Budowlani Łódź szukają sposobu na PGE Atom Trefl Sopot

Budowlani Łódź po pięciu latach wracają do gry w Pucharze Polski. W półfinale podopieczne Błażeja Krzyształowicza zagrają z PGE Atomem Trefl Sopot.

Już w sobotę rozpocznie się turniej finałowy Pucharu Polski w Hali Azoty w Kędzierzynie-Koźlu. Nieco niespodziewanie zagrają w nim siatkarki Budowlanych Łódź, które w sezonie zasadniczym zajęły 7. miejsce, udowadniając, że ta pozycja nie odzwierciedla ich potencjału.
[ad=rectangle]

- Dla nas Puchar Polski to fajna sprawa, znaleźliśmy się obok trzech bardzo silnych zespołów. Ja mam już na koncie klika meczów rozegranych w tym turnieju i wiem, że jest on wyjątkowy i rządzi się on swoimi prawami. Ze swojej strony obiecuję, że damy z siebie wszystko, żeby zagrać jak najlepiej - zapewniła Magdalena Śliwa, kapitan zespołu.

W Kędzierzynie Budowlane zagrają z PGE Atomem Trefl Sopot, a w drugim półfinale zmierzą się ze sobą Chemik Police i Impel Wrocław. - Po pięciu latach nieobecności udało nam się awansować do ścisłej czwórki. Po dramatycznym meczu w Muszynie, gdzie odwróciliśmy losu spotkania, przegrywając już 0:2, mogliśmy cieszyć się z wygranej. Zagramy obok najlepszych polskich drużyn, to dla nas zaszczyt i prestiż jednocześnie. W przypadku wygranej w całym turnieju zespół otrzyma premie, które bardzo chętnie wypłacę (śmiech) - podkreślił Marcin Chudzik, prezes klubu.

W tym sezonie łodzianki dwukrotnie mierzyły się z Atomem w fazie zasadniczej i w obu wypadkach triumfowały brązowe medalistki poprzedniego sezonu. - Byliśmy pewni, że decyzje sędziowskie powinny być inne, teraz będziemy mogli to sprawdzić - powiedział Błażej Krzyształowicz. Podczas Pucharu Polski drużyny będą mogły korzystać z systemu challenge, który na razie dostępny jest tylko w PlusLidze.

Mecz, który odbył się w lutym w Ergo Arenie był dość wyrównany, Budowlane nawiązały walkę i były bliskie wygrania trzeciej partii. Widoczny był progres wobec potyczki z I rundy fazy zasadniczej. - Chcemy, by stabilność przyjęcia była wyższa niż w poprzednich meczach. Nie było wielkiej dysproporcji na siatce, tego nie musimy się obawiać. Atom gra floatem, który mocno nas "ukąsił" w ostatnich spotkaniach. Sądzę, że wynik może być diametralnie inny - zastanawiał się trener ekipy z Łodzi. - W naszej drużynie w ostatnich meczach były też roszady na pozycji przyjmującej, wchodziły dziewczyny z ławki i bardzo pomagały - dodał.

Atomówki mają znacznie bardziej napięty terminarz przez to, że wciąż pozostają w grze w Pucharze CEV. Trener Krzyształowicz uważa, że o zmęczeniu nie może być mowy. - Ostatni mecz ligowy grali w zupełnie innym składzie, w europejskich pucharach też były roszady. Nie upatruję w tym szansy, dziewczyny są bardzo dobrze przygotowane i zmotywowane - zakończył szkoleniowiec.

Źródło artykułu: