Ewelina Sieczka: Atomówki dobrze nas przeanalizowały

Siatkarki Budowlanych Łódź nie mogą długo rozpamiętywać porażki w półfinale Pucharu Polski z PGE Atomem Treflem Sopot, bo już w środę podejmą u siebie zespół z Trójmiasta w ćwierćfinale Orlen Ligi.

W sobotnim półfinale w Kędzierzynie-Koźlu łodzianki uległy sopociankom 0:3, a walkę podjęły praktycznie tylko w trzeciej partii. Ewelina Sieczka była mocno rozczarowana występem swojej drużyny.
[ad=rectangle]
- Przyjechałyśmy do Kędzierzyna z nastawieniem, że nie miałyśmy nic do stracenia. Choć mało kto na nas liczył, my bardzo wierzyłyśmy, że damy radę się dobrze zaprezentować. Nie mówię tu o wygranej, ale o tym, abyśmy były zadowolone z tego, co zrobiłyśmy, a poza naszą postawą do połowy trzeciego seta chyba nic więcej dobrego nie można powiedzieć o tym meczu - podsumowała przyjmująca Budowlanych Łódź.

W tym sezonie zespoły z Łodzi i Sopotu mierzyły się ze sobą trzykrotnie. Za każdym razem podopieczne Lorenzo Micellego wygrywały tę rywalizację, w dodatku bez straty seta.

- Sobotni mecz był zdecydowanie najgorszym, jaki zagrałyśmy przeciwko Atomowi w tym sezonie. Dziewczyny z Sopotu na pewno nas analizują i widać było, że zrobiły to bardzo dokładnie przed półfinałem. Zupełnie nie miałyśmy argumentów, żeby im się przeciwstawić - opowiadała Sieczka.

Jeszcze przed przyjazdem na turniej finałowy Pucharu Polski łodzianki wiedziały, że czeka je "dodatkowe" starcie z sopociankami. Zawodniczka jednak tłumaczyła, że nie miało to wpływu na przygotowania drużyny.

- W Kędzierzynie-Koźlu myślałyśmy tylko o tym jednym meczu, bo tam przegrywający odapda. Wiadomo, że jeszcze zagramy z Atomówkami przynajmniej dwukrotnie w tym sezonie, ale nie miałyśmy tego w głowach kilka dni temu - tłumaczyła popularna "Sieka".

Ewelina Sieczka uważa, że drużyna musi zmienić nastawienie przed środowym meczem z PGE Atomem
Ewelina Sieczka uważa, że drużyna musi zmienić nastawienie przed środowym meczem z PGE Atomem

Mecz 1/2 finału Pucharu Polski i pierwszy ćwierćfinałowy Orlen Ligi dzielą zaledwie cztery dni. Czy w tak małym odstępie czasu można jeszcze zrobić, by gra łodzianek wyglądała lepiej?

- Trzeba zastanowić się nad tym, co zrobiłyśmy źle i zupełnie zmienić nastawienie do środowego meczu. Najłatwiej jest powiedzieć, że w sobotę nie miałyśmy przyjęcia. Oczywiście, brakowało go, ale jest mnóstwo innych elementów, którymi można to nadrobić. Jest wiele innych aspektów, które mogą być naszym atutem, ale do tego potrzeba też serca i woli walki. Mam nadzieję, że pojawią się one w środowym spotkaniu - zakończyła siatkarka łódzkich Budowlanych.

Komentarze (0)