nie do końca została wypełniona przez 26-letniego zawodnika. - Moja gra na libero miała na celu poprawę przyjęcia. Cały sezon mamy problem z tą pozycją. To jedno z założeń taktycznych, które miało wzmocnić element odbioru piłki w naszej drużynie. Gdyby to się w pełni udało, kolejne składowe, jak wystawa i ataki zaczęłyby się zazębiać.
Jak zatem Nally będzie wspominać nową rolę na siatkarskim parkiecie? - Z pewnością jest to inne odczucie. Normalnie jako przyjmujący nie muszę skupiać się tylko na jednym elemencie, a także nie rzucam się tak dużo na boisko w celu obrony. Gdy jest się libero, każda odebrana piłka jest bardzo ważna, oczy wszystkich skupiają się na moim poziomie przyjęcia. A to nie było zbyt wysokie, dlatego też jestem bardzo rozczarowany.
Po odpadnięciu z rywalizacji o medale Transfer podejmie walkę o piątą pozycję. Mecze z niżej notowanym rywalem - MKS Banimex Będzin - będą dobrą możliwością na zakończenie sezonu w lepszych nastrojach. Podczas rundy zasadniczej dwa razy zwycięscy okazali się bydgoszczanie oddając podopiecznym Roberto Santilliego tylko jednego seta.
- Mamy mieszane odczucia. Jesteśmy zasmuceni, bo czujemy, że jesteśmy na podobnym poziomie jak aktualnie najlepsza czwórka. Półfinały to był dla nas bardzo realny cel. Walka o piąte miejsce będzie także bardzo wymagająca, bo tak silna jest PlusLiga. Aktualnie będziemy zmieniać swoje myślenie i skupiać się na kolejnej rywalizacji. Myślę, że będziemy w pełni zmobilizowani, ponieważ piąte miejsce w żaden sposób nie jest powodem do wstydu - stwierdził reprezentant Stanów Zjednoczonych, dodając. - Nigdy nie wiadomo, kto w danym momencie będzie grał lepiej. Dlatego też nie możemy być przed rozpoczęciem rywalizacji pewni końcowego zwycięstwa. Mamy dużo szacunku do rywala, ale zawsze mierzymy jak najwyżej i wiemy co teraz chcemy uzyskać.
Dla Nally’ego powoli kończy się pierwszy sezon spędzony w Polsce. Czy zatem Amerykanin rozpoczął już negocjacje z bydgoskim klubem? - Jestem bardzo daleki od myślenia o moim kontrakcie. Aktualnie chcę poprawiać swoją grę. Z każdym kolejnym meczem staram się grać lepiej. W sprawie wyboru klubu w pełni ufam mojemu agentowi. To on będzie prowadził rozmowy z Transferem, a także innymi drużynami. Jeżeli chodzi o Bydgoszcz czuję się tu bardzo dobrze, wszystko układa się jak najlepiej, także rozwijam się jako zawodnik. Ale niestety nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć na tę chwilę - zakończył wypowiedź amerykański siatkarz.