Nie mamy najmocniejszej kadry w Serie A - rozmowa z Matejem Kazijskim, przyjmującym Energy T.I. Diatec Trentino

W wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl Bułgar opowiada o różnych aspektach związanych z postawą swojego obecnego klubu oraz aktualnym poziomie ligi włoskiej.

Wiktor Gumiński: Obecnie jesteś jednym z najbardziej doświadczonych siatkarzy Energy T.I. Diatec Trentino. Czujesz w związku z tym na swoich barkach większą odpowiedzialność niż podczas reprezentowania barw tego zespołu w latach 2007-2013?

Matej Kazijski: Szczerze mówiąc nie odczuwam szczególnie dużego obciążenia, ponieważ nie ma kłopotów z młodymi zawodnikami występującymi w naszej drużynie. Nie wygląda to tak, że trzeba ich o czymś informować, raczej zadają mi mi pytania sami z siebie. Poza tym są oni ciężko pracującymi osobami. Na treningach wykonują dobrą robotę, bardzo dużo ćwiczą i rozwijają się właściwie bez mojej pomocy.
[ad=rectangle]
Postawa twojego klubu przypomina mi poczynania Lotosu Trefla Gdańsk w PlusLidze. W obu ekipach widać wyraźny podział na pierwszą "szóstkę" i zmienników, lecz każda z nich osiąga znakomite wyniki. Myślisz, że w dalszej części sezonu młodzi rezerwowi będą musieli wam wydatnie pomóc?

- Młodzi już nam pomagają. Jak można zauważyć, na boisku pojawia się choćby rozgrywający Simone Giannelli czy atakujący Gabrielle Nelli. Często zmieniamy się także w przyjęciu z Michelle Fedrizzim, tak więc rezerwowi mocno nas wspierają. Oczywiście, główna odpowiedzialność za wyniki spoczywa na barkach wyjściowego składu i przy naszym modelu drużyny to normalne. Bardzo cieszy mnie jednak, że młodzi siatkarze szybko dojrzewają, bo to dla nich niezmiernie ważne. Mam nadzieję, że wszystkim uda się wytrwać w odpowiednim zdrowiu oraz kondycji psychicznej do końca sezonu.

Po rozegraniu 22 kolejek, z bilansem 19 zwycięstw i 3 porażek, byliście liderem Serie A, choć na papierze nie macie najmocniejszego składu w lidze. Jak zatem udało wam się tego dokonać?

- Liga włoska jest bardzo ciekawa, ponieważ wiele drużyn rywalizuje na dobrym poziomie o awans do play-offów, a następnie do finału. Znajdowaliśmy się na pierwszej pozycji, ale prawdę mówiąc, faktycznie nie jesteśmy najlepszym zespołem pod kątem kadrowym. Kilka klubów wydało dużo pieniędzy na zbudowanie mocniejszego składu. Nam udaje się osiągać tak dobre wyniki dzięki wkładaniu w grę całego serca oraz pożądaniu bycia liderem. Inne ekipy popełniły od nas więcej błędów, w takim sensie, że przegrały więcej spotkań, które teoretycznie wydawały się dla nich być łatwymi. Prezentowaliśmy nasz najwyższy poziom z większą regularnością. To pozwoliło nam choćby zwyciężyć w Modenie (3:1 dla Trentino - red.). Zagraliśmy wtedy wspaniały mecz. Właśnie Parmareggio oraz Lube Banca Macerata są głównymi faworytami do zdobycia scudetto, ale liczę, że uda nam się ich pokonać.

Podobnie jak Łukasz Żygadło, powróciłeś przed obecnym sezonem do Trentino. Ty uczyniłeś to po roku spędzonym w Halkbanku Ankara, natomiast Polak po dwóch latach pobytu w Rosji. Atmosfera panująca wokół siatkówki w Trydencie jest dla zawodników tak bardzo zachęcająca?

- Trydent jest wspaniałym miejscem do uprawiania siatkówki, ponieważ cały czas otrzymujemy ogromne wsparcie ze strony naszych fanów, a samo miasto jest małe i świetnie się w nim żyje. Byliśmy zachwyceni czasem, jaki spędziliśmy tu przed odejściem, ponieważ obaj występowaliśmy w Trentino dłużej niż trzy lata. Aktualnie trwa mój siódmy sezon w barwach tego zespołu, więc to normalne, że dzięki tak długiemu pobytowi człowiek przyzwyczaja się do określonego środowiska.

