Wicemistrzowie Polski w czwartek wieczorem wylądowali w Berlinie. Asseco Resovia Rzeszów ostatnie dni przed turniejem finałowym Ligi Mistrzów spędziła w Arłamowie, a potem na krótko wróciła do stolicy Podkarpacia. W piątek, rzeszowian czeka jeszcze trening w hali Maxa Schmelinga.
[ad=rectangle]
Droga do tego etapu rozgrywek nie była łatwa. Rzeszowianie musieli się uporać między innymi z Lokomotiwem Nowosybirsk. - To było jedno z najtrudniejszych dla nas spotkań, choć z VfB Friedrichshafen również zdarzały nam się problemy. W rewanżu nie graliśmy swojej najlepszej siatkówki. Nasza gra nie falowała, była na stałym poziomie. Na Lokomotiwie ciążyła ogromna presja, oni od trzeciego seta musieli wygrywać już do końca. Lokomotiw znakomicie zagrywał. Nasz początek był nerwowy, ale okazało się, że w końcowym rozrachunku nasze nerwy były mniejsze, niż u Rosjan. Presja u rywali spowodowała, że zaczęli popełniać błędy. To nie było łatwe dla Lokomotiwu wygrać z nami w takich okolicznościach - mówi Jochen Schoeps.
Pasy zgodnie przyznają, że nie przywiązują dużej wagi do tego, że ich rywalem będzie PGE Skra Bełchatów. W podobnym tonie wypowiadał się także Andrzej Kowal. - W Berlinie będą tylko dobre zespoły. Dla nas nie jest ważne, że zagramy akurat ze Skrą. Mieliśmy już z nimi wiele spotkań, więc statystycy i trenerzy mieli dużo materiału do analizy. W turnieju finałowym często decyduje dyspozycja dnia i detale. W jednym dniu jest półfinał, a w drugim - mam nadzieję w naszym przypadku - finał - oznajmia atakujący.
Jaki wynik w Final Four usatysfakcjonuje Niemca? - Nasz podstawowy cel w Lidze Mistrzów na tę chwilę to awans do finału. Będziemy chcieli ugrać jak najwięcej się da. Musimy myśleć tylko o najbliższym spotkaniu. Zbyt dalekie wybieganie w przyszłość nigdy dobrze nie wpływa na sportowca. Chcemy zrobić kolejny krok do przodu - kończy Schoeps.
I oby zwycięzca wygrał po to, żeby pokonać Kazań.
Osobiście wolałby tam zobaczyć Czytaj całość