Zenit Kazań przez część sezonu musiał sobie radzić bez Matthew Anderson, który postanowił przerwać karierę z powodu depresji. Wznowił ją po kilku miesiącach i mógł wystąpić w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W sobotnim półfinale pomógł swojej drużynie w awansie, ale nie był wiodącą postacią w zespole.
[ad=rectangle]
- Berlin Recycling Volleys zagrał dobry mecz świetnie spisując się przede wszystkim w obronie, powstrzymując nasze ataki. Tego typu zespoły zaskakują nas taką grą i mogą w taki sposób wygrywać. Ja nie zagrałem tak dobrze, jak mógłbym tego oczekiwać, mam nadzieję, że poprawię się w niedzielnym finale - zapewnił przyjmujący.
Miejscowi kibice, ale także goście z Rosji i Polski, stworzyli niesamowitą atmosferę na trybunach. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, bo nie jest łatwo grać w tej hali przy takim wsparciu dla gospodarzy. Publiczność dodawała wiele energii swojej drużynie - powiedział Anderson.
Amerykanin z pewnością zmobilizuje się na finałowe spotkanie, nie tylko dlatego, żeby poprawić się względem półfinału. - W niedzielę zagram swój ostatni mecz w tym sezonie, nie wiem co będzie w kolejnym. Bardzo chciałbym wygrać w Lidze Mistrzów, po raz pierwszy zagram w finale tych rozgrywek - wyjaśnił zawodnik.