Matej Kazijski jest najbardziej utytułowanym i rozpoznawalnym siatkarzem Energy T.I. Diatec Trentino
Matej Kazijski jest najbardziej utytułowanym i rozpoznawalnym siatkarzem Energy T.I. Diatec Trentino

[b]

Jesteś przykładem zawodnika, który lubi współpracować z konkretnym szkoleniowcem. W twoim wypadku jest nim Radostin Stojczew. Po tylu latach współpracy muszą was już chyba łączyć przyjacielskie relacje.[/b]

- Spędzanie tak dużej ilości czasu z jedną osobą i nieposiadanie z nią przyjacielskiego kontaktu byłoby niezmiernie trudną rzeczą do realizacji. Jeśli się nie mylę, pracujemy razem od dziesięciu lat, więc oczywiście nie jest tajemnicą, że poza boiskiem się przyjaźnimy. W przeciwieństwie do treningów, podczas których, prawdę mówiąc, zwykle jesteśmy wrogami (śmiech). Wówczas znajduję się bowiem w grupie, która musi wykonywać wszystko, co Radostin powie. Nie jest to dla mnie łatwe, ale taki jest jego styl trenowania. Dużo pracujemy i przynosi nam to korzystne rezultaty.

Twoim partnerem w wyjściowym składzie na pozycji przyjmującego jest obecnie Filippo Lanza. Wcześniej był nim głównie Osmany Juantorena, który wyrósł na gracza klasy światowej. Lanza również jest kandydatem do uzyskania takiego miana?

- Moim zdaniem Filippo ma ogromny potencjał, ponieważ jest bardzo silnym siatkarzem, posiadającym dobre przyjęcie i solidnie wyszkolonym także w innych elementach. Ponadto cechuje go znakomite podejście mentalne, na parkiecie pokazuje wielkie serce. Te wszystkie cechy są bardzo ważne dla tak młodego siatkarza jak on. Aktualnie ma 24 lata i jak na swój wiek prezentuje się naprawdę pozytywnie. Uważam, że trenerzy reprezentacji Włoch z pewnością bacznie mu się przyglądają i będą stwarzać mu okazję do odgrywania coraz ważniejszej roli na boisku.

W dzisiejszych czasach z różnych stron słychać głosy, że włoska Serie A nie jest już tak silna jak kiedyś. Ba, może stanowi nawet dopiero trzecią pod względem siły ligę w Europie. Zgadzasz się z takimi tezami?

- Nie potrafię dokładnie określić, czy Serie A jest aktualnie na pierwszym, drugim czy trzecim miejscu w rankingu najsilniejszych lig europejskich. Nie mogę porównać jej z innymi, ponieważ nie śledzę dokładnie przebiegu rozgrywek zagranicznych. Mogę jednak powiedzieć, że choć ciężko opisać zmiany dokonujące się we Włoszech, dostrzegam i czuję, iż poziom ligi jest w tej chwili nieco niższy niż kiedy opuszczałem ją przed dwoma laty. Uważam, że przyczyną takiego stanu rzeczy są przede wszystkim problemy finansowe. Przez to wielu dobrych siatkarzy znajduje sobie pracodawców w innych kraju, co automatycznie znajduje odzwierciedlenie na gruncie Serie A.

Przyzwyczaiłeś kibiców do tego, że regularnie bierzesz udział w Lidze Mistrzów. W tym sezonie występujesz jednak poziom niżej, w Pucharze CEV. Taka zmiana była dla ciebie szokiem?

- Nie, nie byłem jakoś szczególnie zaskoczony. Poziom Pucharu CEV jest nieco niższy, ale nie mogę powiedzieć, że rozczarowujący. Możliwość udziału w tych rozgrywkach jest dla mnie interesującym doświadczeniem i z pewnością niełatwym wyzwaniem. Przykładowo, główna trudność w meczach przeciwko takim rywalom jak Vojvodina Nowy Sad czy Maccabi Tel-Awiw jest taka, że nie można odnaleźć wielu informacji o ich stylu gry. Takich przeciwników nie śledzi się na bieżąco, więc właściwe przygotowanie się do spotkania jest wówczas trudnym zadaniem. Grając nieco "w ciemno" spisywaliśmy się jednak wystarczająco dobrze, odnosząc zwycięstwa nawet w takich okolicznościach. Z każdą kolejną rundą mierzyliśmy się z coraz mocniejszymi drużynami i odniesienie końcowego sukcesu wcale nie będzie dla nas łatwym zadaniem.

Komentarze (0)